20

Cześć kochanie,

Sześć miesięcy twojej pierwszej trasy koncertowej zleciało w mgnieniu oka, ale wiesz co? Tylko twoim zdaniem.

Mam być szczera?

Każdego dnia przeżywałam katusze, czekając na twój powrót. Z chwili na chwilę było ze mną coraz gorzej. Dlaczego?

Nie wiem dlaczego Shawn. Nie wiem też dlaczego nigdy ci o tym nie wspomniałam.

Kochałam cię przecież, a ty kochałeś mnie. Co do tego nie było żadnych wątpliwości.

Może miałam genetyczną wadę, która kazała mi wszystko utrudniać?

Jednak cieszę się, że nie dostrzegłeś we mnie ani krzty smutku, gdy wróciłeś do domu.

Wtedy sądziłam, że jest dla mnie jeszcze nadzieja. Może będę potrafiła być szczęśliwa do końca życia?

Przecież byłam pewna, że odzyskałam cię na zawsze.

Jak bardzo byłam głupia, Shawn. Przecież to był dopiero początek.

Prawie dwa i pół lata związku, a my zamiast planować nasze wspólne życie, planowaliśmy twoją kolejną trasę.

Przepraszam, jeśli to zabrzmiało wrogo. Ale zaczynałam się wtedy czuć jak intruz.

Zapraszałeś te wszystkie osoby do naszego mieszkania, a moje samopoczucie zmieniało się z chwili na chwilę.

Byłam najszczęśliwsza z tobą, nocami, gdy byliśmy tylko we dwójkę i potrafiliśmy nie zmrużyć oczu, tylko rozmawiać, być ze sobą w każdy możliwy sposób.

Ale byłam zła, smutna i niepotrzebna dniami, kiedy twoi znajomi opanowywali nasze skromne progi, planując zawzięcie każdy kolejny koncert.

Uczestniczyli w tym wszyscy oprócz mnie.

Tak kochanie, wiem to. Sama tego chciałam.

Nie, wiesz co?

Nie chciałam.

Shawn, czemu nie możemy cofnąć czasu?

Wróćmy do dnia, gdy spytałeś czy wyjadę z tobą, a ja wtedy rzucam ci się na szyję i mówię, że za tobą pojadę na koniec świata.

Dziś brakuje mi na to odwagi i siły.

Lisa.

~~~~
co wy na to, zeby zrobić sobie maraton? nie zostało wiele rozdziałów do końca c:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top