*14*

Zajęłam miejsce obok Jamesa. Wyczółam że ktoś na mnie patrzy. Podniosłam wzrok i popatrzyłam na wszystkich. Byli pochłonięci rozmową, oprócz ojca Jamesa. Patrzył na mnie nieufnym wzrokiem. James mówił że jego ojciec nieufny w stosunku do obcych. Kiedy zauważył że spojrzałam na niego, odwrócił wzrok.

Obok mnie ktoś usiadł. Przekręciłam głowę w stronę tej osoby. Okazało się że to Elie.

-Czym się zajmujesz?-spytała uśmiechnięta. Biła od niej radość, szczęście.
-Jestem dziennikarką.-powiedziałam cicho, aby Pan Mike nie usłyszał, bo na pewno nie byłabym mile widziana, albo wyprosił by mnie z domu.

-Naprawdę? Ja też chciałam nią być, ale ojciec się sprzeciwił i tak pracuje w rodzinnej firmie-powiedziała z kwaśną miną.

-A więc,-zaczął Pan Mike-Skąd się znacie?-spytał patrząc raz na mnie, raz na bruneta.
-Z pracy-powiedział spokojnie James. Poczułam jak chwyta mnie za rękę. Spojrzałam na niego, on też w tym samym czasie spojrzał na mnie. Uśmiechnął się co odwzajemniłam.

-Jak to w pracy? Nie pamiętam aby w firmie była jakaś Victoria-powiedział jakby zły?

-Mike-upomniała go żona.-Twój syn poznał dziewczynę, a ty jesteś zły? On ma 26 lat.-mówi Pani Cathy. Chciałam powiedzieć ze my z James nie jesteśmy parą, ale wolałam się nie wtrącać.-Nie musisz być taki nie miły.-dodaje.

-Nie znamy jej.-burknął, cały czas patrząc na mnie.

-Daj spokój.-powiedziała kobieta. Usłyszałam pikanie piekarnika.-Pieczeń gotowa.-zawołała mama Jamesa i poszła do kuchni.

Po chwili na stole znalazła się pieczeń. Pachniało cudnie. Pani Maslow, tak jak na panią domu przystało, pokroiła i nałożyła każdemu porcję.

-Pyszna.-powiedziałam, kiedy skończyliśmy jeść.

-Cieszę się że Ci smakuje.-uśmiechnęła się do mnie.-Przynajmniej ty doceniasz moją kuchnię, nie każdemu ona pasuje.-powiedziała. Spojrzała na młodszego syna.

-Co?-spytał.

-Nie, nic nic.-powiedziała wiercąc wzrokiem dziurę w synu.

-Jeszcze się na to złościsz. To było miesiąc temu.-powiedział Chris.

-Pewnie że nie. Jak mogłabym złościć się za wyplucie mojej zupy.-powiedziała machając lekcewarząco ręką.

-To była zupa brokułowa, rozumiesz? Brokułowa.-powiedział chłopak.-A ja nienawidzę brokuł.

-A ja lubie blokuły babci.-powiedział mały chłopczyk.-A co to są blokuły?-spytał. Wszyscy się zaśmieli z pytania chłopca.

Rozmawialiśmy na różne tematy. Starałam nie zwracać uwagi na Pana Maslow, ktory w dalszym ciągu był w stosunku do mnie nie ufny.  Nie dawno Elie poszła już położyć syna, a Chris poszedł już do siebie, Pan Maslow też poszedł  tłumacząc że jest zmeczony.

-Może chcecie wina?-spytał William.-Mówię Ci szwagrze jest pycha.-mówi i wstaje od stołu, po chwili do niego wracając z butelką wina i kilkoma kieliszkami. Otworzył butelkę z trunkiem i zaczął nalewać.

-Ja dziękuję.-powiedziałam kiedy chciał mi podać kieliszek.

-No nie bądź taka, napij się choć troszeczkę.-powiedział Will.-Bo się obrażę.-powiedział kiedy w dalszym ciągu nie odebrałam kieliszka.

-No dobrze.-powiedziałam biorąc kieliszek.
Upiłam łyk. Przez moje gardło przeleciał wytrawny trunek. Skrzywiłan się trochę, bo nie lubię cierpkich win.

-I jak?-spytał.

-Dobre, ale nie przypadło mi do gustu.-powiedziałam nieśmiało.

-Każdy lubi co innego.-uśmiechnął się.

James zajął się rozmowa z Willem, Pani Cathy sprzatała po kolacji więc postanowiłam jej pomóc. Wstałam od stołu i poszłam do kuchni.

- Pomòc Pani?-spytałam miło.

-Nie trzeba skarbie.-powiedziała uśmiechnięta.

-Na pewno?-spytałam.

-Tak.-uśmiechnęła się.-Od kiedy znacie się z Jamesem?-zaczęła rozmowę. Podeszłam do krzesła przy wyspie kuchennej i usiadłam na nim.

-Od miesiąca.-powiedziałam.

-Na prawdę?-spytała. Przytaknęłam głową.-Wiesz że jesteś pierwszą dziewczyną, która przedstawił po tak krótkim okresie znajomości.-powiedziała.

-Słucham?-spytałam.

-Przedstawił mi już kilka dziewczyn, ale znał je co najmniej pół roku.-powiedziała.-Widać że zależy mu na tobie.-szepnęła bardziej do siebie niż do mnie, ale i tak to usłyszałam.

-My jesteśmy tylko przyjaciółmi.

-Też tak mówiłam o Mike, kiedy go poznałam.-przyznała mi się.-Od przyjaźni do miłości krótka droga-dodała po chwili.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top