„Nudzi im się? Śnieg w Moskwie za ciepły?"Czyli o rosyjskiej propagandzie.
Każdy raczej wie, jak bardzo Rosja od wielu wieków lubuje się w propagandzie. Jednakże nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że skala tego zjawiska jest o wiele większa i wychodzi poza granice Rosji. Postaramy się także zajrzeć trochę Putinowi do portfela, by zobaczyć, ile, na co oraz gdzie konkretnie idzie.
Władimir Jeranosjan, rosyjski kapitan rezerwy, od kilku dni jest bohaterem mediów społecznościowych. Czym sobie na to zasłużył? Odważył się w rosyjskiej państwowej telewizji powiedzieć o ginących na wojnie w Ukrainie żołnierzach. Zaskoczone musiały być przede wszystkim osoby oglądające kanał Zvezda, na antenie którego wystąpił Jeranosjan. Stacja jest oskarżana o manipulacje i przekłamywanie historii. Tym razem było tak: wojskowy chciał oddać hołd rosyjskim żołnierzom poległym w Ukrainie. Powstrzymał go prowadzący program, który wpadł w furię.
Nagranie z tym fragmentem programu podbija sieć. Ostatnie niezależne kanały przestały nadawać. Te, które mogą oglądać Rosjanie, są kontrolowane przez Kreml. A narracja w programach ma być zgodna z państwową propagandą. W Rosji zabrania się mówić i pisać dziennikarzom o "wojnie" w Ukrainie. Władze preferują inne określenie: "specjalna operacja wojskowa".
Po tym, jak władze Rosji na początku marca doprowadziły do zamknięcia radia Echo Moskwy i zawieszenia telewizji Dożd komentujących w sposób obiektywny wojnę z Ukrainą, z krajobrazu medialnego zniknęli ostatni niezależni pod względem przekazu nadawcy mający jakikolwiek wpływ na opinię publiczną.
Część liberalnych mediów kontynuuje działanie, ale zrezygnowały z informowania o sytuacji w Ukrainie, mając na uwadze surowe przepisy karzące za mówienie prawdy o wojnie, które wprowadzono kilka dni temu w Rosji. Nawet 15 lat więzienia grozi teraz za podawanie tzw. fake newsów. A za takie – w opinii Kremla – można uznać te zawierające stwierdzenia, że na Ukrainie Rosja prowadzi wojnę albo wszystkie hasła nawołujące do pokoju.
Jest jeszcze jeden zapis wprowadzony przez Rozkomnadzor, czyli rosyjski regulator mediów i internetu. Zgodnie z nim, omawiając wydarzenia w Ukrainie dotyczące aktywności rosyjskich sił zbrojnych, należy powoływać się tylko na oficjalne źródła, czyli administrację Władimira Putina albo Ministerstwo Obrony, które podaje dane o stratach i postępach swoich wojsk.
Kreml w ostatnich latach skierował część swoich środków na to, by moderować dyskusje na platformach społecznościowych w Rosji. Do grona rozsiewców rosyjskiej propagandy zalicza się także tzw. farmy trolli. Ta najbardziej znana działa od 2013 r. w Petersburgu. To Agencja Badań Internetowych. Jej właścicielem jest Jewgienij Prigożin, bliski współpracownik Władimira Putina. O farmie trolli zrobiło się głośno po tym, jak Stany Zjednoczone ujawniły, że Rosjanie próbowali wpłynąć na kampanię i wynik wyborów prezydenckich w USA w 2016 r., gdy zwyciężył w nich Donald Trump. Wówczas świat obiegła informacja, że Rosjanie w sposób kompleksowy narzucają w sieci swoją narrację, ale też rozprzestrzeniają kłamliwe informacje. Działania farm trolli są skierowane przede wszystkim na zewnątrz Rosji. Trudno zweryfikować skalę ich aktywności w mediach społecznościowych w samej Rosji.
Ile to wszystko kosztuje? Jak się nieoficjalnie szacuje, miesięczny budżet Agencji Badań Internetowych wynosi nawet 1 mln euro. Dysponujemy pewnymi oficjalnymi danymi o tym, jakie środki z budżetu państwa Kreml przekazuje na finansowanie mediów, ale brakuje szczegółowych informacji z rozbiciem kwot na poszczególne redakcje. Z kolei podmioty działające w tej sferze nie upubliczniają rozliczeń finansowych, tak jak to robią zachodnie media, choćby BBC. Trudno więc jednoznacznie określić skalę finansowania. Zdarzało się, że poszczególne osoby z kierownictwa telewizji Russia Today czy agencji Rossija Siegodnia podawały dane, ale bywały one niespójne i trudne do zweryfikowania. Niemal pewne jest, że poza oficjalnymi źródłami finansowania, pieniądze na utrzymanie mediów dorzucają oligarchowie.
Według budżetu na 2022 r. dotacje dla mediów, w tym głównych kanałów telewizyjnych i agencji, to ok. 115 mld rubli, czyli ok. 1,5 mld dolarów (według kursu założonego w budżecie). Russia Today miała dostać w tym roku prawie 29 mld rubli.
Na sam koniec zostawię tylko aby ciekawostkę, że rosyjskie trolle działają również w Polsce. Ich najbardziej wzmożoną aktywność notowano podczas wyborów prezydenckich, wybuchu pandemii, a także wojny na Ukrainie.
Autor: 1Gorzka1Czekolada1
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top