98. Depresja.

Wiele razy słyszałem, że nie mam depresji i że nie potrzebuję pomocy. Wydaje mi się, że ludzie nie do końca wiedzą, czym jest depresja i jakie zachowania towarzyszą tym, którzy na nią cierpią. Nie opowiem Wam o niej jak psycholog tylko jak człowiek, który na nią choruje od kilku lat. W moim przypadku było tak, że to wszystko zaczynało się powolutku. Były po prostu dni w których byłem smutny z jakiegoś powodu, ale ten smutek przemijał. Z czasem smutek pojawiał się coraz częściej, trwał dłużej i był głębszy. Powodów oczywiście trochę było i duszenie ich w sobie wszystko napędzało. Nie miałem się komu wygadać, bo się wstydziłem i miałem wrażenie, że i tak nikt nie chce mnie wysłuchać. W którymś momencie powoli traciłem chęci na wszystko. Doszło też do tego, że wyrzucili mnie z praktyk a potem ze szkoły. Nie obchodziło mnie to, że zawiodłem rodziców i podpisałem na siebie wyrok, nic mnie nie obchodziło. Zacząłem zarywać nocki przy komputerze, słuchałem smutnej muzyki, latałem po różnych stronkach o tematyce depresyjnej i ciągle myślałem o przeszłości, za którą bardzo tęskniłem. Mijały dni, tygodnie, miesiące i w końcu smutek na stałe został w moim życiu. Maski były czymś czego do tej pory nie potrafię zrozumieć, wiecie pewnie o co mi chodzi - gdy nikt nie widzi to płaczesz, a gdy ktoś spojrzy uśmiechasz się i udajesz, że jest dobrze. Po pewnym czasie zaczynasz mieć siebie dość i pojawiają się myśli samobójcze. Na początku są rzadko, powiedzmy raz na tydzień, potem dwa lub trzy razy w tygodniu. Kończy się na tym, że budzisz się i chcesz umrzeć, kładziesz się spać i chcesz umrzeć, w snach umierasz i tak bez przerwy. Zdarzały się noce w których budziłem się przerażony tym, co widziałem we śnie. Mija trochę czasu i myśli zamieniają się w czyny, zaczynają się żyletki lub uciekanie w używki. Ja wybrałem to pierwsze, ale też mi się zdarzało uciekać w alkohol. Mnóstwo ludzi nie rozumie dlaczego się tniemy, zrozumieją tylko ci, którzy przez to przeszli. Każdy robi to z innego powodu: jedni - żeby zamienić ból psychiczny na fizyczny; drudzy - żeby się ukarać; a trzeci - wołają o pomoc. Ja chyba robiłem to z każdego powodu, który tu wymieniłem. Nawet nie wiem, kiedy to gówno mnie uzależniło, ale z czasem udało mi się z tego wyjść, niestety wiele blizn zostanie do końca życia. W depresji pojawia się wiele uczuć, których nie rozumiemy i wiele takich, których się po prostu boimy. Ja miałem tak, że czułem zbyt dużo i nie chciałem czuć nic, a gdy wszystkie uczucia odeszły i przyszła obojętność i pustka - dotknąłem dna piekła. Nie potrafię opisać tego jak bardzo człowiek potrafi się stoczyć, gdy zostaje sam z tymi demonami. Mógłbym wam powiedzieć jak bardzo krzywdziłem wtedy najbliższe mi osoby, ale to by nie wystarczyło, żebyście poczuli to, co ja wtedy czułem. W końcu zacząłem zbliżać się do granicy bólu i wtedy działałem automatycznie. Zajebiście udawałem, że wszystko jest dobrze a gdy tylko się odwróciłem po rozmowie z kimś, to leciały mi łzy, których nie potrafiłem powstrzymać. Wróciłem do cięcia się, ale to był raczej taki rodzaj autoagresji, który przypadkiem miał mnie uśmiercić. Z każdym przejechaniem szkłem po ręce miałem nadzieję, że to będzie ten ostatni ruch, ale zawsze miałem farta i nie wychodziło mi. Któregoś dnia poszedłem do sklepu po żyletki, poczekałem na coś, co da mi odwagę i zrobiłem to. Wtedy na prawdę miałem farta, że nic sobie nie uszkodziłem a uwierzcie, że było blisko. Pamiętam, że gdy w łazience było pełno krwi, miałem taki przebłysk świadomości, w którym zawołałem mamę a jakiś czas później przyjechała karetka. W szpitalu, gdy mnie zszywali udało im się namówić mnie na pobyt w szpitalu psychiatrycznym, który bardzo zmienił moje życie, bo to właśnie po nim zacząłem dla was pisać. Nie wiem czy zrozumiecie cokolwiek w tym tekście, ale mam nadzieję, że przeczytacie go kilka razy i zapamiętacie to wszystko. Jeśli chcecie to możecie pokazać to swoim rodzicom, może to im otworzy trochę oczy na to wszystko. Jeśli przechodzicie przez podobne rzeczy, to proszę was, żebyście im to pokazali, bo nie chcę żebyście cierpieli. To tylko jedna z wielu historii i chciałbym, żeby czegoś was ona nauczyła. Nie opisałem tu wszystkiego, bo pewnie trochę rzeczy wypadło mi z głowy, ale to bez znaczenia. Najważniejsze, żeby każdy zrozumiał to, co chcę tu przekazać. Nie bądźcie z tym sami, tylko otwarcie o tym mówcie, jeśli macie zasięgi to napiszcie swoją historie i niech to idzie po całym wattpadzie. Może to, że napiszecie o tym da odwagę innym ludziom i sięgną po pomoc, której potrzebują. Nie wiem jak to potoczy się dalej, ale zróbcie cokolwiek, żebyśmy nie zostawali z tymi problemami sami. Każde życie jest ważne, więc jeśli możemy to zróbmy coś, żeby już nikt go sobie nie odebrał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top