Niezapominajki.

Przeczytałem ostatnie słowo zapisane na czysto białej kartce papieru, po czym zamknąłem czarna okładkę pamiętnika.

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie przeczytałem.
Tak bardzo chciałbym, by to był głupi żart.

Mimowolnie dusiłem sie łzami nie mogąc uwierzyć, że to wszystko przeze mnie.
Nie mogąc uwierzyć w to jak ślepy byłem na jego cierpienie.

Nigdy nie doceniałem go w ten sposób jaki on doceniał mnie.
Chociaż dopiero gdy mogę go stracić uświadomiłem sobie jak bardzo jest dla mnie ważny.

Ciężko było mi w pewnych momentach złapać oddech.
To okropne uczucie było nie do opisania przykre.

Dopiero po fakcie uświadamiałem jak bardzo nie jestem gotowy na to, by go ze mną nie było.

- Kocham cie Gavi przepraszam że dopiero teraz. - Jedyne slowa jakie wydusił miedzy głośnym łkaniem i pociągnięciami nosa.

Chłopak przez podcięcie żył w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Tak, żył. Nadal żył, lecz był w śpiączce przez niedotlenienie mózgu.

Gdyby nie jego mama, która przygotowała mu jego ukochane jedzenie, by cokolwiek zjadł chłopaka, by już nie było.

Teraz, jego stan był niestabilny. W każdej chwili mogl go stracić na zawsze.

Pedri na początku odwiedzał go codziennie prowadząc czasem długie monologi w jego stronę.

Czasem przynosił jego ulubione kwiaty.

Kazdego dnia mając nadzieje, że to będzie dziś. Zawsze starał się mieć pozytywne nastawienie.

Gdy tylko jego stan zaczął być stabilny nabrał większej nadziei na to, że sie wybudzi.
Ale, gdy nie stało się tak przez pare miesięcy przestał przebywać tak długo w szpitalu. Potem typko przychodził sporadycznie nadal opowiadając mu przeróżne historie.

Wiedział, że nie zapomni o nim.
Tak jak i on.
Oboje zawsze będą mieć siebie w pamięci.

Obu dzielił tak trudny los.

______________________

Na pewno nikt się nie spodziewał ze te wszystkie rozdziały to były słowa czytane przez Pedriego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top