Masz to czego chciałeś.
Rozdział niesprawdzony
Claudia pov.
Co za podła świnia. Jak on mógł? Czyli traktował mnie jak zabawkę. Potraktował mnie jak zwykłą dziwkę, z którą się przespał, a teraz zostawił. W sumie to jest niezłym aktorem. Nabrał mnie, nabrał wszystkich. Może zamiast chodzić do nas do szkoły to niech idzie do szkoły teatralnej. Tam mu najlepiej pójdzie. Będzie udawał do woli.
- Claudia.- z zamyślenia wyrwał mnie głos Theo, który siedział na łóżku. Nie zwróciłam na niego najmniejszej uwagi. Chodziłam w kółko po pokoju, analizując wszystko co wydarzyło się kilkanaście minut temu.
- Co to były za krzyki?- do pokoju weszła moja mama, a za nią stanął tata. Zatrzymałam się na środku pokoju.
- Zerwałam z Williamem i tyle.- oznajmiłam.
Gdy tylko moi rodzice to usłyszeli, chcieli pewnie zadać mi jakieś pytanie, ale uciszyłam ich gestem ręki. Nic nie powiedzieli tylko wyszli z pokoju. Chwyciłam za swój telefon i zaczęłam kasować wszystko co miało jakikolwiek związek z Blackiem. Skasowałam jego numer, jego i moje zdjęcia, zablokowałam na wszystkich możliwych portalach społecznościowych i dopiero odczułam jakąś pustkę. Usiadłam na łóżku i zdałam sobie z czegoś sprawę. Oddałam cząstkę siebie człowiekowi, który udawał. Nie obchodziło go to, że kogoś rani. Myślał tylko o sobie.
- Jaka ja byłam głupia.- chwyciłam się za głowę.- On udawał. Cały czas udawał. Tacy ludzie jak oni się nie zmieniają, a ja głupia myślałam, że się zmienił.- schowałam głowę w rękach.
- To nie twoja wina. To on zachował się jak idiota.- objął mnie ramieniem.
- Zabierz nie stąd.- podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Szatyn zmarszczył brwi.
- Gdzie mam cię zabrać?- zapytał po krótkiej chwili ciszy.
- Gdziekolwiek. Gdzieś gdzie wszystko nie będzie mi przypominało o tym gnoju.- wstałam na równe nogi. Chwyciłam swoją torbę od wf i wyszłam z pokoju. Zbiegłam ze schodów i zaczęłam się ubierać.
- Gdzie idziesz?- moja mama stanęłam w drzwiach od salonu.
- Nie wiem. Pójdę na jakąś siłownie albo coś.- wzruszyłam ramionami i zapięłam kurtkę. Z góry zszedł Theo.
- Pójdę z nią.- spojrzał na moją mamę, a ona pokiwała głową w odpowiedzi.Chwyciłam za torbę i wyszłam z domu. Skierowałam się w stronę najbliższego przystanku.
- Muszę się wyładować.- poinformowałam chłopaka, który zaczął iść obok mnie.
- Mam pewien pomysł.- oświadczył.
- No dalej.- chłopak zachęcił mnie skinieniem ręki. Spojrzałam na mężczyznę, który stał przede mną. Theo zabrał mnie na lekcje boksu.
- Pomyśl o osobie przez którą tu jesteś. Wyładuj złość na tych rękawicach.- poklepał się w ręce. Skupiłam się na Blacku i na wszystkich jego oszustwach. Na wszystkich chwilach, w których pozwoliłam mu się dotknąć. Na każdym dniu, w którym mu się oddałam.
Złość wezbrała we mnie i zaczęłam walić w rękawice. Po pewnym czasie zaczęłam używać także nóg. Mało mnie obchodziło, że ludzie się na mnie patrzyli. Musiałam coś ze sobą zrobić. Coś co nie skończyło by się na rozwaleniu czegoś. Kiedy w końcu opadłam z sił odsunęłam się pod ścianę. Osunęłam się po niej i usiadłam. Dopiero w tym momencie pękłam. Zaczęłam płakać po tym idiocie. Żałowałam każdej spędzonej z nim chwili, ale nie mogłam wyrzucić go ze swoich myśli. Stworzył sobie w nich jakiś pokój i teraz nie chciał go opuścić. To było za dużo. W jednej chwili mówi, że mnie kocha, a w drugiej chwali się, że przespał się z inną. Pieprzony idiota, debil, aktor, padalec.
- Chodź tu do mnie.- Theo usiadł obok mnie i przytulił. Zaczął głaskać mnie po głowie i kołysać się ze mną jak z dzieckiem. Siedzieliśmy tak dopóki nie dostaliśmy informacji, że zaraz zamykają. Dopiero wtedy odsunęłam się od szatyna i poszłam się ogarnąć.
Po szybkim prysznicu i przebraniu się wyszliśmy z klubu. Jakoś nie uśmiechało mi się wracanie do domu. Theo chyba to wyczuł, bo zaoferował, że możemy iść do niego. Zgodziłam się i obydwoje udaliśmy się do mieszkania chłopaka. Na miejscu byliśmy po kilku minutach. Jego mieszkanie wyglądało inaczej niż Williama.
Zaraz! Stop! Nie myśl o nim!
Upomniałam się w myślach. Pokręciłam głową i usiadłam na kanapie w salonie Theo.
- To co chcesz robić?- zapytał niepewnie mój towarzysz.
- W sumie to możemy zrobić coś do jedzenia i pooglądać jakiś film.- powiedziałam beznamiętnie. Szatyn się zgodził i oboje przeszliśmy do kuchni.
William pov.
Zrobiłem to. Musiałem to zrobić, bo inaczej ona by się o wszystkim dowiedziała, a wtedy znienawidziłaby mnie jeszcze bardziej. Może i jestem idiotą, palantem, chujem, dupkiem. Może tak naprawdę nie powinienem przywiązywać się do ludzi. Na pewno nie powinienem robić rzeczy, które robiłem przed poznaniem Claudii. Dopiero teraz dostrzegłem jak bardzo się zmieniłem. Nie jestem już bezdusznym, myślącym tylko o siebie chłopakiem, chociaż w sumie już sam nie wiem.
Po wyjściu od mojej dziewczyny, chociaż już byłej wsiadłem od razu do samochodu i zadzwoniłem do tego który kazał mi to zrobić.
- Masz to czego chciałeś.- oświadczyłem i się rozłączyłem.
Rzuciłem telefon na siedzenie obok i zacząłem walić rękami w kierownicę. Nic to nie dawało, więc odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Droga do niego zajęła mi kilkanaście minut. Od razu wpadłem do niego jak poparzony i poszedłem do kuchni. Z szafki wyciągnąłem jakąś whisky i zacząłem ją pić. Chciałem zapomnieć o tym co zrobiłem. Nie mogłem znieść myśli, że ona mnie teraz nienawidzi. Wiem, że postąpiłem źle, ale każdy na moim miejscu by tak postąpił.
Kiedy butelka była już w połowie pusta przeszedłem do sypialni. To był mój błąd. Przypomniała mi się każda spędzona chwila z brunetką w tym pokoju. Wpadłem w szał. Zacząłem wszystko niszczyć. Zrzucałem wszystko w półek. Ramki ze zdjęciami stały się drobnym makiem. Gdy w sypialni nie było już czego zniszczyć przerzuciłem się do salonu. Telewizor, meble wszystko było w małych kawałkach. Wszystko to co było w zasięgu mojej ręki i kija bejsbolowego, który skądś się wziął w mojej ręce. Uspokoiłem się w chwili kiedy skończył mi się alkohol i nie miałem już siły utrzymać się na nogach. Upadłem na kanapę i zacząłem patrzeć tępo przed siebie.
Zawsze, wszystko potrafi się zjebać. Człowiek myśli, że wszystko już jest dobrze, a tu nagle znajdzie się ktoś kto ci wszystko spieprzy. Nie zaznasz szczęścia z osobą, którą koszach nad życie. Nie ma takiej możliwości chociaż nie wiem jakbyś się starał. To jakieś przeklęte fatum. Najpierw wypadek, potem akcja z Katy i moja próba samobójcza, a teraz on. Wszystko się pieprzy w najmniej odpowiednim momencie. Nie dadzą nam spokoju. Chyba, że to jest znak, że nie mogę być z Claudią, że nie mogę być szczęśliwy. Nie to ostanie to jakaś paranoja. Każdy ma prawo do szczęścia, prawda? W ogóle skąd mi się to bierze? Jestem narąbany i myślę o szczęściu? Jestem jebnięty i to zdrowo.
W chwili kiedy pomyślałem o tym, że jestem psychiczny zacząłem się śmiać i równocześnie płakać. Cholera co się ze mną dzieje?
----------------------
Kochani. Bardzo gorąco polecam książkę autorstwa @rudakita10 pod tytułem "Ten Obcy" WERSJA INNA. Mi osobiście to opowiadanie bardzo się spodobało i mam nadzieję, że niektórym z was także przypadnie do gustu. Kiedy już zajrzycie na profil tej autorki nie omińcie drugiego dzieła, w którym są Cytaty. Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia, wieczoru. Buziaki Kadia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top