Tak. Nie. Nie wiem.
Claudia pov.
William zatrzymał taksówkę i to właśnie nią przyjechaliśmy do domu. Źle się czułam z tym, że William pobił się z tamtym chłopakiem. To była moja wina. W domu byliśmy po jakiejś 23. Ściągnęłam kurtkę, buty i poczłapałam się do salonu. Opadłam wykończona na kanapie. To był ciężki dzień. Po chwili poczułam, że mój towarzysz siada obok mnie.
- Przeze mnie byłeś już dzisiaj dwa razy poszkodowany.- przypomniał mi się incydent z poduszką.
- Ponoć do trzech razy sztuka.- uśmiechnął się.
- Nie będzie żadnego trzeciego razu.- ziewnęłam.
- Ktoś tu jest śpiący.- brunet dźgnął mnie palcem w ramię.
- Chyba ty.- próbowałam powstrzymać kolejne ziewnięcie, ale mi się nie udało.
- Chyba ty.- uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Chyba ja.- znowu ziewnęłam.
- Idź się połóż.- powiedział na co ja pokręciłam głową.
- Muszę poczekać, aż oni przyjdą.- pomyślałam o Alice, Marku i Theo, którym nawet nie powiedzieliśmy, że jedziemy do domu.
- Spokojnie. Zajmę się wszystkim.- zapewnił.
- Na pewno?
- Na pewno.-uśmiechnęłam się do niego i poszłam do siebie do pokoju. Szybko przebrałam się w piżamę i weszłam pod kołdrę. Po chwili byłam już w krainie Morfeusza.
Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi. Przetarłam ręką oczy i chwyciłam telefon w celu sprawdzenia godziny. 1:34. Super. Usłyszałam ciche głosy z dołu. Alice, Mark i Theo dopiero wrócili. Zamknęłam oczy i spróbowałam ponownie zasnąć. Po jakiś 10 minutach usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się otwierają. Materac się ugiął, a obok mnie się ktoś położył. Mimo, że leżałam plecami do tego kogoś poczułam od niego alkohol. Usłyszałam ciche pochrapywanie. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam śpiącego Theo. Lampy z ulicy dawały wystarczającą ilość światła żebym go zobaczyła. Śmierdział jakby opróżnił cały bar. Powoli wstałam, chwyciłam jedną z poduszek i wyszłam po cichu z sypialni. Zapaliłam lampkę w telefonie i zeszłam po schodach na dół. Weszłam do salonu chcąc się położyć na kanapie, ale zobaczyłam, że była już przez kogoś zajęta. William na niej spał. Rozłożył sofę, więc pomieściłaby nas obydwóch.
- William.- szepnęłam stając nad chłopakiem.
- Mmmm.- wymruczał.
- William.- powiedziałam trochę głośniej. Ten tylko wymamrotał coś w odpowiedzi. Przeszłam na druga stronę łóżka i ostrożnie weszłam pod kołdrę.
- Claudia?- usłyszałam zaspany głos bruneta.
- Ciii.- uciszyłam go.
- Coś się stało?- oparł się na łokciu i spojrzał na mnie.
- Theo przyszedł do mnie, a śmierdzi od niego alkoholem na kilometr.- powiedziałam.
- Jak chcesz to mogę iść go stamtąd wykurzyć.- zaproponował.
- Nie trzeba.- oznajmiłam, a on opadł na poduszki. Dopiero teraz doszły do mnie myśli dlaczego nie poszłam spać do pokoju rodziców albo Krisa?- Dlaczego pobiłeś tamtego chłopaka?-westchnął kiedy usłyszał moje pytanie.
- Bo inaczej nie dotarłoby do niego, że ma się od ciebie odczepić.
- Nie musiałeś nam pomagać.- odwróciłam głowę w jego stronę.
- Musiałem.- napotkałam spojrzenie jego brązowych oczu. Mój wzrok z jego oczu zszedł na jego usta. Jakaś niewidzialna siła kazała mi się do niego przysunąć i tak też zrobiłam. William cały czas mnie obserwował. Wsparłam się na lewym łokciu i zawisłam nad jego twarzą. Moje włosy opadły mu na twarz. Ostrożnie, jakby się bojąc, że mnie wystraszy, odgarnął mi włosy na jedno ramię. Nie wiem dlaczego, ale opuszkami palców dotknęłam jego ust. Gwałtownie wciągnął powietrze. Moja twarz zaczęłam się powoli przysuwać do jego twarzy, ale to nie ja złączyłam nasze usta tylko on, bo szybko podniósł głowę do góry. Całował delikatnie, ale z każdą chwilą, z którą się nie odsuwałam jego usta mocniej napierały na moje. Poczułam, że wkłada w ten pocałunek wiele emocji. Nie mogłam ich jednak rozpoznać. Podniósł się do góry przez co ja się położyłam. Zawisł nade mną nie przerywając pocałunku. Wplotłam ręce w jego włosy. Coś mi mówiło, że lubi jak delikatnie ciągnie się go za końcówki. Wzięłam pasemko jego miękkich włosów i lekko pociągnęłam. Z jego ust wydostał się cichy jęk. Jego ręka znalazła się na moim udzie.
- Przestań. Wiem, że tego chcesz.- powiedział i znowu zaczął całować mnie po szyi.
- Nie chcę.-nadal mnie nie słuchał.- Proszę, puść mnie.- poczułam, że po moich policzkach zaczynają płynąć łzy.- Proszę. - powtórzyłam. Nie słuchał. Łzy zaczynały płynąć szybciej. - Proszę, puść mnie.- błagałam. Jego ręka zjechała na moje udo. Zaczął podciągać moją sukienkę do góry.
Powróciłam na ziemię i odepchnęłam od siebie bruneta, który cały czas mnie całował. Poczułam, że zaraz zwymiotuję. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam na górę do łazienki. Uklęknęłam przed toaletą i zaczęłam zwracać zawartość żołądka. Po mniej niż 5 minutach poczułam, że ktoś odgarnia mi włosy z twarzy i uspakajając głaszcze mnie po plecach. Torsje w końcu ustąpiły i mogłam spuścić wodę z wymiocinami.
- Co się stało?- słyszę cichy głos chłopaka. Kręcę głową dając mu do zrozumienia, że nie chcę o tym rozmawiać. Nie chcę i nie potrafię mu o tym opowiedzieć.- Możesz mi powiedzieć.- próbuje mnie namówić do tego żebym mu wszystko powiedziała, ale nie mogę. Siedzimy już dobrych parę minut z łazience. Uspokoiłam się, umyłam zęby, a potem chłopak chwycił mnie za rękę i poprowadził mnie do salonu. Położyliśmy się na łóżku. William przysunął się do mnie i przykrył nas kołdrą. Objął mnie ramieniem i przyciągnął mnie do swojego torsu. Położyłam głowę na jego klatce.- Przypomniało ci się coś, prawda?- wyszeptał w moje włosy. Pokiwałam głową.- Powiesz mi co takiego?- w jego głosie dosłyszałam troskę i obawę.
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać.- zaczęłam wdychać jego zapach.
- Dobrze.- zaakceptował mój wybór.- Śpij dobrze.- pocałował mnie w czubek głowy. Zasnęłam wsłuchując się w bicie jego serca.
Rano wstałam z myślą, że to wszystko mi się przyśniło. Ten pocałunek, to wspomnienie. Kiedy zobaczyłam leżącego obok mnie Williama zrozumiałam, że to nie był sen.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się w moją stronę.
- Ymm. Cześć.- powiedziałam siadając na skraju łóżka.
- Coś się stało?- zapytał.
- Nie.- tak stało się. Nie wiem dlaczego go wczoraj pocałowałam. To nie powinno się stać, chociaż z drugiej strony to było wspaniałe. Poczuć jego usta na swoich. Byłam rozdarta.
- Żałujesz tego pocałunku?- złapał mnie za nadgarstek.
- Tak. Nie. Nie wiem.- nie spojrzałam nawet na niego. Jego uścisk się zluźnił, więc wstałam i poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju po jakieś ciuchy i skierowałam się do łazienki. Szybko się ubrałam i ruszyłam w stronę kuchni. Przechodząc obok pokoju Krisa usłyszałam rozmowę.
- William musi jej powiedzieć, że jest jej chłopakiem. Może to ją odblokuje i przypomni sobie wszystko.- stanęłam jak sparaliżowana.
O czym oni mówią?
- To jest jego wybór. Powie jej kiedy będzie gotowa.- rozpoznałam głos Marka.
- Musi jej powiedzieć jak najszybciej...- nie wytrzymałam i wpadłam do pokoju jak burza. Para siedziała już ubrana na łóżku.
- O Claud...- nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Czy to prawda? William jest moim chłopakiem?- spojrzałam na każdego z osobna.- Czy to prawda?- powtórzyłam.
- Claudia William miał ci to powiedzieć.- odpowiedział mi Mark. Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
Dlaczego od razu mi nie powiedzieli? Dlaczego?
Odwróciłam się i wybiegłam z pokoju.
Wszyscy wiedzieli. Wszyscy tylko nie ja.
Zbiegłam ze schodów i pobiegłam do drzwi. Szybko ubrałam buty.
- Claudia.- Alice zaczęła zbiegać ze schodów. Na korytarzu pojawił się William.
- Co się dzieje?- zapytał niczego nieświadomy. Nie mogłam na niego spojrzeć. Okłamał mnie. Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu. Zataił przede mną coś czego nie powinien. Czułam się zdradzona. Nie tylko przez Williama, ale przez wszystkich, którzy o tym wiedzieli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top