1
mam na imię Charlie. Charlie Mus. kiedyś ugryzł mnie radioaktywny pająk. Od tej pory miałam super-moce. ale los przesłał mnie do magicznej szkoły dla ...magicznych. moja różdżka ma w rdzeniu włos pająka . zgrywamy się. pająkowanie opanowałam do perfekcji a magia...magia to magia. prawie jak pierwiastki. BUM...
-coś ci się stało?
-nie mamo.-tak się składa że spadłam z sufitu. spojrzałam przez okno. dzień dopiero wstawał.
-wstawaj na jutro musisz być gotowa!-krzyknęła z kuchni.
-jasne...
-słyszałam!-naciągnęłam kostium (w mediach) i zeszłam na dół.zabrałam mamie tosta i poszłam do drzwi-gdzie idziesz?
-do londynu.
-oj kicia...
-nie martw się. wrócę przed-spojrzałam na zegarek-przed tym jak zadzwonisz. pa-cmoknełam ją w policzek.-kocham cię-wyskoczyłam przez okno i wystrzeliłam sieć. czułam się wolna tyle wystarczyło. nagle poczułam coś pajęczym zmysłem.złapałam się ściany a obok mnie przeleciał czerwono niebieski facet.
-co do...
-co ci tak śpieszno-zapytał bóg z młotkiem.
-zapytał gościu którego jedyną mocą jest młotek.-zmrużyłam oczy naciągnęłam kaptur i odczepiłam się.-śpieszę się do szkoły wasza wysokość.-puściłam sieć i spadałam teraz w dół 13 piętrowego bloku.wystrzeliłam sieć i stanęłam na dachu drugiego budynku. gdy na nich spojrzałam zobaczyłam tylko chłopaka w czerwono niebieskim kostiumie jedzącego popcorn.
-myślałem że się rozbijesz.-przewróciłam oczami i pobiegłam dalej aż dotarłam do budynku w którym żyła jedyna magiczna rodzina.
-dzień dobry panie Tod.
-witaj Charlie. niech zgadnę. chcesz użyć kominka?
-tak panie Tod.
-zapraszam.-wsypał zielony proszek do kominka. weszłam do niego i pojawiłam się na ulicy pokątnej. Pan Olivander szukał dla mnie odpowiedniej różdżki jakieś 20 minut aż w końcu znalazł.
12 cali rdzeń z włosa pająka wierzba.
po zakupach tą samą drogą wróciłam do domu.
-jestem!
-świetnie. a teraz do łóżka.
-jasne. dobranoc.-położyłam się spać. położyłam się co nie znaczy że usnęłam.gdy wszystkie światła zgasły weszłam na dach.przez niebo przeleciały dwie niebieskie smugi. zamknełam oczy
wspomnienie
jest dobrze
-gdy jesteś przy mnie Jack.
-gdy jesteśmy razem Charlie.
-kocham cię Jack.
-ja ciebie też...
-jack! nie rób tego!
-uratuje to nasz świat Char.
-Ale umrzesz...
-jedno życie za miliony to nic...
-dla mnie wszystko
koniec wsp.
-coś się stało?-obok mnie na dachu stanął chłopak.
-nie-wstałam-dzięki musze....
-znikać?-przez chwilę stałam się niewidzialna
-co?
-jestem Kayler
-Spide.
-nie jesteś bohaterką z sąsiedztwa co?
-o co ci chodzi?
-jedziesz jutro do Hogwartu tak jak ja.-uniosłam brwi-
-jak się tu dostałeś?
-mam pomoc.
-pomoc?-gwizdnął a obok nas skoczył wielki lew
-to Zouwu.-powiedział i wskoczył mu na grzbiet.wyciągnął do mnie rękę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top