10. Ło kurwa

Byliśmy w szkole, a nasz związek kwitł. Cóż... Uprawialiśmy seks kilka razy dziennie. Byłem wiecznie podniecony przy moim chłopcu i cóż... On przy mnie też. W końcu udało nam się spiknąć na lekcji i obecnie robiłem go w kiblu.

Colin opierał się o ścianę i wypinał do mnie, a ja mocno go rżnąłem. Jakoś nie przejmowaliśmy się tym, że ktoś mógł nas usłyszeć. Szanse na to były naprawdę duże, bo Colinek jęczał głośniej, niż wtedy, kiedy doprowadziłem go do dwóch orgazmów w przeciągu siedmiu minut. To było naprawdę udane bzykanko, aż zapisałem je w kalendarzu, aby świętować w przyszłym roku rocznicę tego zapierającego dech w piersiach ruchania.

Jedynym minusem w moim życiu było to, że gumki schodziły cholernie szybko, a co za tym szło, wydawałem o wiele więcej hajsu.

- Misiu, czekaj! - wyjęczał mój słodki chłopiec i złapał mnie za udo, jakby chciał mnie od siebie odepchnąć.

- Colin... Przepraszam. - szepnąłem do jego ucha i przyległem torsem do jego pleców.

Byłem tak podniecony, że nie mogłem się kontrolować. Mój skarb chciał przerwy, a ja z każdą sekundą chciałem rżnąć go mocniej. I nie odmawiałem sobie, wiedziałem że nie obrazi się na mnie jeżeli mój kutas pozwoli sobie na troszkę więcej.

Objąłem go za brzuch i ułożyłem brodę na jego ramieniu. Gwałtownie przyspieszyłem ruchy swoich bioder, wchodząc w Colina znacznie szybciej. On zawył z przyjemności i mocno zacisnął palce na moim udzie.

- Teddy! Nie mogę! O boże!

- Kochanie... - wyspałem do jego ucha, wciąż bardzo szybko się w nim poruszając.

Colin nagle wytrysnął na ścianę, a jego jęki przypominały bardziej krzyk. Poczułem przypływ satysfakcji, bo Colinek doszedł tylko od tyłu, a to oznaczało, że mój fiut to prawdziwy zawodowiec.
Brooks musiał oprzeć się o ścianę, żeby się nie zachwiać. Cóż, był bardzo wrażliwy po orgazmie, a ja wciąż mocno go posuwałem.

- Teddy, proszę... Nie mogę już! - Colinek słodko zapiszczał, ledwo stojąc na tych seksownych nóżkach.

Może byłem bogiem seksu, ale już nie mogłem męczyć mojego aniołka. Doszedłem w nim (bo nie użyliśmy gumki) i już po chwili powoli się z niego wysunąłem.

Poklepałem go po pośladku i zacząłem zapinać mu spodnie. Szybki seksik w cztery minutki. Perfecto.

Satysfakcja, zero podejrzeń. Idealnie.

- Teddy... - Colin odwrócił się do mnie i wpadł mi w ramiona. Mocno się do mnie przytulił i zamknął oczy. - Bardzo chce mi się spać... - powiedział cicho.

- Nie wytrzymasz do końca lekcji?

- Nie.

- Odwieźć cię do domu?

- Jedz ze mną.

- Nie mogę, króliczku. Mam po lekcjach trening siaty. Trener mnie zajebie, jeżeli nie pójdę. Niedługo zawody.

- Tygrysku, na pewno coś wymyślisz.

- Nie tym razem, Colin. Bardzo bym chciał, ale muszę dbać o tytuł najlepszego, a przede wszystkim kapitana.

- Skoro tak... To przyjemne mieć tak popularnego chłopaka. Nie mogę się doczekać kiedy się ujawnimy.

- Co zrobimy?

- No wiesz... Powiemy wszystkim, że mnie bzykasz i każda zdzira będzie mi zazdrościć, że to moja dziurka obsługuje twojego kutasa.

- O-oh... No tak. Narazie nie śpieszmy się z tym.

- Przez Josha?

- Tak. Dokładnie.

- Pogadam z nim. - powiedział entuzjastycznie, jakby dostał zastrzyk energii. - Zobaczysz, jeszcze będziemy najlepszymi kumplami!

- Oh... On jest dość...

- Wiem, że jest gejem. Sam jestem więc nie przeszkadza mi to. Ale nie martw się, Tedyy. Tylko ty jesteś w moim serduszku.

- Co? Jak to gejem?

- Widać to na pierwszy rzut oka. - wzruszył ramionami. - No i dużo chłopców z naszej szkoły błagało mnie o obciąganie.

- Co kurwa? Josh też?

- Josh i Taylor akurat bawili się ze mną razem. Taylor zajął się tyłem, a Josh przodem. - zaśmiał się słodko. - Ale nic im nie mów. To nasza tajemnica, tygrysku. - nagle stanął na palcach i pocałował mnie w policzek, łapiąc mnie na chwilę za krocze. - Do zobaczenia później, Teddy. - rzucił i wyszedł z toalety.

JAPIERDOLE.

KURWA.

Nie mogłem się ruszyć. Domyślałem się, że Colin był męska dziwką naszej szkoły, ale nie spodziewałem się, że Josh go bzykał. To była dla mnie jebanie abstrakcyjna rzecz, której nie mogłem do siebie dopuścić.

MÓJ BRO BZYKAŁ MOJEGO CHŁOPAKA.

CO DO KURWY.

Byłem w szoku i nie potrafiłem się ruszyć. Nie mogłem wrócić na lekcje, bo nie mógłbym spojrzeć mu w oczy, ot tak. I niby miałem trzymać język za zębami? Nigdy w życiu. Musiałem z nim pogadać.

Wyszedłem z toalety po około dziesięciu minutach. Przed powrotem do sali lekcyjnej, zapaliłem jeszcze szluga. Musiałem jakkolwiek się uspokoić.
Wszedłem do klasy na pełnym wkurwie, jak do siebie na chatę ze świadomością, że w lodówce nie ma nic do żarcia. Mój wzrok od razu utkwił na Joshu. Byłem wkurwiony i nie miałem zamiaru tego ukrywać. Jebało ode mnie petami, ale mimo to bez skrupułów przeszedłem obok nauczyciela. Przechodząc obok Josha wrzuciłem na jego ławkę karteczkę z napisem:

,,Przyjdź do mnie o 23"

Posłałem mu mordercze spojrzenie, a on zmarszczył brwi. Usiadłem w swojej ławce. Może nie wyglądałem podejrzanie, ale moja aura mówiła sama za siebie - wkurw, wkurw, wkurwienie extreme, czarny kolor, brokat, fiut Josha.

Tak. To zdecydowanie była moja aura.

Nie czułem zazdrości. Byłem zły, że mój najlepszy kumpel od czasu srania w pieluchy, ukrywał przede mną tak ważny dla mnie temat. Colin Brooks był moim chłopakiem, a on nie raczył mi nawet powiedzieć, że znał go osobiście.

Zjeb.

Mój telefon nagle zawibrował. Wyciągnąłem go z kieszeni i zobaczyłem wiadomość od Josha.

Josh: Czego chcesz?

Odpisałem od razu.

Teddy: Chce pogadać o Colinie.

Josh: Mówiłem ci, że mam w was wyjebane.

Teddy: Czyżby?

Josh odwrócił się przez ramię i spojrzał na mnie. Stracił tę swoją pewność siebie, kiedy patrzył mi w oczy. Doskone wiedział o co mi chodzi, jednak widocznie nie chciał przyznać tego przed samym sobą.

Smuteczek.

Dostałem kolejnego sms, ale tym razem od Colina.

Colin: Teddy! Wróciłem do domku i kupiłem nową zabaweczkę! Przetestujemy jutro?

Teddy: Oczywiście, króliczku.

Jednak nie mogłem mieć teraz w głowie Colina i wibratorów. Byłem wściekły na Josha i jego kłamstwa. Zjebał i miałem wrażenie, że zdawał sobie sprawę, że wiem co łączyło go i Colina w przeszłości.

Jebany plot twist.

*

Leżałem czysty i pachnący w swoim łóżku. Moje włosy były jeszcze lekko mokre i kilka kropelek wody spływało mi po szyi i rozlewało się na nagich plecach. Paliłem papierosa, mimo że już umyłem zęby. Dwudziesta trzecia prawie już wybiła na zegarze, a we mnie zbierała się cała wściekłość. W zasadzie nie wiedziałem co powiedzieć Joshowi. Miałem plan, ale to tylko w przypadku potężnego wkurwu. Był moim przyjacielem, ale przesrał sobie. Miałem ochotę go rozjebać, mimo że miał naprawdę śliczną mordkę.

Spojrzałem na zegar i w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Do pokoju wszedł nie kto inny, jak Josh. Spojrzałem na niego wściekle. Nie przywitałem się z nim i nie miałem zamiaru. Musieliśmy sobie wszystko wyjaśnić bez zbędnego gadania.

Josh był dziwnie przygaszony. Stal skulony na środku pokoju i niepewnie na mnie patrzył. Wiedziałem, że nawet nie będzie próbował się stawiać.

Powoli podniosłem się z łóżka i spokojnie podszedłem do niego. Spojrzałem mu w oczy. Złość ze mnie kipiła, jednak trzymałem nerwy na wodzy. Tak jakby.

- Klękaj. - rozkazałem. Stałem tak blisko, że czubki naszych palcy u stóp stykały się ze sobą.

Oddech Josha przyspieszył, jednak nie miał zamiaru mi się stawiać. Zaczął drżeć i powoli uklęknął na dywanie, według mojego polecenia.
Złapałem za gumkę od dresów i zsunąłem je z siebie. Wyjąłem mojego penisa i przytrzymałem go przy jego twarzy.
On spojrzał na mnie w górę. Był trochę wystraszony... Chyba. Może bardziej zdezorientowany. Cały się trząsł, ale mimo to nie stawiał oporu.

- Weź go do buzi, Josh. - rozkazałem, jednak mój ton głosu nieco zmiękł.

Josh sapnął cicho. Był w szoku. Przez chwilę w ogóle się nie ruszał. Spojrzał w bok, ale zaraz po tym wrócił wzrokiem na mojego penisa. Westchnął cicho. Jego oddech się łamał. Sam chyba nie wiedział co zrobić.

Nie spodziewałem się tego. Josh złapał jedną ręką moje jądra. Był bardzo delikatny. Rozchylił usta i wsunął mojego penisa do środka.
Zagryzłem mocno dolną wargę, bo nie tego się spodziewałem. Podniecenie natychmiast wzięło górę. Josh go ssał. Miałem wrażenie, że właśnie odbywa z moim kroczem najgorętszy pocałunek w swoim życiu. Zamknął oczy i z takim zapałem zaczął mi robić loda, że nie mogłem w to uwierzyć.

Było zajebiście, ale kurwa, to był mój bro.

Mimo wszystko nie mogłem sobie odmówić. Złapałem go za włosy i stanąłem jeszcze bliżej, wkładając go głębiej do jego gardła. Zacząłem agresywnie poruszać biodrami, przyciskając mocno jego głowę do siebie. On zaczął kaszleć, ale nie zwracałem na to uwagi. Z jego oczu ciekły łzy. Cholera. Był zapłakany. Przynajmniej jakoś oddychał nosem, więc miałem wyjebane. Chyba.

Zresztą podobało mu się. Widziałem to w jego oczach.

No i fiut też mu stanął.

- Kurwa mać, Josh. Ty pojebany skurwysynu. - wywarczałem wściekłe i przyspieszyłem ruchy swoich bioder.

Doszedłem, a moja sperma rozlała się w jego ustach. Odsunąłem się szybko i puściłem go. Ubrałem się i usiadłem na łóżku. Było cicho. Nasze przyspieszone oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Nic nie mówiliśmy. W zasadzie co mieliśmy mówić. Nic nie poszło tak jak miało pójść.

Sięgnąłem do kieszeni po paczkę fajek. Odpaliłem kolejnego.

Co ja kurwa narobiłem w swoim życiu.

Josh dalej siedział na dywanie. Patrzył na mnie i czekał na jakąkolwiek odpowiedź. Na wyjaśnienie. Co tu się do cholery odjebało. Ale teraz miałem pewność.

- Teddy... Powiedz coś. - powiedział cicho, nieco płaczliwie i przyciągnął kolana do klatki piersiowej.

- Co kurwa? Chcesz się jebać dalej? - parsknałem.

- Nie o tym mówię.

- Wiem, Josh. Od początku nie chodziło o Brooksa tylko o mnie. Czyż nie?

- Teddy... To nie tak.

- A jak, kurwa? Zakochałeś się w swoim jebany najlepszym przyjacielu. Powinszować.

- Dawałeś mi sygnały...

- Jakie sygnały, kurwa. Chcę wyjaśnień.

- Wyjaśnień czego? Ze mnie uwiodłeś do cholery?!

- Uwiodłem? Nigdy w życiu nawet nie próbowałem i nie mam jebanego zamiaru!

- Pierdolisz się z Colinem!

- Bo mi się kurwa podoba!

- Ah tak? On ci się podoba. - parsknął i pokręcił głową. - Albo chciało ci się ruchać, a on sam rozkłada przed tobą nogi.

- Jesteśmy razem. Odjeb się.

- Wiesz co może ty z nim tak, ale on z tobą nie. Nigdy nie będzie traktować cię, jak prawdziwego chłopaka tylko prywatną męską dziwkę. - wstał i spojrzał na mnie gniewnie. - I wiesz co? Zaśmieje się prosto w twoją przystojną twarz, kiedy już cię zostawi dla innego z większym fiutem.

- Pierdolisz głupoty, bo jesteś zazdrosny.

- Tylko się zastanów o czym rozmawiacie ze sobą przez większość czasu. - wytarł usta dłonią z resztek mojej spermy. - Jestem z tobą od małego. Zastanów się czy chciałbym dla ciebie źle, a potem się jeb. - powiedział i podszedł do drzwi. Złapał za klamkę i nacisnął ją. - Twoja sperma była obrzydliwa, a chuj ci śmierdział. Żegnam.

Wyszedł.


---

Hejooo

Pan Brooks wraca z nowym rozdziałem! <3

W końcu ruszyłam z akcją do przodu

Mam nadzieję, że dymy są ciekawe i że się podobało

Pozdro misie

Flo



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top