Katastrofa w zaułku

Ten rozdział chcę zadecydować mojej koleżance z klasy Kornelii, która namówiła mnie do napisania tego wszystkiego😂

--------------------------------------

Perspektywa Marinette

Ten facet ciągnął mnie do zaułku, w którym niedawno się znajdowałam. Był to jakiś nieznany mi łysy gościu z czarnymi świecącymi się od podniecenia oczami.

Od samego patrzenia na niego robiło mi się niedobrze. Odkąd zaczął mnie siłą wpychać do tej ciemnej uliczki próbowałam na wszelkie sposoby się uwolnić, ale to i tak nic nie dało, on był niestety silniejszy.

Przyparł mnie do ściany tak bym nie mogła uciec. To był mój koniec, nic i nikt nie mógł mnie uratować. A po chwili stało się to co zniszczyło moją ostatnią iskierkę szczęścia i nadziei na dalsze życie.

Nieznajomy zaczął mnie obmacywać, moja skóra pod jego dotykiem paliła, to było naprawdę straszne... Po jakimś czasie zaczął rozrywać moją koszulkę, mój opór w stosunku do jego czynów nic nie dał co poskutkowało tym ,że stałam przed tym oblechem w samej bieliźnie, gdy ściągnął ze mnie stanik nie wytrzymałam, po prostu zemdlałam.

Ocenęłam się rano w tym samym miejscu, bez niczego, leżałam tam naga, a nogi miałam całe we krwi. Mogłam się tylko domyślać co ten pedofil ze mną wyrabiał, gdy ja byłam nieprzytomna.

To było straszne uczucie, nawet nie wiem jak je opisać. W tamtym momencie straciłam zaufanie do wszystkich, nie miałam ochoty z nikim o niczym rozmawiać.

Miałam tylko ochotę zamknąć się we własnym domu, którego też zresztą już nie miałam. Tak jak pomyślałam, tak też postanowiłam zrobiłać.

Pobiegłam do mojego domu rodzinnego, uprzednio ubierając na siebie jakieś ciuchy, które znalazłam w śmietniku, bo moje były doszczętnie zniszczone przez tego oblecha. Przez całą drogę biegłam z płaczem mając nadzieję ,że nikt ze znajomych mnie nie widział.

Wchodząc do mojego starego domu złapałam jeszcze większego doła,wszystkie wspomnienia z tamtego dnia powróciły i jeszcze doszły te z wczorajszej nocy... Nie byłam w stanie dalej żyć, nie po tym co mi się przytrafiło...

Chciałam to wszystko skończyć...ale nie teraz. Postanowiłam pożegnać się najpierw ze wszystkimi ważnymi dla mnie osobami,przeżyć ten ostatni dzień, tak by zapamiętać go na zawsze...

Spędziłam tamtą noc w moim starym, różowym pokoju pełnym moich projektów ubrań i kompozycji piosenek (jeszcze tych szczęśliwych).

Nie wiem kiedy zleciał mi ten dzień, ani ile siedziałam rozmyślając o tym co zrobię, ale kiedy na tym poprzestałam było już dobrze po północy, więc postanowiłam się przespać. Nie wiem jak mi się udało zasnąć po tym wszystkim. Usnęłam myśląc o jutrzejszym dniu...moim ostatnim dniu...

-------------------------------------------

Mam nadzieje ze się podobało.Proszę o komentowanie i gwiazdkowania.☆☆☆ To wzbudza wenę.

Chciałam też przeprosić ,że przez tak długi okres nie publikowałam rozdziałów...w końcu każdy ma swoje życie prywatne....

Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie.👍 I do następnego rozdzialiku...😉😄😘





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top