obietnice dla Wrzask.
Obietnice.
Składałeś dużo obietnic.
I zawsze ich dotrzymywałeś. Miałam wrażenie, że twoje słowo jest fundamentem wszechświata, że jeśli czegoś przyrzekniesz, żadna siła, tu, czy tam, nie przeciwstawi się twojej woli. Że sam się sobie nie przeciwstawisz.
I nawet nie mam ci tego za złe. To ja zapomniałam, jak kruche są słowa. Nie ma rzeczy stałych. Żadnych. Wszystko, co nas otacza, wszystko, w co wierzymy może runąć w każdej chwili.
Przeraża mnie to.
Ale hej, nie winię cię nawet. No, może trochę, ale nieświadomie, gdzieś z tyłu głowy. To nie tobie nie mogę wybaczyć.
To nie ty.
Bo może i twoje idee byłyby wieczne jak wszechświat. Bo wierzę, że tego chciałeś, tylko po prostu nie mogłeś. Nadal ci ufam, mimo wszystko.
Bo myślę, że dotrzymałbyś swoich obietnic, gdyby ktoś ci ich nie odebrał.
× × ×
Tekst z serii Błysków, publikowany tutaj, gdyż nie pasuje mi konwencją i estetyką do tamtejszego klimatu, a poza tym musiałby odleżeć ładnych parę miesięcy, zanim mogłabym go tam umieścić.
Tak, to wciąż żyje. I nie przestanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top