o2





Powiedzmy sobie szczerze. Tonny Alson zazwyczaj nie kłopotał sobie głowy czymś tak błahym jak myślenie przed powiedzeniem czegokolwiek. Po co skoro i tak zawsze wychodził z tarapatów cało - czy to dzięki swojemu urokowi osobistemu, pieniądzom (jego lub znajomych) czy też dzięki własnym pięścią. Nie wstydził się żadnego z tych rozwiązań. Liczyły się jedynie rezultaty.

Dlatego też gdy chłopak z zespołu z genialną nazwą ANGRY VIRGINS zaproponował dołączenie do grupy zwiedzających, zupełnie zignorował uszczypnięcie Yisoo i bez wahania się zgodził, pieczętując umowę uściskiem dłoni. No bo bez przesady, nie będzie płacił fortuny za głupi spacer po jakimś niskobudżetowym domu strachów, zrobionych przez jakiegoś niewyżytego emocjonalnie rozwodnika. I to tylko dlatego, że Kwonowie uparli się, że to jakaś pieprzona tradycja, o której swoją drogą słyszał pierwszy raz w życiu. No ale widząc ich podekscytowanie zwyczajnie nie miał serca powiedzieć im, że są dziecinni i powinni iść upić się w sztok jak porządni ludzie. Nikt jednak nie miał tutaj zamiaru się zachować jak przystało. I nawet fakt, że Eunjung się z nim zgodziła, nie przekonał Kwonów do zmiany planów. Mieli zaliczyć ten dom strachów i tyle w temacie. Nie obchodził ich fakt, że jedyne co Alson miał ochotę zaliczyć to ta śliczniutką blondynę w czerwonym, obcisłym kostiumie (w tamtym momencie naprawdę chciał błogosławić tego, kto wynalazł lycrę - był z pewnością cudotwórcą). 

No ale kim on był, żeby się kłócić z rodzeństwem. Na pewno nie samobójcą. 

Nic więc dziwnego, że bez większego gadania zgasił cygaro o blat drewnianego stołu, próbując się przy tym nie zakrztusić tanimi, kwiatowymi perfumami którymi obficie spryskała się Baerin przed wyjściem i wstał. Gestem ponaglił wszystkich do skierowania swoich kroków do wejscia, a sam pochylił się do Sangeuna, obejmując go przy tym ramieniem. Czuł przy tym na sobie zainteresowane spojrzenia, ale gdy się odwrócił - dziewczyna przebrana za Carrie błyskawicznie odwróciła spojrzenie.

- Chłopie, czemu twoja siostra nie mówiła, że ma takie ładne koleżanki. 

Kwon rzucił mu jedynie wymowne spojrzenie, lustrując jedną z nich spojrzeniem konesera. Oboje uwielbiali kobiece towarzystwo, a co ważniejsze - ono uwielbiało ich. A tutaj naprawdę było w czym wybierać. 

- Pewnie myślała, że zaraz będziemy wszystkie podrywać. Naiwne dziewczę. - Uśmiechnął się szeroko. - Jakby nie wiedziała, że my zawsze wybieramy tylko to, co najlepsze. 

Przybili sobie żółwika, po czym oboje jednocześnie jękneli, chwytając się za głowy, które jednocześnie ktoś uderzył. Gdy się odwrócili, Sangeun zaklął, a Tonny jedynie westchnął. 

Wcześniej wspomniane naiwne dziewcze przebrane za La Lloronę było wyraźnie zirytowane ich gadaniem. Mrużyło oczy jak Heeyeon Wspaniała i wszystko zanosiło się na to, że zaraz wsadzi go do Alcatraz, tak jak faceta, za którego Alson się przebrał. Tonny jednak nie miał najmniejszego zamiaru odgrywać Ala Capone (wystarczyło mu, że musi nosić ten dziwny kapelusz i że nie mógł dopalić tego cygara do końca). Dlatego też objął Yisoo ramieniem i głośno cmoknął w policzek, rechocząc w duszy z miny jej szkolnych kolegów. 

- Muszę ci się pochwalić, że nikogo dzisiaj nie pobiłem. 

- Chcesz za to złotą gwiazdkę? - zakpiła, kopiąc brata w kostkę, który zdecydowanie za bardzo zainteresował się tym słodkim, zahukanym aniołkiem, wtapiającym się w bok zirytowanej wampirzycy w obcisłej kiecce i zaschniętą krwią na ustach. - Poza tym to wcale nie prawda. Jak byliśmy w klubie to przyłożyłeś tamtemu dzieciakowi za klepnięcie mnie w tyłek.

Tonny jęknął cierpiętniczo i spojrzał na czerwoną agentkę.

- Zero wdzięczności. Czy wy, kobiety, zawsze macie takie zimne serca? - spytał, ostentacyjnie ignorując prychnięcie Haneula. Rzucił mu szybkie, rozbawione spojrzenie, które Hwang odwzajemnił ku zdecydowanemu niezadowoleniu swojej panny.

Zanim zebrała się do odpowiedzi, Sabrina zmierzyła nieznajomego nieufnym wzrokiem. Zupełnie zignorowała szepty Hanako, które zdawały się do niej nawet nie docierać i w końcu na jej twarzy pojawił się charakterystyczny, promienny uśmiech, który był niezwykle przyjemnym akcentem w tak ponurym miejscu.

ㅡ Za cholerę nie mam pojęcia co powiedziałeś, nie słuchałam was ㅡ powiedziała całkiem szczerze, starając się powstrzymać rozbawione parsknięcie. ㅡ I to tak serio, wyłączyłam się od razu po tym jak Heinz przestał nas sobie przedstawiać, moja tapioka była o wiele bardziej interesująca.

Choi wrzuciła pusty już kubek do jedynego kosza przy wejściu, po czym bez żadnego skrępowania oparła się o Andrésa, którego myśli wciąż krążyły wokół pytania, skąd Jaewon do cholery zna Hideshiego?

Sabrina nie chcąc robić złego pierwszego wrażenia, utrzymywała swój firmowy uśmiech numer pięć, a nawet przymrużyła nieco oczy, przez co nawet starszy z braci Woo miał ochotę uszczypnąć ją w policzki. Znów poczuła dziwnie napiętą atmosferę (pomimo Andrésa, który jednak zdecydował się na to, aby jednak zacząć ciągnąć ją za prawą część twarzy), więc ostatecznie chrząknęła dość głośno. A to niestety sprawiło, że praktycznie cała grupa odwróciła wzrok w jej stronę.

ㅡ Nie chciałam ㅡ rzuciła szybko, unosząc ręce w geście obronnym. ㅡ Ale w sumie Régine zaraz wybuchnie. Albo Sori wcześniej ucieknie. Więc zbierzmy na tacę i wejdźmy w końcu do środka.

Mulan nieco niezadowolona zmarszczyła brwi, a Samia poklepała ją po ramieniu, chcąc dodać jej otuchy. Szczerze, dopiero teraz wszyscy poczuli dziwny stres gdzieś głęboko w brzuchu, pomimo świadomości, że nie było nawet powodów do strachu.

Stojący za nimi Haneul również zaczął się stresować - jakby po raz kolejny miał stawić czoło wściekłej matce lub ciotce. Z dziwną konsternacją  zauważył, że jego dłoń drżała jak w delirium alkoholowym, gdy rzucał banknoty na tacę, trzymaną przez kamiennego gargulca z intensywnie niebieskimi kamieniami zamiast oczu. Rozejrzał się po grupce ludzi, których imiona wyleciały mu już z głowy i z jeszcze większym zdziwieniem zarejestrował śmiech Baerin. W odbiciu jednej czarnej szyb korytarza, którym obecnie wędrowali, dostrzegł że jego dziewczyna chichocze z żartu jedynego chłopaka bez przebrania. Nie zareagował na to jakąkolwiek sceną zazdrości - jedynie uniósł brwi i obojętnie wmieszał się w tłum, by zaraz wyrosnąć u boku Hideshiego, który zawzięcie dyskutował z kimś. Wołali chyba na niego Heinz, jak z tej kreskówki, której powtórki oglądał z Tonnym z samego rana, gdy - nieprzyzwoicie skacowanych - wyrzucono ich z łóżka.

Yamada zupełnie zignorował jego obecność. Możliwe nawet że jej nie zauważył, dlatego też zwolnił kilka kroków, tym samym znajdując się koło dziewczyny, która przedstawiła się jako Chaeyeon. Na jego widok jedynie uniosła brew, w ten sam sposób w jaki zawsze robiła to Eunjung. Jakby spodziewała się, że prędzej czy później przyjdzie i że z znała powód szybciej, niż on sam zdałby sobie z tego sprawę.

- Panna cię wystawiła dla Taeyonga? Szkoda mi cię - parsknęła, ukradkiem obserwując jak jej brat i ten chłopak z zespołu (Shithyun, o ile pamieć go nie myliła. Albo Andrés, nie miał pojęcia) zaprzyjaźniają się intensywnie z Kwonem i Alsonen.

-A ciebie wystawił brat? Nie przejmuj się, Sangeun i Tonny upiją go i odstawią do domu z tatuażem smoka na tyłku lub penisie - odparł, z rosnącym niepokojem patrząc na ciężkie drewniane drzwi przed nimi. Gdy któraś z dziewczyn je popchnęła, pokazały smolistą czerń korytarza prowadzącego w dół, a powietrze natychmiast przesiąłknęło zapachem stęchlizny. Haneul skrzywił się mocno. - Za takie pieniądze powinni chociaż zadbać o zapach. 

ㅡ Matko, czy pan Jeon tu w ogóle sprząta? ㅡ Suli zmarszczyła nos, gdy nieprzyjemny zapach w końcu do niej dotarł. Niezadowolona spojrzała na Chaeyeon, a zaraz po tym na Cece, które dzielnie zignorowały duszący zapach. Xion westchnęła głośno, zanim zeszła na pierwszy stopień schodów, które ginęły gdzieś w mroku obszernej piwnicy. Usłyszawszy trzask tuż za sobą, niemal podskoczyła w miejscu, zdecydowanie za mocno ściskając Cynthię za nadgarstek. ㅡ Pamiętaj, że nie możemy iść ani pierwsze, ani ostatnie, żeby mieć szansę na ucieczkę.

Cece zaśmiała się krótko, jednak dość szybko uśmiech zastąpił grymas, gdy usłyszeli trzask dochodzący gdzieś z dołu. Dziewczyny idące na przodzie zapiszczały spanikowane, a Chaeyeon nagle zamarła tuż przed przyjaciółkami.

ㅡ Co jest Chae, masz kupsko w gaciach? ㅡ usłyszała głos brata gdzieś za sobą i szczerze żałowała, że dzielą ich te dwa schodki, bo marzyła o tym, aby go z nich zrzucić. Po kilku sekundach (gdy wcisnęła się pomiędzy Suli a Cece, chwytając ich za ręce) w końcu ruszyła dalej, chociaż kolejne krzyki dziewczyn (i Andrésa) nie do końca ją do tego zachęcały.

ㅡ Jeszcze nie, ale jakaś pielucha by się przydała ㅡ odpowiedziała, a Suli zaśmiała się cicho. No tak, najlepiej ukryć strach za słabymi żartami.

Spacer po schodach dłużył się przeokropnie. Pomimo ciągłych śmiechów i pisków, które otaczały dziewczyny ze wszystkich stron, nie potrafiły się skupić na czymkolwiek innym niż ściskaniu swoich drżących dłoni. Były zwyczajnie przestraszone, a powiększone grono męskie, które postanowiło wczuć się w atmosferę Halloween zdecydowanie nie pomagało.

Gdy wszyscy znaleźli się w końcu na betonowej podłodze piwnicy, Suli przełknęła głośno ślinę i rozejrzała się dookoła. Nie podejrzewała nawet, że PANDORA będzie tak potężnym miejscem. Piwnica prawdopodobnie rozciągała się nie tylko pod klubem ale też pod kilkoma innymi budynkami. Szczegółowa mapa korytarzy i pomieszczeń była zawieszona tuż przy schodach, zaraz obok gigantycznej gaśnicy. Żeby przejść do pierwszej części labiryntu, trzeba było przejść przez czarną kurtynę, jednak ani Régine, a tym bardziej Sori nie wydawały się być chętne na otwarcie przejścia do tego piekła.

Kwon Yisoo miała jedynie nadzieję, że coś ją pożre w trakcie tego całego spaceru do piekła, jak chóralnie nazwano piwnicę, do której właśnie schodzili. Stało się bowiem to, czego tak bardzo się obawiała przez całe swoje życie. Ludzie z jej szkoły, a także najbliższa rodzina znajdowali się w tym pomieszczeniu. Skryta za czarną woalką swojego kostiumu, nerwowo przygryzła krwistoczerwone usta i spoglądała co chwile na wszystkich. Gęsto by musiała się tłumaczyć ze swoich kłamstw, a to jak bardzo Chaeyeon by ją obsmarowała w na szkolnej stronie z pewnością przeszłoby ludzkie pojęcie. 

Nie czarujmy się, Kwon Yisoo, była wręcz patologicznym kłamcą i jakoś nigdy nie martwiła się tym, że prawda może wyjść na jaw, bo błagam. Jakie mogły być szanse na to, że Kingdome będzie w tym samym pomieszczeniu co Wredne Dziewczyny, jak po cichu nazwała byłe panny Crapyonga i jego Legionu Masochistów? 

No właśnie, powinny być zerowe, a tu prosze! Tonny właśnie zbierał się po fakcie, że Sabrina tak właściwie go zignorowała i powoli podkradał się do Chaeyeon, Sangeun w najlepsze deprawował tego dzieciaka z Angry Virgins, a Euna wyglądała jakb miała w planach zaprzyjaźnić się z Regine i Hanako, co już w ogóle źle zwiastowało. Brakowało tylko, żeby Taeyong i Baerin nagle zostali parą. Wtedy to już w ogóle wyrobiłaby sobie fałszywe dokumenty i wyjechałaby na Grenlandię. Albo do Australii. 

Dobra, nie do Australii, bo tam są te wielkie pająki wielkości krów. Albo jej brata. 

Po prostu by zniknęła, o. 

Jednak na razie, się nie zanosiło na to, żeby ktoś z nich zechciał wymienić się ploteczkami czy wspomnieniami. Yisoo, idąca na szarym końcu pomiędzy Changsungiem, a Samią, przestąpiła z nogi na nogę, nie mogąc zobaczyć dlaczego tak właściwie stoją w miejscu. Wydęła wargi i nachyliła się do chłopaka. 

- Dlaczego stoimy? Ktoś już padł ze strachu? Jaehyun się posikał? - zapytała. Chłopak jedynie wzruszył ramionami, a Kwon przewróciła oczami i, rozpychając się łokciami, ruszyła na początek kolejki. Zapach siarki drażnił ją w nos, a od sztucznego dymu i wątłego, czerwonego światła łzawiły jej oczy, ale nie miała zamiaru narzekać na głos. Przecież było halloween i należało zaliczyć przynajmniej jeden dom strachów. 

Zatrzymała się obok Johnny’ego oraz Haneula, Baerin i Sulli, po czym pokiwała głową. No cóż, nikt pewnie nie chciał być pierwszym, który wejdzie za czarną, ciężką kurtynę, od której biło zimno tak duże, że przeszły ją dreszcze. Mimowolnie wręcz cofnęła się kilka kroków, a gdy poczuła, że jej plecy dotykają czegoś lub kogoś, podskoczyła z piskiem. Z bijącym sercem, przycisnęła do ust dłonie i obejrzała się. Z niewysłowioną ulgą zobaczyła, że to tylko Jaehyun, patrzący się na nią spod uniesionej brwi. Rzuciła mu mordercze spojrzenie, po czym klasnęła w dłonie, przyprawiając tym stojącą z tyłu Eunjung o mały zawał serca. Uśmiechnęła się złośliwie.

- Proponuję podzielić się na grupy, nie pozabijamy się w trakcie. Druga grupa wejdzie kwadrans po drugiej - rzuciła, nieznoszącym sprzeciwu tonem, którego zazwyczaj używała podczas  zebrań samorządu i gdy chciała nakłonić Tonny’ego i Sangeuna do położenia się w łóżku a nie na progu domu, gdy pijani wracali z Bóg jeden wie skąd. 

- Nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się z Yisoo. - Chaeyeon westchnęła i stanęła obok niej. O dziwo, wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedziały jak wszystkich podzielić. 

Po dobrych dziesięciu minutach kłótni, podczas której udowodniły światu, że lepiej dla każdego rządu iż się nie lubią, składy prezentowały się całkiem przyjemnie. W drużynie młodej Kwon był Hideshi, Euna i jej nowa przyjaciółka Regine wraz z jej córką Sori, Sabrina, a także niestety Baerin i Jaehyun, Johnny, Shinhyun, Changsung, zachwycony towarzystwem Briny, a także Dundersztyc, zupełnie nieprzejęty lamentem, który podniósł Andres, że na pewno zamknie się z Yamadą w jakimś schowku na miotły. Pasował jej ten skład - z dwojga złego wolała brata bliźniaka Jung i Seo, niż samą Chae, czy, o zgrozo!, Taeyonga. Żałowała jedynie swojego brata, Haneula i Tonny'ego, którzy jako jedyni odseparowani byli od reszty Kingdome i wylądowali z Mulan, Samią, Suli, Nicolasem, Andresem oraz Taeyongiem.

…No dobra, najbardziej było jej jednak żal Mulan i Samii, bo wytrzymanie z nimi będzie naprawdę wielką sztuką.

Yisoo już chciała otwierać usta i kazać pierwszej grupie wchodzić, gdy z szeregu wystąpiła Eunjung. Po jej uśmiechu wiadome było, że wpadła na swój diabelski pomysł. A spojrzenie które wymieniła z Régine, również nie świadczyło o czymś dobrym.

-Sądzę, że powinniśmy wysłać jakąś parę na zwiad. Tak, żeby zbadali teren. - Nawinęła lok na palec, po czym z rozbrajającym uśmiechem spojrzała na Taeyonga. - Wyglądasz na odważnego mężczyznę. Dotrzymasz towarzystwa Baerin!

Nie dając mu dojśc do słowa, popchnęła go w stronę kurtyny, podczas gdy Byul to samo uczyniła z przebraną za Dzwoneczka Baeshit. Wszyscy zignorowali okrzyk protestu, który wydała z siebie Yoo oraz jej chłopak. Lee, trochę zbyt intensywnie wpatrując się w dekolt Euny najwyraźniej zapomniał jak się mówi, bowiem nie wydał z siebie żadnego dźwięku. A z maleńką pomocą Andresa, oboje zniknęli w chłodzie, za czarną kurtyną. 

Eunjung natomiast, zadowolona jak nigdy, spojrzała na Yisoo, która nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.

-Napiszę wniosek o twoją kanonizację - wyznała przewodnicząca, obejmując ją w pasie. Ho posłała jej buziaka po czym wróciła na swoje miejsce, przybijając przy tym piątkę z Régine.

-Mam wrażenie, że  wy dwie. - Shinhyun wskazał na pomioty szatańskie. - Nigdy nie powinnyście się spotkać.

Wszyscy, chcąc nie chcąc, w duszy mu przytaknęli.

Taeyong był szczerze zdezorientowany. Przez ostatnie tygodnie niby powinien się nauczyć, że ładnym dziewczynom się nie ufa, jednak nie sądził, że chwilowe zagapienie w zdecydowanie zbyt głęboki dekolt sprawi, że to on jako pierwszy wyląduje po drugiej stronie kurtyny. I to z dziewczyną, której szczerze nawet nie kojarzył z towarzystwa Kwon Yisoo. I to nie tak, że nie była ładna. W sumie to wyglądała całkiem uroczo w zielonej sukience, a jej zakłopotanie wymieszane ze złością sprawiało, że naprawdę przypominała malutką wróżkę z Piotrusia Pana. Musiał jednak przyznać, że Dzwoneczek zwyczajnie niczym się nie wyróżniał na tle reszty grupy, więc to chyba nic dziwnego, że nie zwrócił na nią uwagi.

Dlatego podczas gdy dziewczyna w panice zaczęła rozglądać się dookoła i niemal krzyczeć na całe gardło, Lee ze stoickim wręcz spokojem zrobił kilka kroków w głąb korytarza.

ㅡ Nie wiem czy jest sens, żeby na nich czekać ㅡ mruknął bardziej do siebie niż do niej, a Dzwoneczek nagle oderwał się od materiału oddzielającego ją od jej chłopaka, który najwidoczniej nie przejmował się zbytnio jej zniknięciem. ㅡ Prędzej czy później nas dogonią. A jak skończymy labirynt wcześniej, to będziemy mogli się z nich pośmiać w poczekalni, jak wyświetlą nagrania z monitoringu.

Taeyong starał się jakkolwiek uspokoić rozemocjonowaną dziewczynę, która dotychczas nie odezwała się do niego ani słowem. Jednak dzięki wrodzonemu urokowi osobistemu, ładnej buźce i uśmiechowi, przez którego jest w stanie przekupić nawet samą Chaeyeon, Dzwoneczek poprawił sukienkę, spuszczając wzrok na czubki zielonych półbutów z białymi pomponikami. A kłamstwem by było powiedzieć, że nagłe zmieszanie Baerin nie połechtało ego Lee.

ㅡ Nie wiem czy chcę zapuszczać się w głąb domu strachów z tobą ㅡ pomimo bardzo cichego tonu, chłopak doskonale usłyszał słowa dziewczyny, które momentalnie ściągnęły go na ziemię. Nagle czarujący uśmiech zniknął, brwi niemal złączyły się tuż nad nasadą nosa, a sam Taeyong był w stanie jedynie przełknąć głośno ślinę. Naprawdę, pierwszy raz w historii, nie wiedział jak ma zareagować i zwyczajnie zabrakło mu języka w gębie.

ㅡ W takim razie możesz tu zostać, mi to nie robi różnicy ㅡ tym razem jego głos nie był tak przyjemny jak wcześniej. Lee wzruszył ramionami, zwyczajnie odwracając się na pięcie i maszerując dość żwawo w głąb korytarza, aż w końcu zniknął gdzieś za zakrętem. Dopiero wtedy do Baerin doszło jak przeraźliwie cicho oraz ciemno było w piwnicy pomimo żarówek zwisających z sufitu. Ze ścian spadał tynk, który pewnie był kładziony jeszcze za ery Joseon. Tylko dlatego, nie myśląc wiele dziewczyna z piskiem pobiegła w stronę chłopaka. W końcu, nie ważne jakie wrażenie na niej zrobił, lepsze było jakiekolwiek towarzystwo od żadnego. A już zwłaszcza w tak upiornym miejscu.

Taeyonga nie zaskoczył ani trochę nagle uścisk przerażonego Dzwoneczka, który uwiesił się jego ramienia. Gdyby nie fakt, że chodził ze znajomymi w to miejsce co roku, pewnie sam byłby przerażony, jednak znając wszystkie atrakcje na pamięć, zwyczajnie zdziwił się, gdy Jungowie znów zaproponowali Pandorę jako główną rozrywkę Halloweenowej nocy. Bo pomimo świetnie zrobionej reklamy i wielkiego rozgłosu o wielkich zmianach w tym roku, wszystkie animatroniczne kościotrupy nadal były poustawiane w tym samym miejscu, a pomieszczenia były urządzone w ten sam sposób co dziesięć lat temu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top