25

Cześć kochanie,

Pamiętasz dzień, w którym wróciłeś do domu z imprezy ze znajomymi i powiedziałeś mi, że nie wybierasz się w kolejną trasę?

Nie chciałeś znowu mnie zostawiać, bo twoim zdaniem życie beze mnie było nic nie warte.

Serce biło mi mocniej na samą myśl, a jednocześnie żałowałam, że nie wyjeżdzasz.

Wiedziałam, że jeśli zostaniesz tu, to długo nie da mi się ukryć, że coś jest ze mną nie tak. Głowa bolała mnie z nerwów, gdy tylko pomyślałam o tym wszystkim.

Chciałeś, żeby wszystko wróciło między nami do normy. Ale czym tak naprawdę była normalność?

Chciałeś spędzać ze mną każdą chwilę swojego dnia, a ja na siłę wypychałam cię do znajomych.

Wmówiłam sobie, że im mniej czasu będziesz przebywał ze mną, tym z tobą będzie lepiej.

Zastanawiasz się, gdzie w tym wszystkim było miejsce dla mnie i dla tego, żeby naprawić choć kilka zepsutych cząstek we mnie?

W tamtej chwili tego nie było, ale dziś też nie rwę się do samoobrony.

Po prostu zawsze ty byłeś dla mnie w centrum uwagi. Dbałam o TWOJE szczęście, TWOJE dobro, TWOJE zdrowie, TWÓJ uśmiech.

Proszę cię tylko o jedno. Nie obwiniaj siebie za to, możesz mi obiecać, że tego nie zrobisz?

Kiedy będziesz na skraju, po prostu zamknij oczy i pomyśl.

Kogo tak naprawdę ty chciałbyś uratować w takiej sytuacji?

Dbałbyś o siebie czy o mnie?

Skupiłbyś się na tym, żeby pozbyć się koszmarów czy na tym, żebym ja nigdy ich nie miała?

Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedzią będę ja, to po prostu musisz mnie zrozumieć.

Twoja Lisa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top