Łzy


Narrator

Nerwowy blondyn wysiadł ze swojego audi zamykając je i wszedł do domu wcześniej otwierając kluczem drzwi.

-Marinette, kochanie już jestem przepraszam, że tak późno, ale mogę ci to w jakiś sposób wynagrodzić!- cisza.

-Marinette?!- Zielonooki mocno się zaniepokoił. Jak szybko tylko mógł wbiegł na górę do pokoju ich córki. Bał się, że coś mogło stać się jego skarbom.

Z impetem wparował do pomieszczenia. Białe łóżeczko było puste. Po przeszukaniu pozostałych pomieszczeń stwierdził, że Marinette i Emmy nie ma ,a część ich rzeczy zniknęła. Zestresowany wyszedł na dwór zapalić. Choć dawno tego nie robił to była dla niego zbyt trudna sytuacja.

-Boże Plagg co ja teraz zrobię.

-Dasz mi trochę sera? -Spytał ironicznie kwami.

-Dlaczego ty zawsze musisz o to pytać w najgorszych momentach.- Złapał się za głowę.

-Ej chłopaku coś tam wisi. - Zauważył stworek. Adrien odwrócił się. Zerwał kartkę i zaczął czytać.

Po skończeniu walnął pięścią w drzwi.

-Lila już nie żyjesz!-Krzyknął.

-Młody ja bym się teraz nie martwił o tą kłamczuchę tylko jechał do Marinette i wszystko wyjaśniał. -Zaczął Plagg wychylając głowę z kieszeni marynarki Adriena.

-Masz rację. Co ja bym bez ciebie zrobił.-Szybko zamknął domostwo i czym prędzej pojechał samochodem pod dawny dom jego żony.

W tym samym czasie u Marinette

Perspektywa Marinette

Położyłam moją małą córeczkę w moim starym łóżku. Tak odremontowałam mój stary dom. Piekarnie moich rodziców. Była taka jak za ich życia.

Uczyniłam to wszystko moim azylem. Przychodziłam tu gdy miałam gorsze dni i myślałam nad tym co było. Jaka ja byłam wtedy szczęśliwa.

Te nocowanka z Aylią, rozmowy o Adrienie. A propo muszę się z nią skontaktować. Dawno z nią nie rozmawiałam. Ale to za chwilę. Najpierw przebiorę się w dresy i pójdę do lodówki po opakowanie lodów.

Zeszłam na dół po schodach i sięgnęłam do lodówki, ale dokładnie w tym momencie, gdy miałam dotknąć opakowania zadzwonił dzwonek do drzwi. Kto to mógł być o tej porze?

Otworzyłam drzwi i gdy tylko ujrzałam te zniewalające zielone tęczówki, które patrzą na mnie jak zawsze z miłością oniemiałam, ale po tym co mi zrobił musiałam być silna. Stał tak z różami w ręku chwilę się na mnie patrząc.

-Marinette przepraszam. Daj mi to wszystko wytłumaczyć. -Typowa gadka facetów. Później pewnie wyskoczy z tekstem "to tylko znajoma"

-Adrien tu nie ma co tłumaczyć. Już wszystko widziałam.- Z każdym słowem robiło mi się coraz smutniej.

-Ale to tylko znajoma. - A nie mówiłam.

-Wszyscy tak zawsze mówią.

-No ,ale ja mówię prawdę. -Chciałabym ,żeby to była prawda. Łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach. On podszedł i zaczął mi je wycierać kciukiem, ale go odepchnęłam.

-Zostaw mnie. -Odwróciłam głowę.

-Ale..-Chciał coś powiedzieć, ale mu nie dałam .

-Nie Adrien daj mi to wszystko przemyśleć. Zróbmy sobie przerwę.- Wypowiedziałam te okropne słowa patrząc w jego zaszklone oczy po czym zatrzasnęłam drzwi.

Łzy zaczęły coraz bardziej spływać po mojej twarzy, wpadłam w szloch i bezwładnie osunęłam się po drzwiach.

Perspektywa Adriena

Łzy poleciały po mojej twarzy. Pierwszy raz od dawna płakałem. Straciłem je. Moje skarby, moje dwa światełka życia. Osunąłem się plecami po drzwiach i usiadłem na wycieraczce.

-Tak mi przykro dzieciaku.-Plagg poleciał i wytarł parę łez z mojej twarzy.

-Tak Plagg mnie też jest bardzo przykro...

C.D.N.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top