140. Patrycja.
Niedawno pisałem o tym jaką zjebaną cywilizacją jesteśmy i znowu muszę o tym napisać. Przeraża mnie to co się ostatnio dzieje w naszym kraju. Niewinne dziecko umiera, a z oprawcy robią ofiarę, bo to też dziecko. Kurwa nie rozumiem tego. Morderca to, morderca i tu nie powinno być żadnego gadania. Jeśli ktoś decyduje się kogoś zabić to jakim prawem robimy z niego ofiarę? Przecież ta dziewczyna była za młoda na śmierć. Jakby tego było mało umierała w cierpieniu, bo jak wiecie lub nie dostała kilkanaście ciosów nożem. Na dodatek zginęła z ręki osoby, którą kochała całym swoim serduszkiem. To jest pojebane i mimo, że jej nie znałem bardzo mnie to dotknęło. Chciałbym kiedyś się obudzić i mieć świadomość, że to był tylko zły sen. Ona powinna tu być. Powinna spotykać się ze znajomymi. Powinna uśmiechać się z nimi i cieszyć się życiem, a nie być po drugiej stronie. Powinna być z rodziną, a nie bez niej. Była za młoda, żeby odejść z tego świata...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top