16.10.2022r.
- Pedri telefon do ciebie. - Mówił Lewandowski, gdy byli w szatni przed ważnym meczem.
- Nie mam czasu. - Zirytował się.
- Dzwoni, eee, Szpital Gavi. - Gdy usłyszał te głowa jego serce jakby na chwile przestało być, po to by za chwile biło pare razy szybciej.
Gdy tylko sie ocknął jak najszybciej podbiegł do starszego mężczyzny.
- Dawaj to. - Wyrwał mu swoja własność z reki.
- Halo dzień dobry, rozmawiam z Panem González López? - Mowila jakaś Pani po drugiej stronie telefonu.
- Tak, tak, to ja. - Odpowiedział nerwowo.
- Mamy dobra informacje, Pan Pablo Páez Gavira dziś się wybudził, ale n... - Dosłownie telefon wypadł mu z reki, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Nie słyszał jej kolejnych słów, w sumie nawet go one nie obchodziły.
Liczyło się to, że chłopak żył.
Po 3 latach.
Po 3 latach wreszcie sie wybudził.
- Pedri? Co się stało? - Zagadał Ferran widać jego zapłakana twarz.
- On.. - Przełknął głośno ślinę po czym przetrał rękawem oczy. - On żyje, mój Pablo żyje. - Podniósł telefon z reki i szybko zabrał rzeczy z szafki. - Nie będzie mnie, to tylko Real, dacie sobie rade. - Rzucił zanim wyszedł z pomieszczenia.
Bał się przez emocje prowadzić auta, ale teraz nie mial innego wyboru.
Po tak długim czasie ufania tylko jemu wreszcie mógł z nim porozmawiać.
Każde proby wchodzenia w związek za każdym razem nie kończyły się dobrze. Kochał tylko Gaviego.
Jazda ze stadionu do szpitala w ktorym bywał tak często dłużyła mu się niemiłosiernie.
Gdy tylko był już przed tak znana mu salą zaczął sie stresować.
Przecież on może go nie pamietać.
Chociaż choroba przeszła sama w pierwszym tygodniu śpiączki.
Wziął głęboki oddech i wszedł do środka.
Chciał sie przywitać, ale zabrakło mu słów.
- Pedri? - Odezwał się pierwszy chłopak, a ten znowu poczuł jak łzy napływają mu do oczu. Dosłownie rzucił się na niego przytulając go z całej siły. - Udusisz mnie jeszcze. - Zaśmiał się.
- Pablo, tak bardzo cie przepraszam.
- Pedri, słyszałem każde twoje przyjście na odwiedziny, każde slowa, mimo, że nie mogłem odpowiedzieć, czy ruszyć się. - Zaśmiał się i zmierzwił mu włosy.
- Czyli, że.. wiesz wszystko? - Oderwał się od chłopaka i usiadł obok.
- Mniej więcej? - Chłopak zrobil urocza zamyślona mine.
- Kocham Cię Gavi. - Rzucił po chwili ciszy.
- Ja Ciebie też Pedro. - Po raz pierwszy ich usta złączył pocałunek, który był tak wyczekiwanym przypieczętowaniem ich trudnej drogi miłości.
____________________
To koniec! Dziekuje za przeczytanie
Szczególne podziękowania dla serwera dsc, któremu gadalam ciagle o tej ksiazke hahahah cud ze wytrzymaliście.
Takze to tyle, jesli chcecie pojawi sie druga czesc tej ksiazki <3
Jeszcze raz dziekuje, że dotrwaliscie aż tu, bo wiele to dla mnie znaczy!!<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top