*41*
3/4
James zatrzymał samochód pod dużą willą. Wysiadłam z niego i rozejrzałam się. Działka była wielka, a dom....Oglądaliście kiedyś "Kevin sam w domu"?Co ja gadam, na pewno oglądaliście, to właśnie ten dom był identyczny. Jak z filmu wyrwany. Stała jak głupia z otwartą buzią i patrzyłam na niego, jak idiotka.
-Znajomy, co?-mężczyzna staną obok mnie i tak samo jak ja, tylko bez otwartej buzi i wytrzeszczonych oczu, patrzył na dom. Jakby był tu już nie raz.
-Byłeś tu?-wskazałam na dom. Kiwnął głową.
-Jeśli dobrze liczę, to byłem tu jako 11latek. Przyjeżdżałem tu z ojcem co roku, aby on i Pan Otto, podpisali dokumenty. Teraz jestem tu pierwszy raz bez ojca.-wyjaśnił, patrząc na mnie.
-Och...-tylko tyle wyleciało z moich ust.
Brunet złapał mnie za rękę i razem ruszyliśmy w stronę budynku. James zadzwonił do drzwi, a po chwili drzwi otworzył nam mężczyzna. Był około 50. Ubrany w czarny garnitur, kremową kamizelkę i białą koszulę. Jego szyję zdobiła mucha, a nogi czarne, wypastowane buty. Czyżby był lokajem?
-Dobry wieczór Panie Maslow, Panienko.-przywitał się i wpuścił nas do środka. Zdziwiłam się że mówi tak płynnie po angielsku.
-Witaj Antonie.-odpowiedział James. Ja wolałam się nie odzywać i schowałam się z bruneta.
-Zapraszam do salonu. Państwo Otto i ich syn tam na Państwa czekają.-wskazał dłonią.-Zaprowadzę.-poszedł przodem.
-James.-szarpnęłam jego dłoń.
-Tak?-spytał.
-Oni są Amerykanami?
-Anglikami, ale mieszkają tu od 25 lat.-spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło.-Nie martw się, wszystko zrozumiesz.-odpowiedział jakby czytał i w myślach.
To prawda, bałam się że będę siedzieć i czuć się jak piąte koło u wozu, nie rozumiejąc kompletnie nic.
Anton wprowadził nas do salonu, gdzie były trzy osoby, a dokładnie kobieta i dwóch mężczyzn. Kobieta była wysoką blondynką. Jej krótkie włosy były ułożone. Na sobie miała czarną, elegancką sukienkę. Na szyi widniał łańcuszek, a palce dwa pierścionki i obrączka ślubna. Starszy brunet był wyższy od mojego chłopaka. Miał na sobie Czarny garnitur i białą koszulę. Na szyi miał czarny krawat. Tak samo jak kobieta miał obrączkę. Młodszy był niskim brunetem. ubrany w koszulę i czarne jeansy. Na jego ustach widniał łobuzerski uśmiech, a oczy skanowały mnie od stóp do głów.
-Witajcie.-uśmiechnęła kobieta i podeszła do mnie.-Jestem Helena, a to mój mąż Harold i syn Dennis.-przedstawiła siebie i resztę rodziny.
-Miło mi, ja jestem Victoria Justice.-podałam jej dłoń.
-Moja dziewczyna i asystentka.-dodał James. Słyszałam jak akcentuje słowo dziewczyna, a mówiąc to patrzył na syna Państwa Otton, Dennisa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top