*57*
Jeszcze tego samego dnia przyszedł do mnie lekarz z wypisem.
-Proszę na siebie uważać. Nie może się Pani denerwować, musi Pani unikać stresu, inaczej ciąża będzie zagrożona.-powiedział. Uśmiechnął się pocieszająco i wyszedł.
Ubrałam się w rzeczy, które przyniosły mi z domu dziewczyny. Wyczesałam włosy i byłam gotowa. Chwyciłam za torbę i zarzuciłam ją na ramię. Podeszłam do drzwi i wyszłam na korytarz. Miałam iść do windy, kiedy zobaczyłam Jamesa, który rozmawiał przez telefon.
Nie widział mnie więc szybko wycofałam się i poszłam na schody. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie wiem co będzie. Muszę wszystko przemyśleć. Postanowiłam więc że udam się do brata i on pomoże mi wyjechać na parę dni. Oprócz siebie nie mamy rodziny. Mama pochodziła z domu dziecka, a tata nie miał rodzeństwa. Nasza babcia, która zajęła się nami po śmierci rodziców, umarła kiedy skończyła 19lat i od tamtej pory jesteśmy sami.
Westchnęłam, kiedy kolejna już taksówka, nie zatrzymała się. Denerwowało mnie to, bo w każdej chwili ze szpitala mógł wyjść James. W końcu szósty z kolei żółty samochód zatrzymał się. Uśmiechnęłam się i chciałam wsiąść do środka, gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Poznałam ten głos, dlatego szybko wsiadłam do środka i podałam mężczyźnie adres brata. Odetchnęłam z ulgą gdy wyjechaliśmy spod szpitala.
W mieszkaniu brata była po 20 minutach. Zapłaciłam kierowcy i z torbą na ramieniu ruszyłam do wejścia. Kiedy byłam pod właściwymi drzwiami, zapukałam. Otworzyła mi Emma.
-Hej.-powiedziała wesoło.
-Hej.-uśmiechnęłam się i weszłam do środka.-Jest Douglas.
-Nie, powinien wrócić za godzinę.-powiedziała- Muszę ci coś powiedzieć.-pisnęła szczęśliwa.
-Więc słucham.-powiedziałam.
Usiadłam przy wyspie kuchennej i spojrzałam na nią ciekawie. Zaczerpnęła powietrze.
-Jestem w ciąży.-powiedziała uśmiechnięta.
-Ja też muszę ci coś powiedzieć.-mruknęłam.-Ja też jestem w ciąży.-powiedziałam.
Pisnęła i podbiegła do mnie. Przytuliła mnie.
-Ale się cieszę. Który miesiąc?
-Drogi. A ty?
-Trzeci. Planujemy z Douglasem ślub na 20 sierpnia.
-To za dwa tygodnie.-stwierdziłam.
-Tak i dlatego chciałabym Cię prosić o to, abyś nie mówiła Douglasowi o tym że będziemy mieli dziecko. Chcę mu powiedzieć w dniu ślubu.-uśmiechnęła się.
-Jasne.-pokiwałam głową.
Zaczełyśmy rozmawiać o błahych sprawach. Nie chciałam mówić Emmie o mojej sytuacji, zdenerwowałaby się, a nie chcę, aby znów stało się to co parę miesięcy temu. Po godzinie wrócił Douglas. Kiedy mnie zobaczył, posmutniał. Podszedł do Emmy. Przywitał się z nią. Potem ze mną.
-Tori, możemy porozmawiać w moim gabinecie.
-Tak.
Poszłam za nim. Przepuścił mnie w drzwiach i zamknął je za nami. Wskazał mi aby usiadła, co uczyniłam, po chwili siedział na przeciw mnie.
-Rozmawiałem z Jamesem i wiem wszystko.
-Nie chcę o tym mówić.-pokręciłam głową. Westchnął.-Pomożesz mi zniknąć na jakiś czas?-spytałam.-Chcę wszystko przemyśleć.
-Dobrze, ale proszę Cię, nie podejmuj pochopnych decyzji.-mruknął.-Mam przyjaciela w Chicago. Zadzwonię do niego.
-Dzięki.
Wstałam i już miałam wyjści, ale zatrzymał mnie głos brata.
-On Cię kocha.
Wyszłam bo nie chciałam z nim o tym rozmawiać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top