Praca. (STONY)

To była kolejna noc.

Kolejna kłótnia, kolejne niepotrzebne słowa, wywołujące jedynie ból.
Nic się nie zmieni. Tylko znowu będą spać osobno.
Znaczy, Steve będzie. Sam, w ich łóżku. Bo Tony, jak zwykle z resztą, zamknie się  w warsztacie i będzie pracować większość nocy, pijąc whisky, a potem pewnie zdrzemnie się na kanapie.

To będzie tylko kolejny dzień, kiedy będą się unikać.

Kolejne dni milczenia, kolejne słowa, które nie zostaną wypowiedziane.
Nic się nie zmieni. Tylko znowu będą osobno.
Znaczy, Tony będzie. Sam, w domu. W czterech ścianach, spoglądając tępo w sufit. Bo Steve wyjdzie z domu, by bez celu jeździć po mieście.

To jest tylko kolejna chwila.

Chwila, która nie ma końca.
Chwila, podczas której żaden nie będzie chciał powiedzieć, co mu leży na sercu.
Chwila, podczas której żaden nie wypowie słów, tak bardzo rozdzierających serce, lecz tak bardzo potrzebnych.

To miał być ostatni raz.
Ale żaden nie dotrzymał słowa.
xxx

Idealny Rogers? Dobre sobie. Podobno to Stark był tym gorszym, tym dupkiem w ich związku. Pozornie. Media tak mówiły, a jak one nie mogą mieć racji?
To Steve zdradził Tony’ego.

Raz, drugi, dwudziesty.

Zawsze z tą samą osobą. Zawsze z Buckym.

O pierwszej zdradzie, Stark, nie wiedział. Kolejne dwie wyszły na jaw w przeciągu miesiąca. Na początku bolało.
Po dziesiątej się przyzwyczaił.

Dwudziesta miała być ostatnią. Miała, ale Steve potrzebował się odstresować. Od dawna nie czuł wyrzutów sumienia, jednak tego wieczoru, po raz pierwszy od roku, czuł się źle, kiedy Bucky całował jego szyję. Czuł, jak zsuwa mu spodnie, jak…
-Nie.
Barnes spojrzał zaskoczony na Kapitana i odsunął się, przyglądając mu się uważnie.
-Kocham go. Naprawdę.
-W końcu- mruknął Barnes i wstał, ubierając koszulkę. Na jego ustach gościł lekki uśmiech, który jednak szybko zniknął- długo ci to zajęło. Dwadzieścia razy mnie przeleciałeś, zanim zrozumiałeś.
-Wiem- westchnął- Myślisz, że mi wybaczy?
-Nie mam pojęcia, Steve- westchnął, otwierając butelkę piwa- Musiałbyś się bardzo postarać, ale dwadzieścia razy to dużo- rzucił cicho.
-Wiem…-Rogers spojrzał smutno na przyjaciela i wstał, powoli ruszając do drzwi.
-Ja bym nie wybaczył- usłyszał, nim zatrzasnął drzwi. Ja też nie.

xxx

Patrzył w czarny ekran telewizora. W jego dłoni znajdowała się szklanka z whisky. Kiedy usłyszał ryk silnika, od razu wstał i zamknął się w warsztacie. Nie chciał go oglądać. Nie potrafił. Wiedział gdzie i w jakim celu pojechał Rogers. To bolało, bardzo. Czuł się poniżony. Mężczyzna, którego kochał, zdradzał go. Wiedział, że muszą to jak najszybciej skończyć. Nie ma więcej szans. Nie może być.
Uśmiechnął się smutno, odkładając szklaneczkę na blat obok siebie. Założył gogle ochronne i sięgnął po spawacz. Miał dość wszystkiego, przede wszystkim siebie. Bał się tego, co przyniesie jutro. Oddał się pracy, bo tylko to mu dobrze wychodziło.

Nawet ukochany go zdradzał, poza warsztatem nie pozostało mu zupełnie nic.

Steve westchnął, kiedy usłyszał zatrzaskiwane drzwi warsztatu. Poczuł się źle. Już nie pamiętał, przez kogo się tak często kłócili, ale wiedział, że to była jego wina, że się od siebie oddalili. To on poszedł w ramiona innego mężczyzny, on zdradził. Tak bardzo tęsknił za swoim ukochanym, za czasem, który kiedyś spędzali razem. Kiedy się nie kłócili.
Tęsknił za ich normalnymi rozmowami.
Wszedł na górę, do ich pustej i ciemnej sypialni. Zimnej sypialni. Podszedł do szafy, skąd wyciągnął bluzę Starka. Mimo że była za krótka dla niego, ubrał ją i wdychał zapach ukochanego. W jego oczach zebrały się łzy. Usiadł na łóżku i przyciągnął poduszkę, która jeszcze pachniała naukowcem. Pewnie był tu wcześniej. Przytulał miękką rzecz i płakał. Na stoliczku obok wciąż stało ich wspólne zdjęcie.

Tony odłożył narzędzia i przeciągnął się, zdejmując koszulkę. Z cichym westchnieniem wyszedł z warsztatu i skierował się na górę po jakieś ubrania. Wszedł do sypialni i na jego twarzy znów pojawił się smutny, bolesny uśmiech. Steve leżał z zamkniętymi oczami w jego bluzie. Na policzkach widniały zaschnięte ślady łez, przytulał poduszkę. Stark wyjął kilka rzeczy z szafy, wiedząc, że znowu długo się nie pojawi w tym pokoju. Podszedł do ukochanego i złożył na jego skroni delikatny pocałunek. Przykrył go kocem i pogłaskał po głowie.
-Przepraszam, ale tak będzie lepiej- szepnął, jeszcze raz całując skroń narzeczonego- kocham cię.
Wyszedł z sypialni. Ze łzami w oczach wsiadał w swój samochód.

Steve otworzył oczy. O czym on mówił? Jak będzie lepiej? Szybko spojrzał w kierunku szafy i zamarł, kiedy widział, że jest otwarta, a rzeczy geniusza brakuje.
-Nienienie…- szybko wybiegł z sypialni i ruszył na dół. Wpadł do warsztatu, ale nie było go tam. Usłyszał odpalany samochód i pobiegł do garażu- Tony!- wpadł na samochód, zanim Stark odjechał.
-Steve, co ty wyprawiasz?- usłyszał syk. Silnik zgasł, a naukowiec wysiadł z samochodu- Jesteś normalny? Chcesz się zabić?
-Jeśli odjedziesz, to tak- wyszeptał, nie patrząc w jego oczy- Nie chcę żyć bez ciebie.
-Ale my już nie możemy razem żyć, Steve. To koniec, rozumiesz? Ja tak dłużej nie dam rady. Nie kiedy ty ciągle jesteś z nim. Po prostu skończmy to, okej?
-Nie. Tony, błagam cię, naprawmy to- chlipnął- ja już dawno zerwałem z Buckym, ja cię kocham, do cholery.
-Trochę za późno- powiedział chłodno, mimo że serce nakazywało mu go pocałować.
-Proszę, daj nam czas…
-Przykro mi Steve.
-Błagam cię… Tony, jedna noc…-przylgnął do niego i nie chciał puścić.
-Zostanę do wieczora. Ale śpię w warsztacie.
Rogers skinął, mimo że strasznie go wszystko bolało. Zjebałem.

xxx

Zaledwie dwie godziny później Steve nie wytrzymał i zszedł do warsztatu. Chciał zobaczyć, czy naukowiec ma coś ciepłego, chociaż. Ale kiedy wszedł do środka, Tony nie spał. Siedział przy blacie i spawał coś. Westchnął cicho i niepewnie do niego podszedł.Wiedział, że Stark go nie usłyszał. Oburzył się, kiedy dostrzegł, że ukochany pracuje bez gogli ochronnych. Przewrócił oczami.
-Tony?- naukowiec odłożył narzędzie i spojrzał na blondyna, unosząc głowę w górę. Wzrok miał znudzony.
-Cze..- Steve położył mu dłonie na ramionach, na co się spiął nieznacznie.
-Skończ pracować- mruknął cicho do jego ucha i przygryzł jego płatek. Tony nieco się rozluźnił, nie wiedział co się dzieje- Chodź spać.
-Powiedziałem ci, że śpię tutaj- mruknął cicho. Rogers westchnął i zaczął muskać ustami jego szyję. Naukowiec warknął pod nosem i obrócił się na krzesełku przodem do Kapitana, który uśmiechał się triumfalnie.
-Nie musimy spać- szepnął, zjeżdżając dłonią z ramienia, w dolne partie ciała- są ciekawsze zajęcia.
Stark ponownie warknął nim wstał, równając się z Rogersem.
-Nie przesadzasz trochę?- wysyczał w jego twarz, a Steve zmieszał się. Jednak pociągnął dalej swoją grę.
-Nie- podniósł go nagle, trzymając dłonie na jego tyłku- tęskniłem za tobą.
Stark uśmiechnął się słabo, a następnie objął szyję kapitana rękoma. Nogami oplótł jego biodra, a swoje usta umieścił na jego.
-Też za tobą tęskniłem- wyszeptał w nie- kochanie- dodał i mocno pocałował chłopaka.

Steve chciał zanieść ukochanego do sypialni, ale ostatecznie kanapa w warsztacie okazała się całkiem wygodna.

xxx

-Nigdy więcej, rozumiesz? Nigdy. Nienawidzę cię- jęknął Stark, podnosząc się z kanapy. Steve zachichotał.
-Przesadzasz.
-Nie zachęciłeś mnie do zostania- burknął pod nosem- następnym razem ja jestem na górze. Nigdy więcej ci się nie oddam.
Steve zaśmiał się głośno.
-Czyli jednak zostajesz?
-Zastanowię się.
-Nawet oddam ci mój tyłek na zawsze- parsknął, po czym wybuchnął śmiechem na widok miny geniusza.
-Steve…- westchnął Tony, ubierając majtki.
-Nigdy więcej się z nim nie spotkam, przysięgam.
-Możesz się z nim spotykać, tylko bez seksu. Ale nie to chciałem powiedzieć- przygryzł wargę.
-Więc co?
-Też cię zdradziłem- westchnął- raz.
-Oh?- zmieszał się- Z kim?
Tony zaśmiał się nerwowo.
-No?
-Pamiętasz Lokiego, prawda?
-Ja pierdolę- Steve przyłożył dłoń do czoła. Poczuł ukłucie w sercu, ale należało mu się- Nieważne. Ważne, że już jest okej, między nami.
-Tak- uśmiechnął się Tony.

xxx
Kilka godzin później leżeli na kanapie w salonie i oglądali telewizję.
- Oh, jeszcze jedno. Zapisałem się na siłownię. W końcu schudnę- Tony wyszczerzył zęby.
-STARK!
---
Wyrobiłem się w tym tygodniu XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top