*3*

-I ostatnie. Czy rodzice zmuszali pana do prowadzenia firmy?-zadałam ostatnie pytanie.

-Nie, zawsze chciałem prowadzić firmę ojca. Przechodziłem tu gdy byłem mały, a gdy skończyłem studia 2 lata temu zacząłem tu pracować. Firma jest moją dumą, jak dziecko.-zaśmiał się.  Uśmiechnęłam się.-to wszystko?-spytał.

-Yyy...tak. Dziękuję że chciał pan poświęcić mi chwilę.-powiedziałam chwając notes, długopis i dyktafon.

-Przyjemność po mojej stronie-wstał co również uczyniłam.-odprowadze panią.- podszedł do drzwi i otworzył je przepuszczając mnie pierwszą, za co cicho podziękowałam.-Cassandro. Powiadom Pana Kendalla, aby przyszedł do mnie.-powiedział przechodząc obok sekretarki. Ta skineła głową, biorąc słuchawkę od telefonu* w ręce.

Podeszliśmy do windy. Nacisnęłam guzik i czekając aż się otworzy.

-Jeszcze raz dziękuję za wywiad.-powiedziałam.

-A ja mówię jeszcze raz przyjemność po mojej stronie.-uśmiechnął się, patrząc mi w oczy. Patrzyłam w jego oczy. Ten cudowny kolor. Mogłam się w nich zatracić. Stop Vi. Oczym ty myślisz.

Potrząsnęłam głową, kiedy winda wydała dźwięk i drzwi się otworzyły.

-Do widzenie.-powiedziałam nie patrząc na niego.

-Do widzenia.-odpowiedział. Weszłam do środka i nacisnęłam guziczek. Drzwi zaczęły się zasuwać, gdy spojrzałam na niego ostatni raz. Patrzył na mnie dopóki drzwi się nie zamknęły. Oparłam się o ścianę windy i zamknęłam oczy.

Po paru chwilach byłam na dole. Przechodząc obok recepcji pożegnałam się z kobietą, która udzieliła mi informacji i wyszłam całkowicie z budynku. Westchnęłam będąc na zewnątrz. Podeszłam do mojego samochodu i wsiadłam do środka. Odpaliłam go i włączyłam się do ruchu. Wróciłam do agencji.

O 16 skończyłam pracę. Po drodze postanowiłam wstąpić do brata. Będąc N miejscu zapukałam do drzwi. Otworzyła mi moja ciężarna bratowa.

-Hej. Wchodź.-powiedziała głaszcząc swój  delikatnie okrągły   brzuszek.

-Hej. Jak się czujesz?-spytałam.

-Dobrze. Mała zaczęła kopać. Douglas mówi że będzie piłkarką.-zachichotała.

-Część kochanie. To ja ciocia.-powiedziałam do brzucha.

- Chcesz kawy czy herbaty?-spytała kiedy weszła do kuchni.

-Herbaty. A gdzie Douglas?-spytałam siadając przy wyspie kuchennej.

-W gabinecie. Rozmawia z klientem.-odpowiedziała. Skinęłam głową- A jak tam twój wywiad.

-Dobrze. Za tydzień ukarze się już w gazecie.-uśmiechnęłam się.-szefowi się spodobał. Powiedział że jest dobry i nie długo mam mieć kolejny.-powiedziałam.

-Gratuluję. Musimy to obalać.-powiedziała.-oczywiście ciepłą herbatą-zaśmiała się.

-Dziękuję. Mam nadzieję że będzie Pan zadowolony-usłyszałam głos brata. Spojrzałam w tamtą stronę. Szedł ze starszym mężczyzną.

-Jak zawsze.-odpowiedział-Do widzenia.-kiwnął głową w naszą stronę. Odpowiedziałyśmy tym samym.

-Co tam słychać, drogi Panie?-spytał brat. Podszedł do Emmy i ucałował jej policzek, a mi jak zwykle zmierzwił włosy.

-Ej!-krzyknęłam i odgarnęłam jego rękę.-Jak tam w pracy?-spytał mnie.

-Dobrze. Za tydzień ukarze się mój wywiad. -odpowiedziałam uradowana.

-Cieszę się. Jestem z Ciebie dumny.-podszedł i pocałował czubek mojej głowy. Po śmierci rodziców stał się dla mnie bardziej opiekuńczy i uczućowy. Choć jesteśmy już dorośli, zawsze będę jego małą siostrzyczką.

-Wiem. Mama i tata też by byli.-powiedziałam smutno. Przytulił mnie mocno. Po moim policzku spłynęła łza.

-Są z Ciebie dumni. Zawsze są z nami i chronią nas przed złem.-powiedział i pocałował moje czoło.-kocham Cię siostrzyczko.

-Ja Ciebie też braciszku-odpowiedziałam i spojrzałam na Emme. Uśmiechnęła się do mnie dodając mi otuchy.

Od brata wróciłam o 19. Weszłam do mieszkania. Zdjęłam płaszcz i buty i poszłam do kuchni. Były tam wszystkie dziewczyny.

-Hej. Jak tam w pracy?-spytała Ari.

-Dobrze. Wywiad będzie już za tydzień w gazeci.

-O Boże. Cieszę się.-powiedziała przytulając mnie.

-Dobra teraz gadaj. Jest przystojny bardziej niż na zdjęciach? Jaki jest?-pytała Dana.

-Jest bardziej przystojny. Ma cudowne karmelowe oczy i ślące brązowe włosy.-powiedziałam.- Jest wysoki i wysportowany.

-Podoba ci się.-skwitowała Eli.-Rozmarzyłaś się gdy o nim opowiadałaś.

-Nie. On wcale mi się nie podoba. Co na kolację.-spytałam zmieniając temat.

-Nie zmieniaj tematu.

-Nie. Nie podoba mi się.-powiedziałam dobitnie, a raczej skłamałam. Podoba mi się i to cholernie.

-Dobra daj jej spokój.-powiedziała Ari.-Jest zapiekanka odgrzeje Ci.-skinęłam głową.

Po kolacji poszłam do siebie i przebrałam w piżamy. Zasnęłam.

*Słuchawka od telefonu-nie wiem czy to tak powinnam napisać.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top