〆Prologue〆
Panacea – idealny lek na wszystko. Wszystkie choroby, dramaty, plagi i epidemie mogły by zostać jedynie wspomnieniem, gdyby ten lek istaniał. Ale nie istnieje.
Zapewne znajdzie się grupka osób, które spytają czy takowy lek mógłby uleczyć złamane serce.
Może ty jesteś w tej grupie, ale ja już poznałam odpowiedź.
________________________________
Ciemno włosa, niska dziewczyna zamknęła laptopa kończąc tym samym pracę na dzisiejszy dzień, spojrzała za okno, dzień nie był już zdecydowanie młody a z dołu przez uchylone okno można było usłyszeć, że ulice zdecydowanie nie są puste, wręcz zapełnione ludźmi, którzy chodzą po sklepach lub są na zwykłych spacerach i myślą, że czymś takim nie marnują życia na bzdety. Westchnęła zmęczona i trochę zirytowana krzykiem dzieci na dworze, przeciągnęła się i wstała, przeszła mieszkanie przechodząc do przedpokoju, założyła jakieś buty i wyszła zakluczając mieszkanie. Weszła szybkim krokiem po schodach na dach bloku i rozejrzała się. Raczej nikt tu nie wchodził, może nikt nie wiedział, że drzwi nie były zamknięte, albo po prostu nikt nie chciał zostać mokrą plamą na chodniku. Podeszła do krawędzi dachu i usiadła spuszczając nogi w dół. Lubiła tu przebywać. Piękny widok na całe miasto i absolutna cisza sprawiały, że często nie chciała wracać do mieszkania.
I wtedy drzwi na dach ponownie się otworzyły, a stanął w nich wysoki blondyn z torbą lekarską na ramieniu, spojrzał swoim zimnym wzrokiem na dziewczynę, która siedziała do niego tyłem i nie mając ochoty na szukanie zupełnie pustego miejsca został z nią na dachu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top