Problemy cz.II
Narrator
Różnokolorowe światła i wzory wytwarzane przez tak zwaną kulę migotały po całej sali, a kupa schlanych do granic możliwości osób tańczyła przy muzyce puszczanej przez DJ'a. Tylko ona jedna siedziała przy barze paląc ostatniego papierosa.
Czekała. Dobrze wiedziała, że tu właśnie przyjdzie. Będzie tak jak ostatnim razem, gdy po raz pierwszy zamienili ze sobą słowo. Tylko teraz rozmowa będzie miała inny tok i nie wie do końca w jakiej odsłonie postanowi się pojawić mężczyzna.
Chwilę potem telefon brunetki zawibrował. Dostała wiadomość od Chloe. Już tu idzie. Cwaniacki uśmieszek od razu pojawił się na jej twarzy. Róbcie swoje. Odpisała po czym rozejrzała się po lokalu. Miała doskonałe wyczucie, gdyż przy wejściu dostrzegła kępek blond czupryny.
Zielonooki szybko zobaczył osobę, której szukał. Wręcz nie można było przeoczyć jedynej nie pijanej tu osoby. Błyskawicznie przedarł się do niej przez tańczący tłum po czym szybko się do niej przysiadł.
-Bourbon razy dwa.- orzekł barmanowi po czym zaczął rozmowę z kobietą.
-O co ci chodzi? - Był na nią wściekły.
-Mnie? -Odpowiedziała kokieteryjnie mrugając pomalowanymi rzęsami.
-Nie zgrywaj się Lila dobrze wiesz.
-Ja wiem wszystko.-Zaśmiała się.
-Tak Alfa i Omega się znalazła. Lepiej mi powiedz skąd wiesz o moim sekrecie? -Denerwował się blondyn.
-Z karteczki, czyżbyś jej nie zauważył?- Kręciła palcem wokół włosów.
-Przestań. Skąd wiedziałaś, że to ja?
- Wystarczyło połączyć parę faktów, przeglądnąć parę kamer i popytać parę osób. Nic trudnego.-Barman podał parze trunek.
-Jesteś psychiczna.- Złapał się za głowę Adrien.
-Ach dziękuję.
-Nie mam czasu, by tak z tobą dyskutować dlatego słuchaj mnie uważnie bo drugi raz nie powtórzę.- Stuknął ręką w blat. - Jeżeli gdzieś to upublicznisz lub komuś powiesz przysięgam ci, że do końca życia nie wyjdziesz z kicia. Rozumiemy się? -Spojrzał jej się groźnie w oczy.
-Tu nie ma co rozumieć kochanieńki. Wszystko jest jasne jak słońce.- Uśmiechnęła się po czym wypiła duszkiem całą szklankę alkoholu.
-Dobrze. Żegnaj i obym cie już nigdy nie spotkał.-Powiedział na zakończenie po czym wyszedł z klubu.
-Słońce które już niedługo stracisz w swoim życiu Adrienie. - Zaśmiała się złowieszczo brunetka.
W tym samym czasie u Marinette
-Cichutko malutka nie płacz. Mamusia zabierze cię tylko na jakiś czas do dziadków. Będziemy się tam razem bawić tak?- kołysała małą na rękach w drodze do samochodu.
Usadowiła ją w foteliku, zaniosła walizki do bagażnika i przykleiła kartkę na drzwiach włącznie ze zdjęciem;
Adrien,
Muszę pobyć przez jakiś czas sama i pomyśleć nad paroma rzeczami, które nas łączyły. Czy nadal będzie sens łatać te dziury w moim sercu jakie dzisiaj powstały przez ciebie? Zabieram też Emmę, więc masz wolną rękę. Gdybyś nas w jakiejś ważnej sprawie szukał jesteśmy w moim dawnym domu, ale nie na chodź nas proszę. Spójrz na zdjęcie i też pomyśł.
Marinette
Granatowłosa wsiadła do samochodu i odjechała w stronę swojego dawnego domu w czasie ,gdy blondyn właśnie wracał.
Mineli się niespełna o kilka minut, gdyby tylko Adrien się pośpieszył mógłby może zapobiec innym strasznym wydarzeniom. Niestety dotarł za późno....
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top