Wszystko legło w gruzach cz 2

Na miejscu gdzie powinna znajdować się cukiernio-piekarnia i mój dom widniały zgliszcza . Powtarzając sobie w głowie "Wszystko będzie dobrze ,oni żyją na pewno" powoli podchodziłam do miejsca zdarzenia coraz to bliżej, aż w końcu zatrzymał mnie policjant:

-Nie wolno tam podchodzić to niebezpieczne.-powiedział poważnym tonem.

-Co się tutaj stało?-spytałam drżącym głosem.

-Ktoś na umyślnie podpalił piekarnię państwa Cheng!-oznajmił mi już prawie krzycząc.

Usłyszawszy to poczęła płakać. Jak ktoś mógł zrobić coś aż tak strasznego "Dlaczego?" Po co miałoby komuś zależeć na zniszczeniu inwetycji moich rodziców. Co oni komukolwiek coś kiedyś zrobili.. Moje rozmyślania przerwał policjant:

-A czy nie jest przypadkiem panienka córką właścicieli piekarnii?-dodał dziwnie smutnym tonem.

-Tak jestem. A coś stało się rodzicom? Oni żyją?-spytałam ze łzami w oczach, mając nadzieję że przeżyli.

On nic nie odpowiedział tylko po czym pokazał palcem wskazującym strażaków wynoszący dwa czarne worki z ugaszonego już budynku.

Natychmiastowo do nich podbiegłam, nadal płacząc. Upadłam przed ich martwymi ciałami ,cały czas szlochająć i ksztusząc się swoimi słony mi łzami. Nie zostało mi już nic i nikt, byłam sama jak palec na tym szarym okrutnym świecie.

Ciągle myślałam nad tym, że gdybym może wcześniej wróciła do domu oni nadal by tu z mną byli, pocieszali, przytulali, a jednak ich już nie ma i to przezemnie. Nie chciało mi się dalej żyć chętnie popełniłabym samobójstwo, ale oni by tego nie chcieli, nie chcieliby żebym umarła...Nie wiem ile wytrzymam ale spróbuję się powstrzymać od tego największego grzechu...

C.D.N.

-------------------------------------------------------

Jeśli wam się spodobało

Komętujcie i Gwiazdkujcie ☆☆☆

Miałam już dzisiaj nie pisać rozdziału ,ale dla was zrobiłam wyjątek..

Jesteście Super 😄😉😀

Dobranoc😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top