Pamiętnik [wpis 10]
Czuję, że powoli nie daję sobie rady. Czuję, że pewnego dnia, to ja skończę jak Chuck, bo nie potrafię wymazać z głowy jego śmierci i tego, co stało się z Dylanem po niej. Nigdy nie miałem odwagi mu powiedzieć, że powodem, dla którego rozstałem się z Chuckiem był właśnie on, jego uśmiech i humor. Zawsze radował moje serce, ale nienawiść, którą do mnie żywił, sprawiała że chciałem być martwy. Wkrótce pewnie tak będzie. Dziś jest czwartek. Przed ostatni dzień szkoły. Mam nadzieję, że będzie znośnie, bo chodzenie tam daje mi powody, by od dawna nie jeść prawidłowo. Zacząłem chudnąć bardzo, przez co również straciłem moją siłę i energię. Ledwo dałem radę się dziś podnieść z łóżka. W każdym razie Dylan wyglądał na trzeźwego, ale to mogły być pozory. Gdy patrzył prosto na mnie, to marzyłem, by wziąć tabletki i zapomnieć o tym jak bardzo go kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top