No dobra.
W niedziele przed wycieczką lekarze powiedzieli, że William będzie mógł w środę wrócić do domu. Trochę zrobiło mi się przykro, bo nie będzie mógł jechać na wycieczkę. Chciałam go przekonać, że zostanę z nim i nigdzie nie pojadę, bo nie chciałam zostawiać go tu samego, ale brunet powiedział, że jeżeli nie pojadę to już się do mnie więcej nie odezwie. Nie przekonał mnie ten argument, bo dobrze wiedziałam, że nie dał by rady nie odzywać się do mnie, ale w końcu uległam i zgodziłam się jechać. Po powrocie ze szpitala spakowałam torbę i poszłam spać.
Rano na lotnisko odwieźli mnie rodzice. Od razu skierowałam się do miejsca, w którym nauczyciele kazali nam się zebrać. Kiedy doszłam do wyznaczonego miejsca zobaczyłam, że Alice, Mark i Stefan o czymś rozmawiają. Zdziwił mnie widok Stefana tutaj, ponieważ on nie chodzi do klasy z Williamem.
- Cześć.- przywitałam się z nimi.
- Hey.- odpowiadali po kolei. Spojrzałam na blondyna, który miał torbę przewieszoną przez ramię.
- A ty jedziesz z nami?- zapytałam na co chłopak się uśmiechnął.
- Tak.- odpowiedział. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem przyszli nauczyciele i poszliśmy na odprawę.
- A William nie leci z nami?- zadała mi pytanie Alice kiedy wsiedliśmy do samolotu. Pokręciłam głową i znalazłam swoje miejsce, które jak się potem okazało było obok blondynki i Marka. Zobaczyłam, że przede mną siedzi Stefan, Theo i Thomas.
Do tego ostatniego nie odezwałam się ani słowem odkąd się dowiedziałam, że perfidnie usuwał wiadomości od moich przyjaciół. Pisał do mnie, ale nie odpisywałam. Po powrocie do domu w czwartek zadzwoniłam do Alice i wszystko jej powiedziałam. Dziewczyna była nieźle zdenerwowana na rudowłosego za to co zrobił. Zresztą nie tylko ona.
Lot zajął nam kilka godzin. Nie wiem dokładnie ile, bo w połowie lotu razem z koleżanką nam się przysnęło. Mark obudził nas w chwili kiedy przyszedł czas na lądowanie.
Po odebraniu bagaży udaliśmy się do miejsca, w którym mieliśmy wynajęte domy. Droga z lotniska do naszych mieszkań zajęła nam pół godziny.
- Dobra dzieciaki. Z racji tego, że przyjechaliśmy dwoma klasami może się zdarzyć tak, że dziewczyny będą z chłopakami, bo jest nieparzysta ilość chłopaków i dziewczyn.- zaczęła tłumaczyć nasza nauczycielka kiedy stanęliśmy przed domami. - Więc tak. Mamy do dyspozycji sześć domów pięcioosobowych, trzy dwuosobowe i dwa dwuosobowe.- zakończyła. Spojrzałam na Alice, a dziewczyna pokiwała głową. Zobaczyłam, że Stefan rozmawia z nauczycielką, która po chwili daje mu klucze.
- No to ludziska idziemy.- chwycił swoją torbę i ruszył w stronę jednego z domów. Chłopak zobaczył, że nikt za nim nie idzie i odwrócił się do nas.- Mark, Claudia i Alice idziemy.
- Załatwiłeś nam mieszany dom?- zapytał Mark, na co blondyn pokiwał głową. W sumie to się ucieszyłam, że będę z nimi w pokoju, bo nie chciałam trafić do jednego pomieszczania na przykład z Katy.
Całą czwórką poszliśmy ścieżką do jednego domu. Chłopak otworzył drzwi i wszyscy weszliśmy do środka. Moim oczom ukazał się przepiękny salon.
- Ja nie wracam do domu.- oznajmiłam na co wszyscy zaczęli się śmiać. Odłożyliśmy torby i zaczęliśmy kręcić się po domu. Poszłam razem z Alice sprawdzić co jeszcze znajduje się na dole. Znaleźliśmy kuchnię, która wyglądała tak.
- Claudia zostaję tutaj z tobą.- powiedziała blondynka.
- Dziewczyny chodźcie na górę wybrać sobie pokoje!- krzyknął Stefan. Razem z koleżanką wyszłyśmy z kuchni, ominęłyśmy salon i weszłyśmy po schodach na górę. Na korytarzu zobaczyliśmy chłopaków, którzy wnieśli już nasze torby. Poszłam na koniec korytarza i wybrałam pokój po lewej.
Zostawiłam torbę na korytarzu i rzuciłam się na łóżko. Zobaczyłam, że mam jeszcze drugie drzwi w pokoju, więc zwlekłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam swoją własną łazienkę.
- I jak?- zapytał Stefan, który wszedł do mojego pokoju.
- Tu jest cudownie.- uśmiechnęłam się w jego stronę. Chłopak odpowiedział mi tym samym.
Po rozpakowaniu się i spotkaniu z nauczycielami wróciliśmy do swoich pokoi. Dzisiejszy dzień i jutrzejszy mieliśmy dla siebie. Uzgodniliśmy, że dzisiaj już nigdzie nie pójdziemy tylko zostaniemy w domu, a jutro wybierzemy się na plaże.
Do swoich jutrzejszych planów dopisaliśmy też żeby wypróbować basen, który mamy na dworze. Wieczorem zjedliśmy kolację, którą przygotowali nam chłopacy i poszliśmy spać.
Rano obudziły mnie hałasy dobiegające z dołu. Wstałam z łóżka i jeszcze na wpół przytomna wyszłam z pokoju. Skierowałam się po schodach na dół, ale nikogo nie zastałam w salonie. Przeszłam do kuchni i tam natknęłam się na moich przyjaciół. Alice, Mark i Stefan wstali już i teraz przygotowywali nam śniadanie.
- Jak się spało?- zapytał mnie Mark.
- Dobrze.- uśmiechnęłam się i przecisnęłam się pomiędzy nimi w poszukiwaniu wody. Kiedy się napiłam usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Stefan szybko wyszedł z kuchni i skierował się w stronę salonu. Usłyszałam, że nasz współlokator z kimś rozmawia. Spojrzałam z zaciekawieniem na resztę lokatorów i całą trójką poszliśmy śladami Stefana. Znaleźliśmy się w salonie w chwili kiedy Stefan przybijał z kimś piątkę. - Kto przyszedł?- zapytałam. Blondyn odwrócił się do nas odsłaniając osobę, która do nas przyszła. Otworzyłam szeroko oczy nie wiedząc czy to co widzę jest prawdziwe.
- Cześć.- William uśmiechnął się w moją stronę.
- William!- krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę. Chłopak przytulił mnie i wykonał ze mną na rękach obrót wokół własnej osi po czym postawił mnie na ziemi.- Co ty tu robisz?- zapytałam odsuwając się od niego.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz?- zapytał rozbawiony.
- Jasne, że się cieszę, ale myślałam, że nie przyjedziesz. Przecież miałeś wyjść dopiero w środę.- przypomniałam mu.
- Miałem, ale przekonałem lekarza, że nie musi mnie tak długo trzymać.- powiedział.
- Claudia idź pokaż Williamowi gdzie ma pokój.- odezwała się Alice.
- Ale nie wiem , który jest wolny.
- Ten naprzeciwko twojego.- puścił mi oczko Stefan i razem z Alice i Markiem zniknęli w kuchni. Spojrzałam na Blacka, który tylko stał i szczerzył się w moją stronę. Także się uśmiechnęłam i chwyciłam go za nadgarstek. Zaciągnęłam go na górę i pokazałam mu jego pokój. Chłopak nawet do niego nie zajrzał tylko podszedł do drzwi od mojego pokoju i tam wszedł.
- A tobie pokoje się nie pomyliły?- zadałam mu pytanie kiedy zobaczyłam jak chłopak kładzie się na moim łóżku.
- Nie.- odpowiedział krótko.- Od dzisiaj dzielę pokój z moją dziewczyną.- poinformował mnie siadając na łóżku. Uśmiechnęłam się.
- To ja w takim razie idę wziąć kąpiel, a ty się rozpakuj.- oznajmiłam i chwyciłam ręcznik i kosmetyczkę. Weszłam do łazienki i zaczęłam napełniać wannę wodą. Kiedy była już wystarczająco napełniona ściągnęłam piżamę i weszłam do środka. Zaczęłam bawić się pianą.
- Wiesz co?- nagle do łazienki wparował mi William. Zatrzymał się gwałtownie kiedy zobaczył, że leżę w wannie. Na szczęście pod pianą nic nie było widać.- O cholera. Czy ty masz coś na sobie?- zobaczyłam, że jego oddech przyśpieszył.
- Biorę kąpiel, więc nie mam na sobie ubrań.- powiedziałam oczywistą rzecz. Brunet szybko zamknął drzwi od łazienki i ukląkł przed wanną.- Co ty robisz?- zapytałam nieco skrępowana tą sytuacją.
- Patrzę.- oparł ręce na wannie i oparł na nich głowę.
- Widzę.- mruknęłam. Brązowooki się tylko uśmiechnął. Przewróciłam oczami i nabrałam głęboko powietrza do płuc. Zamknęłam oczy i zanurzyłam się w wodzie. Leżałam tak długo aż mi nie zabrakło powietrza. Wynurzyłam się powoli i znowu zobaczyłam Williama. Nie zmienił swojej pozycji od chwili kiedy się zanurzyłam.- A ty jeszcze tu jesteś?
- Jestem.- odpowiedział.
- A mógłbyś wyjść?- zadałam mu kolejne pytanie. Ten w odpowiedzi pokręcił głową.- Ale ja chcę już wyjść z wody i się ubrać.- powiadomiłam go.
- No to wyjdź.- powiedział jak gdyby nigdy nic i cofnął się trochę od wanny.
- A ty sobie popatrzysz.- prychnęłam.
- A ja sobie popatrzę.- wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Proszę wyjdź.- poprosiłam. Brunet pokręcił głową.- A jak dostaniesz buziaka?- postanowiłam się z nim potargować.
- No dobra.- zgodził się i podszedł do mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top