7.

Liam chciał czytać kolejny wpis dziewczyny, gdy nagle usłyszał swój telefon, który dzwonił. Odłożył na chwile pamiętnik, i wziął do reki urządzenie przykładając je do ucha.
-Hallo?-powiedział zachrypnietym głosem.
-Boże święty, w końcu odebrałeś palancie!-krzyknął do słuchawki Niall.
-Nie krzycz na mnie, o co ci chodzi?-zapytał trochę zdenerwowany brunet.
-Miałeś do mnie zadzwonić po czternastej, a wiesz która godzina?-zapytał i gdy nie uzyskał odpowiedzi od przyjaciela kontynuował dalej.
-Jest grubo po dwudziestej, wiec mam prawo do martwienia się -powiedział już nieco cichszym głosem. Liam otworzył usta ze zdziwienia, aż tak bardzo zatracił się w czytaniu pamiętnika Summer? Przecież dopiero przeczytał początek jej historii, a minęło juz tyle godzin.
-Słuchasz mnie w ogóle?-zapytał z wyrzutem blondyn.
-Ohh, wybacz co mówiłes?-zapytał.
-Pytałem się co robiłeś tak bardzo ważnego, że nie mogles do mnie zadzwonić?-spytał się blondyn, a brunet całkowicie nie wiedział co ma mu odpowiedzieć.
-Wiesz Niall,to trudna sprawa, ale nie martw się wszystko jest dobrze. Sam muszę sobie z tym poradzić- wyjaśnił zakłopotany i przegryzł swoja wargę.
-Co się dzieje Li?-dopytywał przejęty chłopak.
-Nic, to smutna sprawa, ale to wyjaśnienia. Muszę powoli kończyć masz jeszcze mi cos do przekazania?-zapytał i chciał już skończyć połączenie.
-Tylko to, że mamy wolne dwa tygodnie-powiedział.
-To genialnie, wiec do zobaczenia Ni-uśmechnał się i zakończył połączenie.
Brunet głośno wypuścił powietrze z płuc i przeczesał swoje włosy. Powoli wstał z łóżka i skierował się do łazienki, by załatwić swoje potrzeby i się wykopać. Po kilkunastu minutach był spowrotem w łóżku i sięgał po pamiętnik dziewczyny.
-Co ty robisz ze mną Summer? -zapytał się sam siebie. I otworzył pamiętnik na kolejnym wpisie.

Witaj Liam, mam nadzieje, że u ciebie wszystko dobrze i nie masz żadnych problemów. Mam nadzieje, że też i u chłopców wszystko dobrze, i o nich dbasz jak zawsze to robiłeś . Tez chciałbym mieć kogoś kto by o mnie dbał jak ty "dbasz" o chłopców. Przecież z nikąd by się nie wzięło twoje przezwisko "tata".

Chłopak zasmiał się krótko, bo zawsze go rozsmieszało to, że każdy prawie go tak nazywał,ale to prawda. Stara się by zespół nie miał żadnych kłótni, albo jakiś większych afer.

"Tata" każda dziewczyna w moim wieku powinna uwielbiac te słowo, ale nie ja. Ja nigdy nie miałam ojca. To właśnie od niego się wszystko zaczęło:cięcie się, niska samoocena, palenie,depresja,nieprzespane noce i codzienny płacz . To wszystko przez mojego"ojca" nawet nie jestem pewna czy zasłużył, abym go tak nazywała. Przez niego stoczyłam się na samo dno,a nikt nawet tego nie widzi, albo nie chce tego widzieć. Dlatego tak bardzo boje się krytyki, innych ludzi. On mnie nie nauczył jak mam sobie z tym poradzić. Każdy znajdzie mój słaby punkt i w niego uderzy, a ja nawet nie wiem jak się bronić przed tym. Ojciec, zawsze miał mnie gdzieś tak samo jak moje rodzeństwo czy nawet mamę. Był, znaczy jest do tej pory alkoholikiem. Chcieliśmy mu pomóc, wysłac na jakiś odwyk,ale on nawet tego nie chciał, nie chciał pomocy. Mój ojciec zrujnował mi życie i już nie czuje się wina życząc mu by zdechł w męczarniach. Przez niego tyle razy płakałam w nocy, myśląc gdzie popelnilam błąd, że mnie tak traktuje. Przecież chcieliśmy my pomoc, a on to odrzucił. Od tej pory udaje kogoś kim w ogóle nie jestem. Chce pokazać swoją prawdziwa stronę, ale to nie łatwa sprawa. Gdyby ktoś odkrył prawdziwa mnie, pewnie od razu by ode mnie uciekł i nigy nie powrócił. Wiec, udaje kogoś innego, bo po prostu boje się tej cholernej samotności, nie chce być sama, samotność boli. Boje się sama siebie. Boje się bardzo dużo rzeczy. Nie wiem jak Pradze sobie w życiu. Muszę juz kończyć pisać, bo jest godzina 00:35 i padam na twarz, a jutro znowu do tej cholernej szkoły, tak bardzo tego nie chce, wiesz? Znowu będzie to samo co zawsze.
Mam nadzieję, że kiedyś to przeczytasz, dobranoc Li mam nadzjeje, że kiedyś cie spotkam.

-Dobranoc Summer- powiedział do siebie chłopak, zamykając pamiętnik i odkładając go na mały stoliczek koło łóżka. Brunet ułożył się wygodnie, i przymkął oczy, by po chwili odpłynąć w krainę morfeuszy.

___________________
686 słów!
Będę się starać by rozdziały były na taka długość, ale nie wiem czy mi się to uda.
Nie wiem czy ten rozdział jest dobry złapałam takiego lenia, i nie wiem jak się mam go pozbyć xd pomocy !
Przepraszam za wszelkie błędy poprawie je dziś, bo jest już prawie pierwsza w nocy, ale teraz nie mam głowy na to, jeszcze raz przepraszam!
Do kolejnego rozdziału miski:)
Powinien się pojawić jutro, bo juz mam jakiś zarys na następny rozdział.

Wasza
Xxskyfalllx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top