Rozdział 5 cz.3 Lira

~ Rozdział 5 cz.3 Lira ~

Wzrok Klary jeszcze przez moment utkwiony był w drzwiach. Dziewczyna chciała się upewnić, że nikt nie wejdzie do pokoju. Umarłaby chyba ze wstydu, gdyby jakiś mężczyzna zobaczył ją nago. Odchrząknęła, zaczynając się rozbierać. Ściągnięcie brudnej sukni i założenie nowej, trochę jej zajęło. Klara miała problem z połapaniem się w tych wszystkich wstążkach i warstwach. Coraz bardziej nie podobało się jej to, że musi nosić coś tak niewygodnego. Ciężko wzdychając, wygładziła materiał odzienia. Będąc już w pełni ubrana, podeszła do lustra i przyjrzała się swojemu odbiciu. Nie było wcale tak źle. Klara spodziewała się czegoś gorszego, niż odrobinę rozwalonego warkocza i pogiętej w kilku miejscach sukni. Mimo wszystko musiała się uczesać. Niby nic trudne, lecz niestety Klara nie wiedziała, gdzie znajduje się jakiś grzebień, szczotka czy cokolwiek. Otworzyła jedną z szuflad i zaczęła powoli przeglądać jej zawartość. Były tutaj różne papiery, lecz to nie tego szukała Klara.

Pokój dziewczyny zdawał się być niewinny i wyglądał na w miarę prosty, lecz tylko nieliczni wiedzieli, że skrywa w sobie niezliczenie wiele sekretów. Mówiąc szczerze, żaden człowiek nie byłby wstanie poznać ich wszystkich podczas swojego krótkiego życia. Tylko Nicolas i jego twory znały każdy zakamarek pomieszczenia.

Mijały minuty, a grzebień w dalszym ciągu nie został odnaleziony. Klara zaczynała tracić nadzieję na to, że uda jej się zdobyć upragniony przedmiot. Niespodziewanie ktoś zaczął pukać do drzwi. Na samym początku Klara podskoczyła zaskoczona. Nie spodziewała się, że Michael po nią przyjdzie. Czyżby aż tak się mu spieszyło? Ale do czego? – takie pytania krążyły po jej głowie, kiedy szła otworzyć. W momencie, kiedy drewniana powłoka ustąpiła, oczom czarnowłosej nie ukazał się Michael. Był to ktoś zupełnie obcy. Młoda kobieta o martwych oczach i bladej cerze. Wyglądała jakby była chora, lub głodzona. Cóż się jej stało? Było to pytanie, na które nikt nigdy nie odpowie Klarze. Zostało to zabronione. Nicolas nie chciał, by jego narzeczona czuła do niego jeszcze większy wstręt. Jednak bóstwo nie mogło się powstrzymać przed zabawą swoimi marionetkami. Lubiło ono bowiem eksperymentować i sprawdzać wiele czynników. Może to ono stworzyło ludzkie ciała i było z tego powodu bardzo dumne, ale i też pragnęło doskonalić człowieka.

Służka niepewnie wkroczyła do pokoju swojej pani. Jej wzrok utkwiony był w ziemi. W Klarze aż zaczęło się gotować. Nie chciała widzieć tej uległości we wszystkich wokół. Z trudem powstrzymywała się przed wybuchem, wiedziała jednak, że to nie kobieta jest temu wszystkiemu winna. Cóż mogła ona przeciwko bogu, oprócz podporządkowania się mu?

– Panienko, przyszłam pomóc ci z suknią – oznajmiła bez ani krzty emocji w głosie. Ten fakt martwił Klarę. Wolała, by kobieta się jej bała, trzęsła ze strachu, niż by zachowywała się jak lalka. Człowiek nie może być pustą skorupą – tak właśnie sądziła, dopóki nie zobaczyła jak zachowują się ludzie podlegli Bezimiennemu. Czy i ona kiedyś się taka stanie? Obawiała się, że tak.

Czarnowłosa pokręciła głową, ciężko wzdychając.

– Rozumiem i dziękuję.

Klarę zastanawiało, dlaczego dopiero teraz wysłano do niej kogoś. Nie żeby wymagała, by ktoś jej służył, ale było to co najmniej dziwne. Czyżby ktoś wiedział, że ma problemy z wyszykowaniem się? Wzrok Klary zaczął skakać po każdym zakamarku w pokoju. Niestety, ale dziewczyna nic nie wyłapała.

Służka wyminęła swoją panienkę i podeszła do jednej z komód, po czym wyciągnęła z szuflady grzebień. Klara aż rozdziawiła usta. Była pewna, że sprawdzała w tamtym miejscu. Pokręciła głową, uznając, że to sprawka nadludzkich umiejętności jednej ze sług narzeczonego. Właśnie! Czy nowoprzybyła kobieta na pewno jest człowiekiem?

– Jesteś jedną z nich? – spytała niezgrabnie Klara.

Służka zaprzestała wykonywaniu czynności i odwróciła się w stronę czarnowłosej. Delikatnie się skłoniła pozwalając, by jej ciemne loki zakryły twarz.

– Nie, jestem człowiekiem – wyznała. – Jeśli cię to nie zadowala, mogę sprawić, by opiekowała się tobą jedna z bliższych stwórcy – zaproponowała. – Przepraszam, że okazałam się być zbyteczna.

Słysząc, co powiedziała służka, Klara zaczęła energicznie kręcić głową. Nie mogła uwierzyć, że powiedziała coś takiego z takim opanowaniem.

– Nie jesteś zbyteczna. Cieszę się, że jesteś człowiekiem – oznajmiła szybko.

Nie mogła pozwolić, by służka przekazała Michaelowi o swojej małej wartości. Klara domyślała się, jakby skończyła kobieta.

– Mogłabyś mi pomóc? Chyba nie dam sobie sama z tym rady... – Klara chciała zmienić temat jak najszybciej.

Kobieta przystanęła przy krześle i cierpliwie czekała aż jej młoda panienka usiądzie na meblu. Służka zaczęła rozplątywać warkocz Klary od razu, po tym jak dziewczyna usiadła na krześle. Smukłe palce dotykały czarnych włosów z ogromną delikatnością i czułością. Kobieta nie mogła sobie pozwolić na choćby jeden błąd. Ból panienki stanie się twoim bólem, lecz jego nasilenie będzie całkiem inne – takie otrzymała ostrzeżenie. Może i powinna się przyzwyczaić do odczuwania bólu, poniżania, bycia po prostu zwykłym śmieciem. Powinna, lecz nie potrafiła. W jej sercu w dalszym ciągu tliła się ta buntownicza iskra. Nicolas dostrzegał to, przez co jeszcze nie pozbył się lalki. Interesował go jej upór, uznawał go za unikat. Bardzo małą ilość ludzi nim obdarzył.

Klara syknęła, czując nagłe szarpnięcie. Służka zatrzymała się, wyciągając grzebień z włosów swojej pani. Była przerażona. Jej motywacja do przerwania całego tego piekła nagle wyparowała, zastąpiona przez przerażenie. Oni ją zranią. Oddech kobiety przyspieszył, co nie umknęło uwadze Klary.

– Nie martw się, to nawet nie bolało – Klara próbowała przekonać nieznajomą. Miała jednak na to bardzo nikłe szanse. Obawiała się, że służka może sobie zrobić krzywdę. Klara zdawała sobie sprawę, że stan psychiczny kobiety nie jest najlepszy.

Brązowowłosa skuliła się w sobie, kontynuując czesanie swojej panienki. Nie odzywała się, przygotowując się mentalnie na swoją karę.

– Ej, nie rób niczego niewłaściwego, dobrze? – poprosiła Klara.

Jej słowa zaskoczyły służkę. Nie rozumiała dlaczego ktoś pokroju Klary się oni nią martwił. Dziewczyna jest jej panią, wybranką władcy świata. Czy ona, zwykła ludzka kobieta powinna być zmartwieniem dziewczyny? To byłoby niewybaczalne.

– Moja pani, proszę, przestań mówić do mnie tak troskliwym głosem – błagała służka, a jej głosie po raz pierwszy słyszalne było jakieś uczucie.

Klara nie odzywała się. Milczała, obawiając się, że każde jej kolejne słowo może zranić nieznajomą. Czy będzie juz tak zawsze? Klara nie chciała bać się, że każde jej słowo może skazać kogoś na cierpienie. Może to było niepoprawne, lecz w wypowiedzi służki odnalazła pretensje.

Wyszykowana nastolatka powoli podniosła się ze swojego miejsca. Klara była smutna i nie potrafiła tego ukryć. Wierzyła, że z czasem nauczy się nakładać na twarz maskę opanowanej. Pokręciła głową, uznając, że jeśli się tak stanie to będzie podobna do tworów narzeczonego. Może będzie to trudne, lecz obiecała sobie, że do końca będzie pokazywać światu swoje uczucia. Nie pozwoli sobie na uciszenie smutku i złości.

– Dziękuję ci za pomoc... – rzuciła Klara przez ramię. Miała juz wyjść, lecz w ostateczności zatrzymała się. – Jak się nazywasz?

Służąca zamrugała zaskoczona oczyma. Nikt ze świty stwórcy nie interesował się jej imieniem. Wszyscy nazywali ja po prostu człowiekiem lub śmieciem.

– Lira – odparła zarumieniona.

Klara uśmiechnęła się, po czym wyszła.

CDN

Przepraszam, że tak późno, ale próbowałam naprawić swój komputer. Kolejny chyba we wtorek. Te święta zapowiadają się bardzo źle...

(Data opublikowania tego rozdziału: 23.12.17r)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top