Wywiad z @moorhen, czyli o grafice, jezdziectwie i polityce
Rozmowa przeprowadzona z -moorhen przez -konfabulacja-
Tematy poruszone w wywiadzie: stanowisko w grupie, grafika, jeździectwo i konie, wegetarianizm, psy, owady, prawa zwierząt, ekologia, polityka, aborcja, religia w szkołach, sieciówki, dinozaury
Gościną dzisiejszej rozmowy będzie -moorhen, prywatnie moja przyjaciółka, a w papierowych pełni funkcję administratorki grafików. Znając twoją wszechstronność, byłam nieco zdziwiona tymże mało ambitnym wyborem roli. Dlaczego zdecydowałaś się na taką, a nie inną funkcję? Czy wynikało to z lenistwa, czy może stała za tym jakaś wyższa idea?
Szczerze mówiąc, ten wybór miał na celu zmotywować mnie w końcu do rozwoju umiejętności graficznych, bo przez długi czas nic w tym kierunku nie robiłam. Jednak rzeczywiście, moja decyzja może wydawać się odrobinę niecodzienna, ze względu na to, że w pozostałych grupach, w których jestem, pełnię rolę bety, korektora, jak zwał tak zwał, lub jurora w konkursach. Są to zdecydowanie bardziej czasochłonne stanowiska, więc zdecydowałam, że tym razem obejmę mniej wymagającą rolę.
Jak myślisz, co wpłynęło na decyzję o przydzieleniu tobie roli administratorki grafiki przez założycielkę grupy?
Przede wszystkim to, że byłam tam pierwszym grafikiem z wyjątkiem Carli (issenna). Poza tym poznałam się z założycielką już jakiś czas temu, więc można domniemywać, że ma do mnie jakieś zaufanie, które pozwoliło jej z czystym sercem powierzyć mi tę rolę.
W takim razie jak wyglądała twoja przygoda z grafiką do tej pory? W jakich programach próbowałaś swoich sił?
Moja graficzna przygoda zaczęła się pod koniec 2019 roku, kiedy jeszcze głównym wzorem okładki było zdjęcie i napis jakąś czcionką, która w miarę estetycznie wyglądała. Na początku w moich pracach przeważał motyw jeździectwa i koni, bo jak można się domyślić, jestem niepoprawną koniarą (i taki funfact, mam obsesję na punkcie rudych koni). Grafikowałam wtedy głównie w PicsArcie i Canvie, potem gdzieś we wrześniu 2020 roku przerzuciłam się na Photoshopa i od tamtego czasu staram się rozwijać w kierunku fotomanipulacji i minimalizmu właśnie w tym programie.
Wydaję mi się, że mamy obsesję na punkcie rudych koni, przez tego jednego, wyjątkowego zwierza. Tak czy siak - co jest dla ciebie najważniejsze w jeździectwie? Mogłabyś wymienić jedną cechę koni, którą uwielbiasz w szczególności?
Oj tak, ten kochany zwierz miał na to zdecydowanie wielki wpływ. Odpowiadając na pytanie, najważniejsze w jeździectwie jest dla mnie wzajemne zaufanie oraz współpraca. Nie jestem z tych tzw. "naturalsów", ale wyznaję zasadę pracy zgodnie z biomechaniką konia, bez osiągania celu metodami siłowymi. Jeśli chodzi o cechę koni, którą uwielbiam, jest to zdecydowanie ich niesamowita inteligencja, empatia oraz chęć do współpracy. Konie są w moim życiu od pięciu lat, a ja nadal nie mogę wyjść z podziwu, jakie są wspaniałe.
Całkowicie podzielam twoje zdanie, jeśli chodzi o konie. Jeśli obracamy się już w tematach zwierzęcych - myślałaś kiedyś o przejściu na wegetarianizm lub weganizm? Co sądzisz o tych dietach?
Szczerze mówiąc, to kiedyś myślałam o przejściu na wegetarianizm, jednak nie mam zwyczajnie takiej możliwości, może kiedyś. Ogólnie to jestem z tych, którzy nie zaglądają innym do talerza i średnio mnie obchodzi, kto na jakiej diecie jest. Ile ludzi, tyle opinii, wydaje mi się, że wegetarianizm i weganizm to głównie kwestia etyczna, ja osobiście nie byłabym w stanie zrezygnować całkowicie z produktów pochodzenia zwierzęcego, ale z mięsa - czemu nie?
Parafrazując, przypomniała mi się dyskusja z pewną osobą, twierdzącą, że ryby nie czują (absolutny bullshit). Ciekawa osobistość, nie powiem. W takim razie - jakich zwierząt boisz się najbardziej? Z czego to wynika?
Zdecydowanie największy strach wzbudzają we mnie psy. Boję się ich od kiedy pamiętam, prawdopodobnie ma to związek również z tym, że moi rodzice również nie pałają do nich sympatią, a w dzieciństwie nie przebywałam w ich towarzystwie w ogóle. Potem doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów z tymi zwierzętami, dwa czy trzy razy zostałam przez nie "zaatakowana", na szczęście bez poważniejszych urazów czy uszczerbku na zdrowiu. Jednak mój strach w żaden sposób nie zmienia tego, że kocham psy całym sercem i raczej nie zanosi się na to, abym miała przestać.
Niezły paradoks, nie powiem. Też nie wyobrażam sobie nie kochać piesków i ich słodkich mordek. Wracając - zazwyczaj wiele osób boi również się jakiś owadów. Jak jest w twoim przypadku? Czy ptaszniki, osy i motyle potrafią wywołać w tobie kakofonię nieco zbyt głośnych krzyków i pisków?
Hmm, jeśli chodzi o gatunki, jakie wymieniłaś, to nie, akurat te żyjątka mi nie zawadzają. Jednak wielką panikę wzbudzają we mnie ślimaki, wręcz nienawidzę tych stworzonek. Okropnie się ich boję i za każdym razem wywołują u mnie reakcję mniej więcej w stylu: "AAAAAAAA ŚLIMAAAAAAK, ZABIERZCIE TOOOO" cichy śmiech. Wracając do owadów, rzucę taką ciekawostką biologiczną, która moim zdaniem zasługuje na wzmiankę. Mianowicie, gatunek mrówek Colobopsis explodens, powszechnie znany jako mrówki-kamikadze, które prowadzą wojny z innymi mrowiskami. W tych konfliktach ich główną bronią są wybuchające odwłoki z trującą mazią, które przy okazji pozbawiają je życia. Takie postępowanie jest nazywane samobójczym altruizmem, co moim zdaniem jest nieco groteskowym terminem znowu cicho się śmieje, bo nie zna innych określeń na chichot.
Mogłabyś wypowiedzieć się szerzej na temat swojego stanowiska wobec praw zwierząt, jednocześnie zahaczając o tematy ekologii? Jesteśmy już w tym klimacie haha funny, a ja chętnie usłyszałabym (przeczytałabym) co masz w tym temacie do powiedzenia.
Ogólnie rzecz biorąc, mam bardzo radykalne podejście do tematu praw zwierząt. Mianowicie jestem zdania, że wszelkie ich łamanie powinno być surowo karane grzywną, więzieniem, pracami społecznymi, zakazem posiadania zwierzęcia, w zależności od wagi czynu. Kiedy widziałam artykuły, w których opisywano sytuację z pewnym senatorem i sołtyską (zresztą nie tak dawno), to dosłownie gotowała się we mnie krew. À propos ekologii, sądzę, że powinniśmy robić co w naszej mocy, jednak dopóki świadomość społeczeństwa (szczególnie jego wysoko postawionej części, która lekką ręką wydaje 70 milionów złotych i pozostawia ochronę praw zwierząt oraz nawet służbę zdrowia bez złotówki dofinansowania) nie wzrośnie, w pojedynkę niestety nic nie zdziałamy. Trzeba zrozumieć, że globalne ocieplenie jest faktem, a katastrofy ekologiczne czyhają za każdym rogiem.
Ochrona praw zwierząt niestety nie jest egzekwowana w naszym kraju należycie, jeżeli w ogóle w jakimkolwiek stopniu. Twojego podejścia nie nazwałabym radykalnym. Według mnie to jedyne właściwe podejście. Przechodząc jednak dalej - zgadzam się z tobą całkowicie, iż w temacie ekologii wkład rządzących jest niezwykle istotny, np. w kontekście odchodzenia od węgla i co za tym idzie: zapewnienia górnikom należytego zatrudnienia w innych sektorach. Jednak pamiętajmy również o zbrodniach pokroju Trzaskowskiego, wyjeżdżającego na wakacje kiedy w Warszawie pada deszcz (sic!) political jokes mode on, tylko dla ogarniających.
Śmiech Tak, rzeczywiście, o zbrodniach ulubionego prezydenta warszawiaków można by napisać całą książkę, jak nie trylogię. Kończąc odrobinę śmieszkowanie, postawa rządzących jest naprawdę istotna w wielu różnych sprawach, a chociażby to, że obecna władza dopuszcza działanie takich organizacji jak Ordo Iuris, już pozwala w pewien sposób wyrobić sobie opinię na jej temat. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli już nawiązałam do wydarzeń z ostatnich miesięcy - według mnie, podobne stowarzyszenia nie powinny mieć zielonego światła na działanie, szczególnie że szerzą fałszywe, krzywdzące treści, które mogą prowadzić do wielu tragicznych wydarzeń. Rządzący jednak nie zwracają na to uwagi, a wręcz popierają taką działalność, dzięki czemu jeszcze bardziej przekonują do tego, że absolutnie nie wolno im ufać i polegać na nich w żadnych wymagających zdecydowanej interwencji momentach.
Tutaj po raz kolejny, z wielkim ubolewaniem, mogę się zgodzić. Waham się przy stwierdzeniu, czy moje życie przed zagłębieniem się w politykę było sielanką (mogły wpłynąć na to również inne czynniki). Skłaniam się bardziej w stronę tego, że tak. Było sielanką. Było.
Wychodzę z założenia, iż dobrze poinformowane społeczeństwo to świadome społeczeństwo. A ja świadomą obywatelką staram się być. Tak naprawdę, cała moja przygoda, pełna łez frustracji, rezygnacji i w końcu przeszywanego niepokojem śmiechu rozpoczęła się na nowo po pierwszych wzmiankach na temat decyzji trybunału (nie) konstytucyjnego. Byłam okropnie wku***ona, mimo iż miałam luksus mieszkać wtedy za granicą.
Kończąc moją już przydługą historię - przykro mi, przykro mi, że muszę patrzeć na Polskę, w której odbierane (i nieprzestrzegane) są prawa człowieka, w której ignorowane są głosy obywateli, w której upada gospodarka, w której powoli zabija się demokrację, w której panują homofobiczni fanatycy religijni. Miejmy nadzieję, że mapa Polska.2021 zostanie niedługo usunięta lub poprawiona, bo fakt, jak bardzo jest niedopracowana, przeraża. Nawet Cyberpunk 2077 był lepiej zrobiony nerwowy śmiech.
Tak, zdecydowanie moment ogłoszenia decyzji Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej był punktem kulminacyjnym wściekłości i frustracji świadomej części społeczeństwa. Ja nie mogłam w ogóle przyjąć do wiadomości, że coś takiego zostało zrobione ludziom, że kobiety zostały skrzywdzone w tak bestialski sposób. Nadal nie jestem w stanie wyobrazić sobie, w jakich kategoriach myślą rządzący, że nie widzą tak oczywistych, a jednocześnie dużo bardziej logicznych i korzystnych rozwiązań. Jednak władza zasłania się moralnością i wiarą. No bo przecież płód to dziecko i to niczym zabijanie człowieka. No właśnie ku**a nie. Podchodzą do tego jak "ja wierzę, więc hurr durr nie zrobię aborcji i innym zabronię", zamiast "okej, to jest niezgodne z moją wiarą, więc sam/a tego nie zrobię, jednak nie będę skazywać innych na konsekwencje, jakie to za sobą niesie". Gotuje się we mnie krew, kiedy widzę KK, który narzuca WSZYSTKIM Polakom jedną prawdziwą wiarę, a resztę sprowadza do pomiotów piekielnych, wymagających nawrócenia, najlepiej jeszcze przez kary fizyczne i psychicznie. A kto umrze po drodze, ten umrze i trudno. NO KU**A. Ja jako osoba niewyznająca istnienia żadnych sił nadprzyrodzonych czuję niepohamowaną wściekłość, kiedy widzę to, w jaki sposób wiara chrześcijańskich fanatyków traktowana jest jako jedyna słuszna i takie osoby jak ja lub czczące innego boga są stawiane pod ścianą, przed faktem dokonanym, więc nie mogą NIC zrobić, a jedynie ugiąć się pod naciskiem tzw. katoli.
Taaaaak, kolejny cytat znanej osobistości, jaką jest Morawiecki: "Kto umrze, to umrze, i trudno". Na temat aborcji wypowiadałam się już wyżej, nie będę się powtarzać. Dalej pozostając w temacie - Co sądzisz o religii w szkołach? Czy etyka wydaje ci się lepszym rozwiązaniem?
Moim zdaniem religia powinna wrócić tam, gdzie była od zawsze - do salek katechetycznych przy kościołach. Prowadzenie lekcji religii w szkołach jest rozwiązaniem nielogicznym, ma na celu wpychanie dzieciom do głów niepotrzebnych formułek, których znajomość prawdopodobnie nigdy się w życiu nie przyda. O jeszcze większy absurd zakrawa wstawianie religii w środek planu lekcji, co zupełnie mija się z sensem, nie bierze się pod uwagę uczniów niewierzących, a dokłada im się dodatkowe godziny w środku tygodnia (sama jestem w tej grupie), w których muszą oni siedzieć w szkole, bez możliwości nawet powiedzmy wyjścia do sklepu, ponieważ teoretycznie są w trakcie zajęć, co nie ma nic wspólnego z praktyką. Jeśli chodzi o etykę, to nie jestem zdania, że powinna być obowiązkowa, jednak z dwojga złego, byłaby lepszym rozwiązaniem niż religia.
Jestem identycznego zdania, co ty (kto by się spodziewał), mimo iż sama na religię chodzę (z przymusu). Myślę, że wystarczająco zraziłyśmy do siebie wszystkie środowiska, z którymi nie chcemy mieć nic do czynienia. W takim razie radośnie zmieńmy temat na lżejszy. Jaka jest twoja ulubiona sieć sklepów? Biedronka czy Żabka? Lidl czy Kaufland? Jako prowadząca wywiadu, jestem przekonana, że czytelnicy bardzo chętnie przeczytają wyczerpujący dyskurs twojego autorstwa, na ten jakże fascynujący temat.
Hmm, dobre pytanie zadałaś... Szczerze mówiąc, to nie mam ulubionej sieci sklepów, ponieważ wyznaję jedyny słuszny kult delikatesów w miejscowości obok and no one can change my mind śmieje się. Ale jeśli miałabym już wybierać, to kilka szybkich strzałów. Biedronka czy Lidl? Biedronka. Żabka czy ABC? Żabka. Kaufland czy Dino? Kaufland. No i jeśli chodzi o sklepy, to tyle z mojej strony, mam nadzieję, że nie uraziłam niczyich uczuć strong sarcasm.
Ja wyznaję jedyny i właściwy kult Żabki, chociaż Netto to też dobry sklep. Biedronka i Lidl są nudne i brudne, to by było na tyle z mojej konstruktywnej opinii. Są jeszcze wielkie sieciówki: Carrefour i Kaufland. Wybieram zdecydowanie Carrefour (hmm, te trzy lata mieszkania we Francji???). Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, to carrefour po francusku znaczy skrzyżowanie. Teraz, nawiązując do nazwy jednego ze sklepów (dino, more funny jokes), śmiem zadać ci ostatnie, koronne pytanie: Jaki jest twój ulubiony dinozaur?
To chyba jedyne pytanie, na które jestem w stanie odpowiedzieć bez żadnego zawahania. Brontozaur! Lubię go, bo jest roślinożerny i teoretycznie niegroźny, ale jak się wkurzy, to może kogoś zdeptać z premedytacją (to wcale nie tak jak ja). Do tego ma fajną długą szyję i ogon, wygląda olśniewająco, a nazwa jego gatunku w tłumaczeniu na nasz cudowny język ojczysty to "grzmiący jaszczur". No i jak tu go nie kochać?
Totalnie się zgadzam! Mam nadzieję, że po kolejnych wywiadach będziemy w stanie otworzyć fanclub diplodoków.
Bardzo, bardzo dziękuję ci za tą rozmowę. Poruszyłyśmy tak wiele różnych tematów, było trochę śmieszkowania, były poważne tematy i oczywiście było też nieśmiertelne pytanie o ulubionego dinozaura, więc uważam tę rozmowę za jak najbardziej udaną.
Tymczasem, życzę ci pysznej herbatki, miłego wieczorku i radosnego obalania rządu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top