12
Jak Will zasnął, tak spał. Rozwalony na kanapie, z jedną nogą poza, położoną na podłodze. Z dziwnie wygiętą szyją i otworzonymi ustami.
Mimo iż Solace mieszkał sam, miał do dyspozycji dom, za który płacił jego ojciec, do czasu. Oczywiście, dom był jego, mógł zrobić z nim co chciał, ale wiedział, że nie może go sprzedać. Tyle wspomnień, rzeczy... Nie miałby co z tym zrobić. Nie potrafiłby ot tak zostawić tego wszystkiego.
Dostał nauczkę, ale nakłonił się do wiecznej pokuty. Codziennie wchodził do pokoju siostry i brata, sprzątając niewidzialny kurz. To samo z pokojem rodziców. Każdy kąt był wysprzątany na błysk. Wspomnienia nie mogą leżeć w kurzu. Nie ważne, jak raniące by były.
Nico uważał, że jest to... Dość nietypowe zachowanie. Nie wiedział, czy określić to mianem dorosłości, czy dziecinności. Podobało mu się jednak podejście Willa do tych wszystkich rzeczy.
Brzęk łyżeczki, uderzającej o ziemię, rozległ się po kuchni i salonie. Blondyn zachrapał i poderwał się z poduszek, usiadł, a kilka kręgów w jego kręgosłupie chrupnęło, wymuszając na chłopaku jęk. Przetarł twarz dłońmi, siadając. Ziewnął głośno i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Telewizor - jest. Wieża - jest. Nico siedzący przy stole - jest. Wazon mamy - jest. Konsola - je... Zaraz...
- Co ty tu...
- Nie zamknąłeś drzwi - mruknął czarnowłosy, zanim Will zdążył dokończyć i wepchnął sobie łyżeczkę pełną jogurtu do ust.
- Ta, rozgość się - sarknął blondyn, wstając do łazienki. Przemył twarz zimną wodą, poprawił włosy i wrócił do Nico. W zasadzie poszedł do kuchni i wstawił wodę na kawę, tak jak obiecał.
Usiadł na kanapie, na której nagle znalazł się di Angelo, który swoją drogą już nie jadł. Jak on tak szybko... Na twarz Willa wstąpił nikły uśmiech.
Czarnowłosy wgramiolił się na jego kolana i przytulił mocno, jak to miał w zwyczaju, a blondyn nie polemizował. Objął go jedynie, wtulając nos w jego szyję.
Wiedzieli, że jako przyjaciele mogą sobie ufać. Takie zachowania, jak przytulanie, czy nawet wspólne karmienie, były dla nich typowe. Chociaż czasem Nico miał ochotę oderwać się i warknąć "w co ty pogrywasz, Solass". Jednak wolał siedzieć cicho, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że Solace jest w nim zakochany.
Di Angelo uważał, ze po prostu o siebie dbają. Will chciał, żeby brunet coś do niego czuł. Mocne coś.
|•••••••••••••••|
Na przykład mocną miętę iks de.
Rozdział miałam dodać wczoraj, ale jako że jutro wyjeżdżam, od dwóch dni mam niezły rozgardiasz w domu. Dopiero dzisiaj mama odpuściła, kiedy zobaczyła posprzątany dom i spakowaną torbę. Cóż.
Mam nadzieję, że jutro uda mi się napisać przynajmniej dwa rozdziały. Jeśli nie - czekajcie do środy.
Jaką chcecie scenerię pierwszego pocałunku?
I kto ma go zainicjować?
See ya!!!💞
Zaraz umre, 3 godziny się męczę z opublikowaniem tego........
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top