Wpis 6

Będąc człowiekiem musiałem jeść. To było denerwujące. Tak jak oddawanie moczu. Mając już łaskę spróbowałem zjeść jakąś kanapkę. Okazała się być ohydna, niesmaczna. Nie czułem pożywienia jako całość, lecz jako same molekuły. Jest mi szkoda, ponieważ kanapka z masłem orzechowym naprawdę mi smakowała. Cóż, muszę się pożegnać z pysznymi kanapeczkami.

W ciele Sama znajdowała się cząstka anielskiej mocy. Była co prawda nieszkodliwa, lecz bardzo pomocna. Postanowiliśmy ją wykorzystać do zaklęcia lokalizującego Gadreela.

Gdy byłem w trakcie wydobywania łaski z Sama, jego ciało wracało do stanu przed tym, jak opętał go Gadreel. Chciałem zakończyć ten proces, lecz Samuel był uparty.

Gdy patrzyłem na niego, jak jego stan się pogarsza nie potrafiłem tego znieść. Będąc człowiekiem umarłem. Już o tym wiem, że to nie było złudzenie. Zrozumiałem jak cenne jest życie każdego człowieka, bez wyjątku. Bycie śmiertelnikiem nie zmieniło jedynie mojego poglądu na jedzenie. Chociaż muszę przyznać, że jest ono wspaniałe i chciałbym go jeszcze kiedyś skosztować. Wracając, człowieczeństwo zmieniło moje postrzeganie na ludzi. Szczególnie na Sama oraz Deana. Wiem co znaczy czuć żal i mieć poczucie winy. Wiele razy psułem jakieś rzeczy, myśląc, iż czynię dobrze.

Ta pyszna kanapeczka nauczyła mnie, że Anioły mogą się zmienić. A skoro Anioły to potrafią, ludzie również.

Niestety, łaski było za mało do zaklęcia. Ale cieszę się, że Samowi nic się nie stało. Jestem zadowolony z tego, że potrafię postrzegać ludzi jako istoty żywe i mające uczucia, a nie jako istoty, które przydają się do różnych celów tylko i wyłącznie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top