XXXVI
Przy śniadaniu, które raczyli spożyć wspólnie, dziewczyna zagaiła rozmowę.
-Co to?- Wskazała dłonią na dosyć skrupulatnie zabezpieczona wazę, stojąca jak najwyżej w salonie. Wcześniej nie zwracała na niej uwagi. Dopiero teraz, gdy była w zasięgu jej wzroku. Jakby chciał ja ukryć.
-Ach. To. Wierzysz w anioły?
Zapytawszy to, dziewczyna prawie zaśmiała się mu w twarz. Ugryzła się w język i ledwo powstrzymała ten odruch.
-Tak. Wierze. Czemu pytasz?
-Za dosyć spora sumę ją kupiłem. Chodzą pogłoski, ze zaklęta jest w tej wazie łaska anioła.
-Łaska?
-Dokładnie, moja miła. My mamy dusze. Anioły łaski, które są nieśmiertelne i posiadają nadzwyczajne moce.
-Po co ci łaska w tym czymś? I jak to w ogóle...
-Shhh.- Położył jej palec na ustach.- Już wszystko opowiadam.
Zmieszała się trochę ale dala mu mówić dalej.
-Pewien daleki podróżnik z Włoch spotkał pewnego dnia anielice. Miała ona wykonać pewne zadanie polecone z nieba. Jednakże zakochali się w sobie. Anioł w ciele dziewczyny porzucił niebo i stal się tak zwanym pierwszym upadłym aniołem.
-Romantycznie.
-To nie wszystko. Jak prawie każda romantyczna historia ma tragiczne zakończenie. Aniołom się to nie spodobało. Zabili jej ukochanego a jej łaskę wyciągnęli z ciała i umieścili w tej wazie jako przestrogę dla innych.
-Ale to...
-Okrutne. Wiem. Motyw takiej miłości stał się częstym wątkiem w sztuce.
-Ale...-przełknęła gryza gofra- czemu im się to nie podobało?
-Połączenie człowieka z aniołem daje nephilim. Drugą najpotężniejszą istotę na świecie.
-Pierwsza jest...?
-Bóg.
-O, oczywiście- odsunęła od siebie talerz gofrów. Apetyt jak szybko się pojawił tak szybko zniknął.
-Nie chcieli aby z tej miłości powstało dziecko, które mogłoby im zagrozić.
-No ale od tak wyciągnęli z niej łaskę? Te ich duszę?
-Mniej więcej. Anioła nie da się zabić, wiec musieli ja jakoś uwięzić. No głównie.
-Głównie?
-Jest wyjątek- dopił kawę i odstawiwszy kubek na stół, położył dłoń na jej dłoni- legendy mówią o pewnym przedmiocie. Prawdopodobnie ostrzu, które jest w stanie zabić nawet archanioła.
-Skąd to wiadomo?- Zerknęła na jego dłoń.
-Z legend. Podobno został wykuty przez samego pana piekieł, aby zabić niezabijalne. Boga. Ale nie wyszło.
Wycofała dłoń, wykręcając się iż chciała wziąć łyk herbaty z kubka.
-Kto chciał go zabić? Diabeł?
-Nie. Lucyfer był ulubionym synem ojca. Wymagał od niego zbyt wiele. Przez jedna sprzeczkę zesłał go na potępienie do piekła. Szczerze to mu współczuję.- Wziął gryz jej gofra po zapytaniu w międzyczasie czy będzie dalej jeść.-Zazdrosny o to brat, Michael, stworzył miecz. Jednak bez pomocy innych archaniołów, swoich braci, nie był tak silny.
-Co się stało?
-Mógł nim jedynie zabić inne anioły czy tez ludzi. Nie spodobało się tu Bogu. Dostał ostrzeżenie. Miecz wylądował na ziemi. Po zesłaniu Lucyfera do piekła przypomniał on sobie o nim. Chciał go wykorzystać do zabicia aniołów i przejęcia nieba. Ale nie przewidział jednego.
-Że zostanie uwieziony.
-Dokładnie. Skąd wiesz?
-Mów dalej- wyminęła się od odpowiedzi.
-Sprawujący opiekę nad wiezieniem Hades poszedł na układ z Lucyferem. Poczekają aż Bogu znudzi się nasz świat i go wypuści, w zamian za informacje o mieczu. Faktycznie, Bóg odszedł, a Lucyfer został wypuszczony. Zabił Hadesa.
-Do przewidzenia.
-I pan piekła się tego domyślił. Dał do pilnowania miecz Cerberowi. Psu, którego kły i pazury zrobione są z tego samego materiału co miecz. Może zabić archanioła
Zmarszczyła lekko brwi. To dlatego blondyn tak bardzo pragnął miecza. Aby nikt go nie powstrzymał.
-Mógłbyś mi opowiedzieć coś jeszcze o tej wazie?
-Oczywiście. Waza zawiera łaskę anielicy. Nie czuje ona ze jest uwieziona w środku. Przynajmniej tak słyszałem. Tak jakby śpi. Ale uwolniona będzie pragnąć zemsty na każdym, który przyczynił się do śmierci jej ukochanego. A nie ma większej siły i mocy od miłości.
Pokiwała głową w zrozumieniu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top