9. Odkryta tajemnica
Obudziłem się przez budzik, który nie zna litości o 6 rano. Ziewnąłem i zamrugałem kilka razy. No umilknij wreszcie...
Podniosłem się do siadu i wyciągając rękę kliknąłem na telefonie przycisk drzemka. Spojrzałem obok siebie, gdzie smacznie sobie stał jasnowłosy. Prychnąłem pod nosem i zacząłem bawić się jego kosmykami. No już... Pokaż mi swoje dwukolorowe oczęta...
- Nathan? - mruknął. - Która godzina?
- Tak... - mruknąłem nie słuchając go.
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony. - Tak?
- Tak.
Chłopak westchnął cicho. Podniósł się na łokciach i delikatnie mnie pocałował. Z uśmiechem odwzajemniłem ten czuły gest, a nawet pogłębiłem go. Jęknął zarzucając ręce na moją szyję. Przycisnąłem go bardziej swoim ciałem, a dłońmi zacząłem błądzić po jego nagiej klatce piersiowej...
I wtedy ponownie zadzwonił budzik.
- Kur..! - krzyknąłem podrywając się oraz jednocześnie upadając na podłogę. - Zarąbiście.
- Musisz iść do pracy. - rozciągnął się, a gdy kołdra zsunęła się z niego ukazując nagie ciało, spanikowany zakrył się poduszką.
- Dasz sobie sam radę? - spytałem niepewnie.
- Jasne! Znaczy... Chyba?
- Shiro... - Parcel spojrzał na mnie ze zdziwioną miną. Uśmiechnąłem się do niego, co szybko odwzajemnił. - Wrócę do Ciebie najszybciej jak mogę.
- Nie musisz się martwić!
- Niedawno siedziałeś w pudle jak w łonie matki, a teraz mi wmawiasz, że dasz sobie sam radę? - wstałem z podłogi. Spojrzałem w dół po czym odkryłem, że stoję w całej okazałości przed twarzą chłopaka. - Ignoruj.
- A-ale.
- I-GNO-RUJ. - warknąłem nachylając się do niego. - Bo zabiorę Ci tę poduszkę.
- Ten no... - zaśmiał się nerwowo. - Idź do pracy?
- ...Zapomniałem.
- Szefie, to te papiery. - powiedziałem podając mu plik kartek.
- Dziękuje, Nathan. - odpowiedział odbierając dokumenty.
- Nie ma za co. - uśmiechnąłem się, na co rozdziawił japę. - No co?
- N-nic? - podrapał się po szyi. - Możesz już wracać.
Kiwnąłem głową i posłusznie opuściłem jego stanowisko. Wróciłem do swojego biurka i ponownie zająłem się papierkową robotą. Westchnąłem poprawiając drobne błędy rachunkowe. A mogłem pracować w kwiaciarni przy forsycjach.
- Nat.. Wensley, mógłbyś mi to sprawdzić? - spojrzałem na właścicielkę danego głosu. Była to Samantha.
- Jasne! - powiedziałem szybko i odebrałem od niej papiery.
- Coś się stało? - zapytała w szoku. - Pierwszy raz widzę Cię takiego... Takiego.
- On jest taki przez cały dzień! - krzyknął Math, moja prawa ręka. - Nikt nie wie co się wydarzyło ani ten nie chce nic powiedzieć. Może znalazł dziewczynę? Chociaż... Która by go chciała?
- Zaraz wylecisz przez okno. - spojrzałem na niego złowrogo na co uniósł wysoko ręce.
- Wybacz, zapomniałem o orientacji.
- Ale trafiłeś. - mruknąłem.
- Naprawdę? - blondynka uśmiechnęła się do mnie. - Więc kto jest tym szczęściarzem?
- Powalony nastolatek mieszkający w pudle. - zaśmiałem się na co spojrzeli na mnie w przerażeniu. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, po czym pokazałem im zdjęcie chłopaka, które zrobiłem jeszcze z rana, gdy nie patrzył. Spojrzeli po sobie w zdziwieniu.
- On tu pracował... - powiedział jakby do siebie Math. Zmarszczyłem czoło.
- To nie możliwe. - pokiwałem głową. - On ma siedemnaście lat i jest bez rodziny.
- To prawda, że miał ciężką sytuację rodzinną i próbował zarobić. - Samantha oparła się o biurko. - Pracował tu dorywczo, ale tylko przez tydzień. Pamiętacie ten skandal, gdy ktoś włamał się do sejfu szefa? Z racji tego, że wtedy minęły tylko dwa dni od kiedy pracował, całe podejrzenia spadły na żółtodzioba. Później był dręczony, aż szef go nie zwolnił.
- Teraz sobie przypomniałem! - krzyknął w olśnieniu brunet. - Shiro, prawda?
- Okłamał mnie? - szepnąłem do siebie.
Więc jak to wszystko się stało?
Wróciłem do domu będąc w dalszym szoku. Jak to wszystko jest możliwe? Shiro mnie okłamał? Rozejrzałem się po salonie. Było tutaj nadzwyczaj cicho. Zmarszczyłem brwi i przeszedłem do sypialni. Tutaj też.
- Shiro? - zawołałem. Nie było odzewu.
***
Hey!
Jak tam, co tam? :D
Dziękuję Wam za wszytko ^^
Jak myślicie. Jaka tajemnicę skrywał Shiro? :o
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top