10

Per. Polski

*Skip time*

Chodzę już prawie tydzień do szkoły i już mam dość. W następnym tygodniu mam 2 sprawdziany, 4 kartkówki i 3 wypracowania do napisania, a podkreślam jest POCZĄTEK ROKU SZKOLNEGO. A i mam prześladowce. Nie jaki Korea Północna. Typ słynie z znęcania się nad innymi. I tym innymi jestem między innymi ja. Nie mówiłem o tym Niemcowi. Mój opiekun i tak ma za dużo spraw na głowie. Ostatnio siedzi głównie w papierach, ale nie zapomina mnie. Jakim cudem on znajduje czas na zrobienie mi śniadania do szkoły , porozmawianie i spędzenie czasu ze mną? Jak? Szedłem korytarzem w kierunku sali gimnastycznej , gdy nagle poczułem jak ktoś przytulił mnie od tyłu. Odepchnąłem tą osobę od siebie , fuknąłem na nią i odwróciłem się. Ujrzałem Japonię i Amerykę.

- Przepraszam was.- powiedziałem.- Nie lubię gdy ktoś mnie dotyka.- spuściłem głowę i naciągnąłem kaptur na głowę.

- Ściągniesz kaptur. Gorąco jest. - powiedziała Japonia. Zgodnie z ich życzeniem ściągnąłem go.

- Wow Poland. Ale masz fajną bliznę. Skąd ją masz?- odezwał się Ameryka.

- Ojciec mi ją zrobił. - po części to prawda.

- Oł. I'm so sorry. Nie powinienem pytać. - odpowiedział smutny.

- Nic się nie dzieję. Jest ok. To nie twoja wina. - na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Chłopak również się uśmiechnął.  Gdy zadzwonił dzwonek to weszliśmy do przebieralni. Taa. Dziś poniedziałek. A więc mamy wf z klasą 2a. Do której chodzi mój prześladowca. Starałem się jak najszybciej przebrać, jednak nie było mi to dane. Poczułem jak ktoś przygniata mnie do ściany. Instynktownie pokazałem swoje kocie uszy. NK chwycił mnie za szyję pozwalając mi łapać płytkie oddechy.

-폴란드를 환영합니다 (Witaj Polsko) - powiedział bardziej przygniatając mnie do ściany.-Tęskniłeś?- skąd ja to słowo  znam. A już wiem . To słowo najczęściej wypowiadali moi oprawcy.  Po policzku spłyneło mi parę samotnych łez. -Ładne kocie uszy. Wyglądasz w nich jak dziwka. - powiedział szerzej się uśmiechając. Starałem się wyrwać z jego uścisku, ale on był zbyt silny.

- P-p-puść p-proszę.- powiedziałem z trudem łapiąc oddech.

- 폴란드(Polska) dlaczego tu się odzywasz? Czy to dlatego, że za lekko ściskam?- zapytał retoryczne a następnie jeszcze mocniej ścisnął moje gardło przez co praktycznie nie oddychałem.

- NK! Stop it! - krzyknął Ame który dopiero co wyszedł z łazienki. Większość osób jakie były w przebieralni to już wyszły i czekały na korytarzu, więc zostaliśmy we trójkę sam, na sam.

-Jak sobie życzysz.- powiedział . Wciąż trzymając mnie za gardło wziął mnie i wyrzucił na korytarz. Z hukiem uderzyłem o ziemię. Wszyscy patrzyli się na mnie jak na dziwaka. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. No prawie wszyscy. Nie śmiała się tylko Japonia i jeden chłopak, który w ręku trzymał butelkę z jakimś trunkiem. Podkuliłem uszy i wróciłem do szatni. Przebrałem się najszybciej jak mogłem i wróciłem na korytarz.

*Skip time*

Chodziłem po korytarzu z kapturem na głowie. Nagle poczułem jak ktoś przygniata mnie do ściany. Taa to znowu Korea.

-폴란드 mam coś dla ciebie.- powiedział dość miłym tonem. Sięgnął do kieszeni w spodniach i wyciągnął paczuszkę z podejrzanym proszkiem. -Wąchaj!- warknął otwierając ją. Wykonałem nie chętnie jego rozkaz. Poczułem się ................dziwnie? Dziwnie ale dobrze. Wręcz bardzo dobrze. Pierwszy raz od paru lat czułem się bezpieczny. Znowu pojawiły się u mnie kocie uszy, a z gardła wydobył się charakterystyczny odgłos mruczenia.- Witaj z powrotem 고양이 새끼(kiciu)~ - powiedział szepcząc mi do ucha. Byłem w euforii. Za bardzo nie odbierałem co się wokół mnie dzieje.  NK puścił mnie i dał mi tą paczuszczę w łapki. Wąchałem nią i byłem w siódmym raju. Nawet nie zauważyłem kiedy Korea wsadził mi ręce pod koszulkę i przystawił twarz do mojej szyi.

-C-o t-ty robisz?- zapytałem odzyskując rozsądek.

- Zajmuję się tobą, nie widać?~ - powiedział obniżając swój głos. Bałem się że stanie się najgorsze. Po policzku spłynęła mi łza.

- NK! - krzyknął jakiś nieznany mi kraj. - Mówiłem ci żebyś nie karmił żadnego więcej kraju z kocimi uszami kocimiętką!- krzyknął i chwycił go za koszulkę.

- 괜찮은, 이봐, 진정해.(Dobra ,stary wyluzuj.)- widać było, że Korea trochę się przestraszył. Wyższy nieznajomy po paru minutach puścił go.

- Привет jestem........- nie dałem mu dokończyć bo uciekłem. Biegłem przez korytarz szkolny i słyszałem śmiechy i nie miłe komentarze skierowane w moją stronę dotyczące moich uszu i ogona. Chciało mi się płakać i bardzo chciałem to zrobić ale nie mogłem. Nie mogę płakać. Wszyscy się ze mnie śmiali. Wszyscy szydzili ze mnie , a to wszystko przez te jebane kocie uszy które CODZIENNIE PRZYPOMINAJĄ MI O MOICH OPRAWACACH , KTÓRYCH IMION NIE WYPOWIEM! Wybiegłem ze szkoły. Nie myślałem o tym gdzie biegłem. Po prostu. Miałem już dość.

*Skip time*

Byłem w środku lasu. Usiadłem pod jakimś drzewem i przymknąłem oczy. Po moich policzkach spływały łzy. Mój ogon przytulił mnie w pasie.

-Mam was dość. Przez was mam kłopoty!- krzyknąłem. Wyciągnąłem z kieszeni żyletkę. Przystawiłem ją do kociego ucha. Zawzięcie wbijałem żyletkę w ucho. Po paru minutach tortur moje kocie ucho znalazło się w mojej dłoni. Zrobiłem tak samo z drugim. Do ran na głowie przystawiłem chusteczki. Najgorzej było z ogonem. Postanowiłem że będę go nacinał i wyrywał. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Po parunastu minutach mój ogon leżał na ziemi. - Kurwa debil ze mnie. - powiedziałem opatrując ranę w miejscu gdzie kiedyś był ogon. Jak się Niemcy dowie o tym że je sobie odciąłem to mi nie da żyć. Tyle razy mi powtarzał, że mogę je pokazywać  przy nim. Że nie muszę się ich wstydzić. Bardzo je lubił. Zawsze mnie drapał za uszkiem lub głaskał po ogonie. Gdy skończyłem opatrywać rany , to założyłem kaptur na głowę, wziąłem plecak i ruszyłem w stronę domu.

*Skip time*

-Hallo Polen!- usłyszałem głos Niemca gdy wszedłem do domu. - Umyj ręce bo za chwilę będzie obiad. - powiedział gdy przeszedłem obok kuchni.

- Nie jestem głodny.- oznajmiłem po czym wszedłem na schody. Wszedłem do mojego pokoju, po czym walnąłem się na łóżko. Pokój nie był jakiś gigantycznych rozmiarów, ale był. Miałem swój własny kącik przez co nie zajmowałem Niemcowi łóżka. Zwinąłem się w kłębek i przykryłem się kocem. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałem. Drzwi lekko się uchyliły, a do pokoju zajrzał Niemcy.

-Polen mogę wejść?- zapytał równie cicho jak zapukał.

- Tak.- Niemcy po cichu wszedł do pokoju. Usiadł na krawędzi łózka. Położył rękę na mojej głowie i delikatnie zaczął ją głaskać.

-Polen coś się dzieje? Dlaczego straciłeś apetyt? Znowu się głodzisz?- powiedział bardzo smutnym tonem. Spojrzałem na niego. Jak zwykle był ubrany w czarne spodnie i białą koszulę. Tylko tym razem jeszcze na sobie miał zielony fartuch i różowe pantofle. Miał też podwinięte rękawy. Jego oczy mówiły że jest bardzo zmęczony , ale też że martwi się o mnie.

- Niemcy po prostu jestem zmęczony. Potrzebuję snu . Podobnie jak ty.- powiedziałem chowając głowę pod kocem.

- Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Jak zgłodniejesz to przyjdź.- powiedział wstając z łóżka. -Guten Nacht Polen.- powiedział i wyszedł.
Ja zamknąłem oczy po czym usnąłem.

___________________________________________
Słowa:1125

Przepraszam jeśli ten rozdział był gorszy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top