2. Pierwsze wrażenie

- Kim jesteś? - zapytałem ponownie.

Jasnowłosy chłopak spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem. Jeszcze nie jestem na tyle wściekły byś mnie się bał. Chociaż skąd ty to możesz wiedzieć?

Poruszył się lekko i wyciągnął dłoń w stronę pudełka. Zmrużyłem oczy. Ledwo co Cię uwolniłem, a ty już chcesz tam wracać? Może nadam Cię z powrotem...

- Chcesz do pudełka? - spojrzałem na niego pytająco. Nieznacznie przytaknął głową. Westchnąłem ciężko i kopnąłem pudełko w jego stronę. Chłopak natychmiastowo wszedł do środka. Skulił się, po czym mruknął coś niewyraźnie.

- Co? - zmrużyłem oczy podchodząc o krok do kartonu.

- Shiro Parcel! - krzyknął pośpiesznie. Zaczął trząść się ze strachu.

- Nathan. - mruknąłem. - Nie zrobię Ci nic dopóki grzecznie będziesz odpowiadał na moje pytania. Umowa stoi?

- T-tak.. - zagryzł dolną wargę.

- Więc... Jak to się stało, że dostałem dziś przesyłkę z chłopakiem w środku? To jakiś żart od byłej czy sam się wysłałeś?

- Nie. - oburzył się. - Jestem prosto z organizacji, która funduje nowe życie.

- Co ty pieprzysz... - szepnąłem do siebie. Usiadłem na skraju kanapy, a dłonią przejechałem po karku.

- Żebym miał pełny obraz jak do tego wszystkiego doszło. Co to za organizacja?

- Nie wiem. - obdarowałem go groźnym spojrzeniem. - Naprawdę nic nie wiem! Wiem tylko, że trafiają do niej niechciane dzieci w młodym wieku. Wychowują nas pod względem prac domowych, a później wysyłają do osób potrzebujących pomocy by nas zaadoptowali.

- Ja nie potrzebuje pomocy. - ani dodatkowej gęby do wykarmienia. Własna mi wystarcza. - Może znajdę tą "organizacje". Wrócisz tam z powrotem.

- Proszę, nie! - chłopak o mało co nie wypadł z pudełka. - Zrobię wszystko! Naprawdę zrobię wszystko! Tylko proszę nie oddawaj mnie tam! Nie chcę tam wracać... J-ja..

- Tylko nie rycz... - jęknąłem widząc szklane oczy. - Boże czym sobie zasłużyłem na taki okrutny los...

- Możliwe, że przez swoje nast..

- Zamknij się. - przerwałem mu. - Jeszcze chwila, a wywalę Cię z tego mieszkania. 

Muszę się przewietrzyć. 

Bez słowa wstałem i opuściłem mieszkanie. Zamknąłem drzwi na klucz z obawy, że chłopak może coś ukraść i uciec. Chociaż... Nie miałbym nic przeciwko. Byleby tylko mój problem zniknął. 

W życiu nie słyszałem o takiej organizacji. A byłem zapoznany ze wszystkimi grupkami mafijnymi, które jakimś dziwnym trafem są do mnie przyjaźnie nastawione. To nie możliwe bym był aż tak straszny. Może jestem jedynie trochę gburowaty, ale nic poza tym. 

Świeże powietrze otulało moją twarz. Przymknąłem delikatnie oczy i spojrzałem na słońce. Jest tak miło... Przypomina mi się moje beztroskie dzieciństwo. Było cudownie, dopóki nie musiałem dorosnąć. 




Wróciłem do domu i z trzaskiem zamknąłem drzwi. To co tam zobaczyłem przerosło moje największe oczekiwania. 

Kanapa była przesunięta kilka metrów od jej stałego miejsca, fotel przewrócony podobnie jak stolik kawowy. Dywan który zwykł być na podłodze zajmował miejsce na kanapie. Podłoga zaś była kolorowa od porozrzucanych magazynów i pisemek młodzieżowych. Znajdowały się na niej również sztućce, które musiały magicznie się teleportować z kuchni. Przeniosłem wzrok na osobę siedzącą w pudle.

- Ty....

- PRZEPRASZAM! - pisnął zapłakany. - To wszystko przez nią!

- Kogo?! - warknąłem podchodząc do pudełka. Chłopak się skulił.

- My-my-mysz! 

Zamrugałem kilka razy. Rozejrzałem się jeszcze raz dookoła. Po drugiej stronie gdzie znajdował się chłopak była mała szara myszka. Przejechałem sobie ręką po twarzy. Podszedłem do zwierzątka i chwyciłem je za ogon. Otworzyłem okno, po czym wyrzuciłem zwierzątko. Leć, leć i odleć...

- ZABIŁEŚ JĄ?!

- Potłukłem. - założyłem ręce. - Możesz mi wytłumaczyć do jasnej cholery... Albo nie! Podaj mi choć jeden powód dla którego mam Cię nie wyrzucić z domu.

- Ale...

- Jeden pieprzony powód! - krzyknąłem. - Masz czas do jutra.

Nie chcąc już go więcej słuchać wszedłem do swojego pokoju i z trzaskiem zamknąłem drzwi. Mogłem jednak nie wychodzić.




***

Hey!

Dziękuję za takie zainteresowanie i cierpliwość!!! <3

Jak Wam mijają wakacje? Mi... do dupy.

xD ale co tam.

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top