92. Droga Do Szczęścia.
Jeśli chcielibyście do mnie dołączyć, to wciąż jestem na drodze do szczęścia. Jeśli chcielibyście ze mną porozmawiać, to poznacie mnie po bliznach na obu rękach. Idę tą drogą już kilka lat i jest cholernie trudno. Znałem ludzi, którzy upadli i już się nie podnieśli. Znam ludzi, którzy nie mieli siły i znaleźli ukojenie w wódce lub narkotykach. Jesteśmy tylko ludźmi i wszystko jest dla nas, a my wybieramy tylko to, co nas niszczy. Wiesz, ładnie brzmią słowa droga do szczęścia. Szkoda, że nie wygląda to tak ładnie w rzeczywistości. Kiedyś usłyszałem, że nie trzeba umrzeć żeby ujrzeć piekło i do dziś się z tym zgadzam. Przejść przez tą drogę bez blizn na psychice lub ciele to prawdziwa sztuka. Ja mam te blizny i z nich udało mi się stworzyć sztukę. Trochę pokręcone i pewnie nie każdy rozumie o co w tym chodzi. Szczerze mówiąc, to ja sam tego nie rozumiem. Nie wierzę w przypadki i chyba pogodziłem się z tym, że tak musiało być. Ostatnia rzecz, którą chciałbym jeszcze poruszyć to pomoc w przejściu tej drogi. Ostatnio zauważyłem, że są w gronie moich czytelników osoby, które potrzebują tej pomocy, a boją się po nią sięgnąć lub nie wiedzą jak to zrobić. Kurwa, nie popełniajcie tego błędu co ja, idźcie do rodziców i powiedzcie im o wszystkim. Nie chcę słyszeć gadania, że oni tego nie zrozumieją lub was wyśmieją. Mimo wszystko jesteście ich dziećmi i jak powiecie, co się z wami dzieje ze szczegółami to nie zostawią was samych. Też myślałem, że moi rodzice mają we mnie wyjebane, ale tak nie jest, nigdy tak nie było. Jeśli nie chcecie zrobić tego dla siebie to zróbcie to dla mnie. Nie chcę żebyście przechodzili przez to piekło, które ja widziałem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top