papierowe wilki

   Z paprociowej, lisiej nory, z popiołów miasta, wzbija się w niebo ptaszyna.
   Ma białe pióra upstrzone błyskiem i ciche dzwonki w swych oczach.

   Okrąża ratusz, betonową kostkę kłamliwie w błyskotki ubraną.
   W szybach są lustra, lecz ślepe lustra, brudne od ślepych, krótkich spojrzeń.

   Terkot dnia jest głuchy i pozbawiony melodii
   a jednak bezpieczny, bezbolesny
   Sprawiedliwy
Najlepszy z najgorszych
Najgorszy z najlepszych
Wygłusza sam siebie, nie umiejąc ustać na cienkiej strunie fortepianu.



A w sumie nie jest nawet źle.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top