1. Jak poznałem moją "przesyłkę"


Jestem osobą o ciężkim charakterze. 

Zasmuca mnie radość, nie widzę sensu życia, a na kobiety patrzę z obrzydzeniem.

Dlaczego taki jestem?

Gdy byłem jeszcze młodym chłopięciem z normalną rodziną nadszedł kres mojego beztroskiego dzieciństwa. 
Biegłem do domu. Chciałem jak najszybciej pokazać rodzicom swój rysunek przedstawiający naszą rodzinkę. Ja byłem pośrodku trzymając rodziców za rękę; mamę po prawej, a tatę po lewej. Duma rozpierała moje ciało. Przekraczając próg ganku wydawało mi się, że jest za cicho. Zignorowałem to. Euforia, która mnie ogarniała nie pozwalała na logiczne myślenie czy nawet przejęcie się grobową ciszą.
Nim wszedłem do kuchni wybiegła z niej moja rodzicielka z zawiedzionym wyrazem twarzy. Za nią biegł zapłakany ojciec prosząc o powrót. Nie wiedziałem o co chodzi.

Wybiegli na zewnątrz, a ja za nimi. Słońce, które dotychczas świeciło, skryło się za warstwą ciemnych chmur, a na jego miejsce zaczęły skapywać pojedyncze krople deszczu. Pomiędzy mglistymi krzykami, zrozumiałem jedno: moja rodzina się rozpadła.

Wkrótce po tym, a było to naprawdę szybko, bo dwa dni później... Mój tata zmarł. Umarł z miłości do mojej pożal się Boże matki, która wolała uciec do innego, bogatszego.

Straciłem nadzieję, a rysunek, z którego tak się cieszyłem, zginął w odmętach domowego piecyka mojej babci. Obserwowałem to. Kartka sczerniała jak moje serce, a pozostały z niej popiół zakopałem w ogródku przy świętej pamięci Reywie, złotej rybce. 

Babcia zmarła rok temu. 



Dźwięk dzwonka do drzwi wybudził mnie z moich rozmyśleń. Zamrugałem kilka razy. Nie słyszałem dzwonka od kiedy tu zamieszkałem. Nikt nie widział potrzeby widywanie się ze mną. Nikt nawet nie chciał spotkać mnie na ulicy. Wychodzę na cholernego introwertyka.

Podniosłem się z kanapy i z wielką niechęcią ruszyłem swoją dupę w kierunku drzwi.

- CZEGO?! - warknąłem do... powietrza. Nikogo nie było. Na miejscu, gdzie miała znajdować się jakaś osoba było wielkie pudło zaadresowane do mnie. - Co to jest?...

Rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie było. Skąd tu się wzięła ta paczka? Nawet jeśli jakaś miała przyjść, to kurier bał się dzwonić dzwonkiem, więc zostawiał ją na poczcie.
Nie zostawię przed drzwiami tego kolosa. Ale jak ja mam to wtachać do środka? 

Nie narzekam na brak siły. Ale żeby wciągnąć tą paczkę do środka musiałem działać na najwyższych obrotach. Może to jakiś mój były nauczyciel mści się za lata męki? Albo ktoś z pracy z kim mam na pieńku? (czyt. wszyscy)... Nie miałem pojęcia. Wrogów mam aż nadto.

Pchnąłem karton na środek salonu. Chwyciłem ze stolika nożyczki i ostrożnie przeciąłem szeroką taśmę. Odrzuciłem przedmiot na kanapę. Odchyliłem skrzydła pudełka, ale to co znajdowało się w środku.. zaskoczyło mnie. 

Wielkie oczy. Jedno złoto-pomarańczowe niczym słońce patrzyło na mnie złowrogo, a drugie niebiesko-zielone jak Bałtyckie Morze wyrażało strach oraz niepokój. Odsunąłem się.

- Kim ty do cholery jesteś?! - warknąłem. - To żart, tak? Nieśmieszny.

Nie odezwał się. Zero reakcji. Dalej skulony siedział w rogu tego pudła.

- No rusz się! - kopnąłem mocno pudełko, które przechyliło się pod ciężarem chłopaka, a on sam wypadł. Wystraszony uciekł na czworaka do rogu pokoju.

Był szczupły. Włosy miał bardzo jasne, perłowe. Jak już wspominałem tęczówki dwubarwne. Malinowe usta były wykrzywione w bólu. Cera blada jak u wampira. Ubrany był w jakąś białą, wyciągniętą, podartą koszulkę. I obawiam się, że tylko w nią.

- Kim jesteś...



***

Hey!

Zaczynamy przygodę z opowieścią homoseksualną... Jakkolwiek to brzmi.

Od razu przepraszam jak czyta to jakiś homoseksualista i nie zgadza się z pewnymi kwestiami lub po prostu coś kogoś czymś obrażę.

Niestety przyjaciela geja nie mam, a sama jestem dziewczyną, ale darzę was szacunkiem. <3

Dziękuję za przeczytanie prologu/1 rozdziału/wstępu czy jak kto woli.

Mam nadzieję, że choć odrobinkę się spodoba. Czy od razu usunąć?

Do napisania,

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top