Masz jakiś plan?

- Wstajemy.- usłyszałam cichy głos mojego chłopaka. Otworzyłam powoli oczy i dopiero teraz dostrzegłam, że leżę na klatce Williama. Mruknęłam coś w odpowiedzi i z powrotem zamknęłam oczy. Nie chciało mi się wstawać. Chciałabym sobie jeszcze pospać.- No dalej śpiochu.- próbował mnie z siebie zrzucić, ale uczepiłam się go i nie dał rady. 

- Spać.- jęknęłam i podsunęłam się na nim wyżej. Schowałam twarz pomiędzy jego szyją, a ramieniem. 

- Musimy wstać.- powiedział dobrze mi znaną rzecz, ale mi się po prostu nie chciało. 

Kiedy go nie posłuchałam poczułam jak pod moją koszulkę wślizguje się jego ręka. Sunęła coraz wyżej po moich plecach, a kiedy to nie dało zamierzonego efektu postanowił zrobić coś innego. Zsunął rękę z moich pleców i dotarł do bokserek. Jego oddech był cały czas równomierny, a ja swój wstrzymałam. Poczułam, że odsuwa gumkę od bokserek od mojego ciała i palcem wsuwa się dalej. Zeskoczyłam z niego jak oparzona i z naburmuszoną miną spojrzałam na niego.

- Jak ty się możesz tak nade mną znęcać?- zapytałam siadając na łóżku. 

- Czy ja się znęcałem? Po prostu pomogłem ci wstać.- wyszczerzył się w moją stronę nadal leżąc. Pokazałam mu język i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznicu. Nie trwał długo, bo po chwili wyszłam z toalety owinięta w ręcznik. 

- Pożyczysz mi jakieś ubranie?- zapytałam patrząc na chłopaka, który szukał czegoś w swojej torbie. Gdy tylko mnie usłyszał wstał na równe nogi i odwrócił się w moją stronę. Jego wzrok zeskanował moje ciało.- To jak?- zadałam kolejne pytanie. Brunet potrząsnął nieznacznie głową jakby budząc się z jakiegoś transu. 

- Musimy kupić ci jakieś rzeczy, bo moje będą na ciebie za duże.- oznajmił odwracając się do torby. Wyciągnął z niej jakieś spodenki i koszulkę. Podszedł do mnie i podał mi rzeczy. Nagle coś mi się przypomniało. Odłożyłam rzeczy, które dał mi brązowooki i podeszłam do łóżka. Schyliłam się i sięgnęłam pod łóżko.- Czego tam szukasz?- zapytał nie bardzo wiedząc co ja robię.

- Tego.- odpowiedziałam i wyciągnęłam niebieskie pudełko. Usiadłam na łóżku i otworzyłam wieko. Spojrzałam na czerwony zestaw bielizny i wyciągnęłam go. 

- Musisz mi się w tym pokazać.- Black usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy. Nic nie powiedziałam tylko pokiwałam głową. Przeszłam do łazienki i ubrałam na siebie bieliznę. Spojrzałam na siebie w lustrze i przeczesałam ręką włosy. Powoli skierowałam się do drzwi i je otworzyłam. 

- Już...- nie dokończyłam, bo zobaczyłam, że w pokoju oprócz Williama stoi Theo. Szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. W mgnieniu oka ubrałam koszulkę i spodenki Williama i wyszłam niepewnie do chłopaków. Obydwoje zawzięcie o czymś rozmawiali, ale kiedy weszłam do pokoju od razu się zamknęli.- O czym rozmawiacie?- zapytałam stając przy wejściu do toalety. 

- Ehm. O tobie.- Theo unikał patrzenia na mnie. 

- Nie rozumiem.- odparłam zgodnie z prawdą. 

- Theo przyszedł żeby się zapytać jak się czujesz po tym co zaszło wczoraj.- odpowiedział mi Black.

- A skąd o tym wiesz?- zmarszczyłam brwi i oplotłam się ramionami.

- Nauczycielka była u nas i o tym na powiedziała.- powiedział po raz pierwszy na mnie spoglądając. Pokiwałam głową.

- Wszystko jest w porządku.- mruknęłam. 

- Jeżeli mogę wam w czymś pomóc to po prostu powiedzcie.- zaoferował spoglądając na mnie i na mojego chłopaka.

- Poradzimy sobie.

- Dziękuję.- powiedziałam równocześnie z brunetem. Theo pokiwał głową i odwrócił się do wyjścia.

- Aha byłbym zapomniał.- podszedł do mnie i podał mi jakąś torbę. Dopiero teraz zauważyłam, że przez cały czas ją trzymał. Spojrzałam na rzecz w jego ręce.- To ubrania. Razem z koleżanką postanowiliśmy iść ci coś kupić, po tym jak się o wszystkim dowiedzieliśmy.- wepchnął mi torbę do rąk.- Marry wybierała, więc rozmiar powinien być dobry.- poinformował mnie.

- Dziękuję oddam wam pieniądze za te rzeczy.- oświadczyłam.

- Nie trzeba.- chłopak pokręcił głową i wyszedł z pokoju. Otworzyłam torbę i znalazłam w niej jakąś bluzkę i spodenki. Od razu weszłam do łazienki i się przebrałam w te rzeczy. Idealnie trafili z rozmiarem.

- A ja myślałem, że pochodzisz sobie w moich rzeczach.- odezwał się William, kiedy wyszłam z łazienki. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.- W usta proszę.- wyszczerzył się, a ja spełniłam jego prośbę. - No teraz lepiej.- zamknął mnie w szczelnym uścisku. Przytuliłam się do niego. 

- Idziemy coś zjeść?- zapytałam po kilku minutach stania na środku pokoju. 

- Idziemy.- odsunął się ode mnie i chwycił za rękę. Razem zeszliśmy na dół gdzie reszta naszych współlokatorów jadła już śniadanie. 

- Cześć.- przywitałam się z nimi.

- No cześć.- odpowiadali mi po kolei. Usidłam na krześle przy stole i zaczęłam jeść śniadanie. Po kilku minutach wszyscy byliśmy już najedzeni i mogliśmy posprzątać. Dzisiaj padło na chłopaków, więc ja z Alice poszliśmy do salonu. 

- Wiesz może kto to mógł zrobić?- usiadłam na kanapie.

- Nie wiem.- odpowiedziałam i oparłam się o oparcie.

- A nie pokłóciłaś się z kimś?- blondynka zadała mi kolejne pytanie.

- Nie.- odpowiedziałam natychmiast.- Chociaż wczoraj pokłóciłam się z Thomasem.- przypomniało mi się.



William pov.

- Myślisz, że to Thomas?- zadał mi pytanie Mark, kiedy sprzątaliśmy po śniadaniu.

- To on nazwał Claudię suką i tak nagle ktoś niszczy jej ubrania i na lustrze pisze suka. To nie może być zbieg okoliczności.- podzieliłem się z nimi swoimi podejrzeniami. 

- W sumie to mogłaby być prawda. Thomas był wściekły na Claudię za to, że mu przywaliła dwa razy, a potem na ciebie, że go pobiłeś.- Stefan usiadł na krześle. 

- Musimy to jakoś sprawdzić.- Mark odłożył ostatni talerz do szafy i spojrzał na nas. 

- Masz jakiś pomysł?- zadał mu pytanie blondyn.

- Theo mieszka z nim w jednym domu. Na pewno coś zauważył.

- A myślisz, że on ci coś powie?- nie byłem co do tego przekonany. 

- Jak nie Markowi to mi powie. Jesteśmy przecież rodziną.- zauważył Stefan. 

- Dobra spróbujcie się czegoś dowiedzieć.- mruknąłem.- Dzięki, że to dla mnie robicie.- spojrzałem na każdego z osobna.

- Nie pozwolimy, żeby wam się coś stało.- oświadczył Stefan wstając z krzesła.

- Właśnie. Jesteśmy paczką. Musimy się o siebie troszczyć.- zauważył Mark, a ja tylko pokiwałem głową.

- Dobra chodźmy do dziewczyn.- westchnąłem i ruszyłem w stronę salonu. Zastaliśmy je rozmawiające o czymś. Gdy tylko podeszliśmy bliżej od razu spojrzały na nas. Usiadłem obok Claudii i objąłem ją ramieniem przyciągając do siebie. Brunetka wtuliła się we mnie. Złożyłem pocałunek na czubku jej głowy. 

Muszę znaleźć tego kogoś kto jej grozi, a jak już go znajdę to nie ręczę za siebie.

- William.- do moich uszu dotarł głos mojej dziewczyny. Spojrzałem na nią za bardzo nie wiedząc o co chodzi.- Musimy iść na spotkanie z nauczycielami.- powtórzyła, a ja nadal nie wiedziałem o co chodzi.- Musimy się dowiedzieć co dzisiaj robimy.- dokończyła.

- No tak.- wypuściłem ją ze swoich objęć i wszyscy razem wstaliśmy. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top