„Rycerz"
„Rycerz” autorstwa Metathrone
Wraca z wojny wojownik, rycerz wiary.
W siodle drzemkę sobie ucina i śni,
A Morfeusz nań zsyła dziwy, mary,
Mąci spokój wspomnieniem minionych dni.
Rycerz widzi krucjatę, Ziemię Świętą,
Twierdzę pogan kamienną, oblężenie.
Twarz Araba, którego zabił piętą,
Setki twarzy, ofiary, miecza lśnienie.
Ujrzał wodza strasznego Mahometan;
Szablą kręcił i ścinał łby krzyżowcom.
Krzyczał, ryczał i śpiewał: „Hej-ha! Hej, w tan!”.
Panie Jezu, miej litość nad swą owcą!
Jak lew, ryknął wojownik, poszarżował,
Mieczem sieknął i emir nie miał głowy.
Lecz odrasta, jak hydrze. Jak szamota
Się ten potwór! Z Szatanem ma umowy!
Lecz gdzie indziej sen zabrał nam rycerza:
Wystrój ma znajomy ten pokój. „Mój dom!”
Żona wchodzi i kładzie się wśród pierza,
A kochanek wchodzi i pieści jej srom!
Gniewny rycerz chce wstać, ale nie może.
Słyszy śmiech diabelski z czeluści duszy.
Zdrada! Litość tu Boska nie pomoże.
A sen, znowu do innej wiedzie głuszy.
Rzym, papieska sala. Zaszczyty królom,
Łupy, ziemia. „Tchórzliwe feudały,
Macie wszystko to dzięki cudzym bólom!
Oby runął do piekła, ten świat cały!
W czyje imię zabijają mordercy?!
Wy szkodniki, kanalie, święte krowy!
Lepsi byli już dla mnie innowiercy!”
Obudził się. Ruszył w drodze połowy.
Imam? Papież? Wszak to nie ma znaczenia!
Zdradził zdrajców, od życia chce nagrody;
Liczny harem, wiernych kobiet spojrzenia.
Allah spali kafirów niegodne grody.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top