Just sex.
Bardzo długo pisałam, bo prawie miesiąc. Jest smutno, bo tak.
Ponad 2000 słów, liczę na opinię:3
Wesołych świąt!
(Zamówienie się pisze)
---
Ciche jęki, muzyka w tle i rama łóżka uderzająca o ścianę.
W powietrzu unosił się zapach potu i seksu.
Dwie osoby splątane w pościeli, ciało przyciśnięte ciała. Dłonie błądzące po nagiej skórze. Usta szukające ust.
Krzyk i jęk; spełnienie.
Romantyczne uniesienie w obskórnym mieszkanku na obrzeżach Nowego Jorku.
Był środek nocy. Tony wyszedł na balkon, żeby zapalić. Loki oplótł go dłońmi w pasie i zamruczał zadowolony.
-Za godzinę muszę wracać- mruknął Stark, kończąc papierosa i odwracając się przodem do boga. Loki puścił go natychmiast i wrócił do sypialni. Nie miał zamiaru się przyznać do irracjonalnego uczucia do Starka. Udawał więc, że to go nie rusza.
-Steve będzie pewnie spał, gdy wrócę. Nie będzie więc dopytywał. A z resztą, byłem na konferencji, tylko wróciłem wcześniej. Nie okłamałem go.. aż tak.
-Po co mi to mówisz?
-A w sumie nie wiem..- podszedł do boga i zawisł nad nim, całując usta- godzina to całkiem sporo...
***
Wszedł cicho do domu, rzucając torbę w kąt korytarza. Zrzucił ciuchy i skierował się do łazienki. Wrzucił ubrania do kosza na pranie i wszedł pod letni prysznic. Potargał dłonią włosy i po kilku minutach wszedł do sypialni, gdzie Steve spał.
Wsunął się pod kołdrę obok mężczyzny i wtulając się w jego klatkę piersiową, zasnął.
Obudził go zapach świeżo zaparzonej kawy i czułe pocałunki na klatce piersiowej. Uśmiechnął się i przyciągnął ukochanego do siebie. Ich pocałunek był stęskniony i wręcz zdesperowany.
Steve ułożył się wygodnie na ukochanym i uśmiechnął przez pocałunek. Ich usta leniwie ocierały się o siebie, oczy pozostały zamknięte. Po kilku minutach odsunęli się od siebie.
- Dzień dobry- szepnął Steve, Z lekkim uśmiechem.
- Bardzo dobry..- wymruczał Tony, przyciągając ukochanego ponownie do swoich ust. Rogers zachichotał, kiedy Stark zmienił ich pozycję i leżał na blondynie.
- Tęskniłem za tobą - wyszeptał Rogers, kiedy kolejne części garderoby lądowały w bliżej nieokreślonym miejscu na ziemi.
- Ja również, kochanie- następnie ich usta ponownie spotkały się, a języki splotły w walce o dominację.
***
To już kolejne Stark Expo, na którym zjawiły się postacie nie z tej planety. Tony zaprosił swoich przyjaciół z Asgardu, a konkretniej Thora, który zabrał swojego brata.
Po słynnym przemówieniu, milioner poszedł porozmawiać ze swoimi gośćmi. Steve trwał przy jego boku.
Impreza nie mogła się również odbyć bez słynnych Avengers. Więc kiedy na sali pojawił się Barton z żoną oraz Natasha z Brucem, Tony i Steve wiedzieli, że wrócą do domu późno. Bardzo późno. I niekoniecznie trzeźwi.
Dobijała już północ, kiedy Tony przeprosił Steve'a i zniknął na prawie dwadzieścia minut. Loki również gdzieś uciekł, ale Rogers nie połączył tych faktów i nadal rozmawiał z przyjaciółmi.
Tymczasem w jednej z toalet można było usłyszeć ciche jęki i posapywania.
Kiedy wrócił, Steve poprosił o mikrofon i podszedł do mężczyzny. Ukląkł na jedno kolano i biorąc głęboki wdech, otworzył przed geniuszem małe, czarne, aksamitne pudełko.
-Nie wyobrażam sobie, że mogło by nas nie być, Tony. W momencie, kiedy cię ujrzałem zirytowałeś mnie okropnie. Nie znosiliśmy się. Ale kiedy naraziłeś swoje życie i wleciałeś w ten portal... Kiedy spadałeś bezradnie w dół... I Hulk cię łapał... Wtedy wiedziałem, że nie mógłbym bez ciebie żyć.
I ostatnie dwa lata były najlepszymi latami mojego długiego - zaśmiał się- życia. Kocham cię i ... Wyjdziesz za mnie? - wybełkotał w końcu.
Filantrop początkowo był bardzo zaskoczony, ale już po kilku sekundach odpowiedział: tak.
Otoczyły ich wiwaty i gromkie brawa, ale zatraceni w szczęściu nie zwrócili na nie uwagi.
Tony nie zauważył również Lokiego, usuwającego się w cień...
***
Od kiedy Tony i Steve się zaręczyli minęło już dokładnie dziesięć miesięcy.
I w ciągu tych dziesięciu miesięcy Rogers wciąż nie dowiedział się o romansie swojego ukochanego.
A Stark nie zamierzał go przerwać.
Właściwie, uprawiał seks z Lokim częściej niż kiedyś. Wymykał się z sypialni w okolicach trzeciej nad ranem, kiedy jego narzeczony już spał i wracał o ósmej, kiedy jego narzeczony jeszcze spał.
Nie wiedział, jak długo to wszystko jeszcze potrwa, nie wiedział jak długo pociągnie.
Ślub był lada dzień.
***
-Stark? Co ty tu..
-Potrzebuję cię- przerwał mu mężczyzna. Loki bez słowa wpuścił go do mieszkania i zatrzasnął za nim drzwi. Jego usta niemal natychmiast zostały zaatakowane, a ubrania zniknęły z ich ciał.
***
-Nie powinniśmy.
-Daj spokój.
-Tony... Za godzinę bierzesz ślub..
-Oh, zamknij się- warknął geniusz i wepchnął boga do jednej z salek kościelnych.
***
-Czy na sali jest ktoś przeciwny temu małżeństwu?
Loki drgnął ale nie odezwał się. Zacisnął tylko powieki i marzy, aby ten ślub już dobiegł końca.
Po co w ogóle przyjmował zaproszenie?!
-Świetnie!- głos pastora wyrwał go z zamyślenia- więc czy ty Anthony Edwardzie Starku bierzesz sobie tego oto mężczyznę, Stevena Granta Rogersa za męża i przyrzekasz być wiernym oraz miłować go aż do śmierci?
-Tak.
Loki zacisnął zęby.
-A czy ty, Stevenie Grancie Rogersie bierzesz sobie tego oto mężczyznę, Anthony'ego Edwarda Starka za męża i przyrzekasz być wiernym oraz miłować go aż do śmierci?
- Oczywiście!- uśmiechnął się blondyn.
- Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak ogłosić was małżeństwem.
Mężczyźni złączyli usta w namiętnym pocałunku.
Loki wyszedł z kościoła, niezauważony..
Tej samej nocy, nowożeńcy wyjechali do Miami na miesiąc miodowy.
***
Wrócili godzinę temu, byli w świetnych humorach i wciąż nie mogli uwierzyć, że od miesiąca byli małżeństwem.
Tony cały miesiąc poświęcił wyłącznie Steve'owi, odcinając się od pracy.
No, może nie tylko jemu.
Kiedy kapitan smacznie spał, Tony dzwonił do Lokiego i.. masturbował się do jego głosu. Czasem uprawiali seks przez telefon, a czasem pisali sex-sms. Nie było dnia, żeby nie rozmawiali, ale przecież Steve o tym nie wiedział.
Albo wolał nie wiedzieć.
***
Po męczącej podróży, kapitan poszedł się położyć, a Tony wyszedł z domu, mówiąc ukochanemu, że musi coś załatwić.
***
- Proszę, proszę... Kogo moje oczy widzą... Anthony Stark...A może Rogers?
Geniusz spojrzał na niego spode łba.
- Żyjemy w XXI wieku, nie trzeba zmieniać nazwiska- Loki parsknął- i to Steve przyjął moje.
Bóg przewrócił oczami.
- Wiedziałem- wpuścił go do środka i z grzeczności zaparzył mu kawy. W rzeczywistości pragnął mu ją wylać na głowę. Cierpiał.- Jak się bawiliście?
- Było.. miło.
Loki uniósł jedną brew ku górze.
- Tylko miło?
-Loki, daj spokój. Nie będę przecież rozmawiać z tobą o moim miesiącu miodowym.
- Więc po co przyszedłeś?
Stark po raz pierwszy zaniemówił. Zmieszał się.
- Ja.. no y..
Kolejne parsknięcie wydostało się spomiędzy warg boga.
-Po seks, czyż nie?
Tony milczał.
-Wiesz przecież, że ci nie odmówię- westchnął w końcu Laufeyson. Po tych słowach przyciągnął go do siebie i pocałował. Ich ubrania szybko wylądowały na podłodze.
- Tęskniłem za tobą- szepnął Tony, kiedy myślał, że Loki śpi. Nie spał, a jego serce przyspieszyło rytm.
-Dlaczego?- powiedział, że ściśniętym gardłem- przecież to tylko seks.
Tony zamrugał.
***
Minął rok od kiedy Tony i Steve się pobrali. Rok, podczas którego Tony systematycznie zdradzał swojego męża z nordyckim bogiem.
Rok, podczas którego był szczęśliwy.
Rok, podczas którego oszukiwał nie tylko wszystkich wokół ale i samego siebie.
Z okazji pierwszej rocznicy ślubu poszło na romantyczną kolację w centrum miasta. Rozmawiali o... Adopcji.
Steve bardzo pragnął mieć rodzinę, Tony mniej. Lubił dzieci, ale to wszystko. Nie chciał swoich, bo bał się że będzie taki jak ojciec. Nie chciał.
Po długich namowach jednak, zgodził się. Pozostała tylko kwestia czasu.
Wrócili do domu z uśmiechami na twarzach i rozbierając się wzajemnie przeszli do sypialni. Kochali się długo i czule, a wyznania miłości padły niejednokrotnie.
***
Następnego dnia odwiedzili ich znajomi. Tony myślał, że to najzwyklejsze spotkanie. Nie wiedział, że jego mąż zna prawdę.
Siedzieli w salonie, wszyscy Avengersi i Loki. Tony był zdziwiony, że jego kochanek został zaproszony.
Steve wszedł do pomieszczenia i zaczęła się rozmowa. Pochwalił się, że zamierzają adoptować dziecko. Loki zacisnął pięści, co nie uszło uwadze małżeństwa.
Steve kontynuował, a Loki coraz bardziej się denerwował.
-... Więc Loki niestety, ale Tony nigdy nie będzie twój. Nie zostawi mnie dla ciebie.
Wszyscy patrzyli zaskoczeni to na Steve'a, to na Lokiego, to na Tony'ego.
Geniusz zamknął na chwilę oczy, młody bóg pobladł.
- Od jak dawna wiesz? -wyszeptał.
-Od roku.
-Jak..
-Dowiedziałem się, kiedy byliśmy w Miami- Steve mówił bardzo spokojnie, chociaż było widać, że cierpiał- obudziłem się w nocy i słyszałem waszą rozmowę. Potem widziałem was parę razy, kiedy już wróciliśmy. Wciąż się łudziłem, że to przerwiesz...
-To... to był tylko seks- wydusił naukowiec. Był w szoku- nigdy nic głębszego, ja... Przepraszam... Ale Steve... Dlaczego udawałeś? Dlaczego mimo to chciałeś założyć rodzinę?
-Bo cię kocham.
***
Tamtego dnia Tony i Loki zerwali swój układ. Stark nie potrafił dłużej zdradzać Steve'a. Brakowało mu Lokiego i tęsknił cholernie. Wiedział, że wybrał zła drogę, ale już było za późno.
Obojgu im było ciężko, ale musieli się rozstać.
Tydzień później złożyli papiery do ośrodka adopcyjnego.
***
Nie widzieli się przez pół roku. Nie mieli też żadnego kontaktu.
Ale kiedy spotkali się, po przeciwnych stronach, w walce, wiedzieli, że nie potrafią. Niezauważeni przez nikogo zniknęli w jakimś opuszczonym magazynie, uprawiając seks.
A później ich spotkania znowu stały się rutyną.
***
Znowu pieprzyli się codziennie, nie potrafili się rozstać. Jednak wiedzieli, że będą musieć.
Tony i Steve dostali zgodę na adopcję i w przyszłym miesiącu mieli pojechać po swoje dziecko.
Loki miał jeden pomysł, dzięki któremu Anthony będzie mógł odejść bez wyrzutów sumienia. Bolesny, ale konieczny.
***
Tego dnia odebrali Briana. Chłopiec miał cztery lata i był pełen energii. Szybko oswoił się z myślą, że będzie mieć dwóch tatusiów oraz ich pokochał. Bardzo. Prawie od pierwszego spojrzenia.
Był bardzo inteligentny i przyjazny, żywy i skoczny. Nie był zamknięty w sobie, wręcz przeciwnie był otwarty i radosny, wygadany. Nie bał się poznawać nowych ludzi. A rodzinę "Avengers" pokochał od razu, w szczególności ciocię Natashę...
Thor był dla niego mięśniakiem, który go podnosił i bawił się z nim. Clint to był ten dobry, który kupował zabawki, a Bruce to ten zły, bo go uczył.
Było wesoło, zwłaszcza kiedy poznał Lokiego. A stało się to przypadkiem.
Loki przyszedł pogadać ze Stevem i przeprosić go za ten cały romans.
Zaatakował go mały Brian, przyczepiając się do nóg i nazywając "galaretką", ponieważ miał zieloną koszule. Ciągnął go za włosy, skakał po nim i rozwalił mu na głowie dzbanek z sosem.
Tony nie mógł ze śmiechu, ale żeby odpokutować, poszedł umyć Lokiemu włosy.
I to wcale nie tak, że mu obciagnął na przeprosiny.
***
Kiedy Loki wychodził z domu Tony'ego i Steve'a i widział, jaką szczęśliwą rodzinę tworzą, podjął decyzję. Bolesną decyzję
***
Zadzwonił do swojego kochanka tydzień później i poprosił o spotkanie. Miał pewien plan i wiedział, że znienawidzi siebie za to. Znienawidzi siebie zaraz po wyjściu Tony'ego.
Czekał w swoim mieszkaniu. Miał na sobie koszulę, która uwielbiał Tony.
Mężczyzna szybko przyszedł. Również miał na sobie ulubiona część garderoby Lokiego.
Laufeyson miał plan. Kiedy tylko Tony wszedł do mieszkania, zaczął go całować i rozbierać. Zaciągnął go do łóżka i wręcz rozkazał się przelecieć. A Starkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
Dał swojemu kochankowi najwspanialszy orgazm. Lepszego nie mógł sobie wymarzyć.
Wiedział też, że był to ostatni orgazm jaki przeżył z Tonym.
Po seksie, kiedy Stark wyszedł zapalić, Loki opatulił się kołdrą i dołączył do ukochanego na balkonie. Objął go od tyłu.
Wiedział, że jego plan zadziała.
-Tony, musimy pogadać.
- Co jest?
- Ja tak dłużej nie mogę. Musisz wybrać. On albo ja.
Starka zatkało.
Loki to przewidział. Wiedział, że to się uda. Tony nie mógł wybrać jego. Wybierze Stevena, ponieważ on mu nie kazał wybierać. Miał łzy w oczach, kiedy Tony wyswobodził się z jego objęć i wrócił do mieszkania, zaczynając się ubierać.
-Mam rodzinę, Loki.
Zabolało. Loki nigdy by się nie przyznał, ale przez chwilę miał nadzieję, że Tony wybierze jego.
- Dobrze się bawiliśmy. Było naprawdę miło. Ale to tylko seks, Loki. Nigdy nic więcej.
Bóg skinął i kiedy geniusz zamknął drzwi, rozpłakał się jak dziecko. Kochał go.
Tony, wychodząc od Lokiego wiedział, że popełnia największy błąd życia. Kochał go. Bardzo go kochał, ale nie mógł tak dłużej. Żałował, że tak się to potoczyło, żałował że poznał boga tak późno.
***
Wrócił do domu i przytulając męża, wziął synka na ręce.
Uśmiechnal się smutno.
Spojrzał w niebo i westchnął.
- Żegnaj Loki. Szkoda, że to był tylko seks.
***
Loki uśmiechnął się ponuro.
-Szkoda.
Żałował. Nie, że poznali się tak późno. Żałował, że w ogóle się poznali.
****
Tamtego dnia widzieli się ostatni raz. I choć tęsknili, jedno zdanie brzeczało im w głowach.
To tylko seks.
I więcej już nigdy się nie spotkali.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top