Rozdział 2

Kolejny poranek. Godzina 6:30. Na ósmą klasycznie miałaś ukazać się na terenie komendy. Dziś ubrałaś się dosyć klasycznie patrząc na twoje plany po pracy. Skoro jutro miałaś mieć okazję rozmawiać z tajemniczym mężczyzną, wolałaś się na to przygotować przy szklance whisky. Mimo, że pracowałaś w służbie porządkowej jaką jest policja to nie ukrywałaś, że od czasu do czasu lubisz się napić dobrego alkoholu. Mówią, że to nie zbyt dobre rozwiązanie na problemy lecz przy przykładowej lampce wina, dużo lepiej ci się myślało.

Dziś było dosyć spokojnie w pracy. Nikt nikomu nie wadzi, kawa smakuje dobrze jak zwykle a pracowałaś dziś tylko z dwoma świadkami. Jako, że i tak nie miałaś dużo roboty, szef podarował ci kupę papierów do uzupełnienia. Po prostu uwielbiałaś to. Wręcz była to twoja pasja. Oczywiście to żart ale i tak nie miałaś co robić w domu. Starałaś się dziś również dowiedzieć czegokolwiek na temat chłopaka który chciał z tobą rozmawiać. Niestety. Nikt nie miał ci nic do powiedzenia.
Dopiero po godzinie 19 udało ci się wyjść z pracy. Nie obchodził cię fakt, że wzięłaś nadgodziny. W życiu i tak nie miałaś innych priorytetów prócz pracy... W tym przypadku oszukiwałaś samą siebie. Było dla ciebie również ważne dowiedzieć się czegokolwiek o swojej przeszłości. Nie wierzyłaś do końca w słowa współpracowników wmawiających ci, że pracujesz tam od skończenia szkoły.
Zawitałaś do swojego ulubionego baru. Był nim twoim zdaniem niesamowicie klimatyczny Lupin. Zawsze jak tu chodziłaś w głowie rodziła ci się myśl, że ty już tu kiedyś byłaś. Nie miałaś pojęcia skąd ale to też była jedna z rzeczy która męczyła twoją głowę. Przy barku siedział dosyć wysoki, brązowowłosy mężczyzna w beżowym płaszczu. Postanowiłaś usiąść dosyć blisko aby móc się przyjrzeć. Nie byłaś w stanie nawet czytać mu w myślach. Siedział zapatrzony w szklankę whisky z dużą bryłką lodu.
- Co dla Pani? - zapytał jak zwykłe miło nastawiony w stostunku do ciebie barman.                                                            - Szklankę najlepszej whisky jakiej pan ma. - odparłaś z delikatnym uśmiechem. Poczułaś na sobie wzrok brązowowłosego lecz starałaś się to dzielnie ignorować. Intrygowała cię jego postać w jakiś sposób. Po dosłownie minucie przed tobą został postawiony trunek zamówiony przez ciebie. W tym samym czasie mężczyzna siedzący obok zwinnie zszedł z stołka i powolnym krokiem udał się ku wyjściu.                                                             - Miło cię znów widzieć [yn] - chan. - szepnął przyjemnym głosem i szybko się oddalił. W tym momencie twoja mina musiała być bezcenna. Nie miałaś pojęcia kim był ten człowiek a tym bardziej skąd posiadał wiedzę na temat twojego imienia.                                                                        - Kolejkę wódki proszę... - wymruczałaś w stronę barmana. Ten na wypowiedziane zdanie lekko się uśmiechnął i zaczął przygotowywać zamówienie.

Godzina 6:30 ponownie. Budzik dzwonił tak głośno, że miałaś wrażenie, że twoja głowa za chwilę wybuchnie. Nagle uświadomiłaś sobie jeden bardzo ważny fakt. Nie byłaś w cale w barze tylko w swoim mieszkaniu. Często jak zdarzało ci się zachlać barman załatwiał ci powrót lecz zawsze zostawiał po sobie infromacje. W tym przypadku jej nie było. Zauważyłaś, że z twojej torebki wystawał kawałek papieru. Szybkim ruchem ręki zabrałaś go i rozwinęłaś.                                                            - Odbijemy cie [yn]. Będziesz znów nasza. - Wymruczałaś pod nosem treść liściku. Co raz więcej informacji cię zastanawiało. Ciągle deja vu gdy znajduję się w niektórych miejscach, dziwne sny a teraz ten list. Nie wiedziałaś czy traktować to jako dobry żart, urojenia lub czego nie chciałaś do siebie dopuszczać mimo, że cię to cholernie ciekawiło - powiązanie z twoją przeszłością. Miałaś tego wszystkiego powoli dość. Dziś był również dzień w którym miałaś widzieć się z tajemniczym mężczyzną. Tylko to zmotywowało cię do wstania z łóżka i pójścia do pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top