G h o s t o f Y o u

Karol obudził się na swoim łóżku. Dalej miał pamiętnik na temat swoich rąk, chciał odczytać tamten dzień jeszcze raz. Lecz Hubert mu to nie pozwolił. 

Szatyn postanowił usprzątnąć cały bałagan. 

,, Przecież jesteś dorosły. To pokarz chociaż, że nim jesteś ''

Przypomniały mu się słowa młodszego. Bez zbędnych wymysłów zaczął sprzątać swój pokój. 

///

Młody mężczyzna mógł być, że jest czysto. Pomijając kilka par bokserek, papierkami po słodkościach, skarpetkami pod kątem i walącymi się kartek z spisami nut jego autorstwa. 

Postanowił trochę posprzątać w salonie.  Karol usiadł na chwilę na kanapie, aby za chwile z niej wstać. Mianowicie z głośników można było usłyszeć utwór, który szatyn (W tym ff ..., Dop. Aut)   uwielbiał. Przypominała mu o jego przyjacielu. Piosenka ,, Ghost of You ". 

Przypomniało mu się jak zagonił swojego przyjaciela do tańca przy tej piosence.

~*~

Siedział przy nim gdy wstał. Siedział też na przeciwko niego, chciał, by go zobaczył, żeby on się martwił, cierpiał, widząc w jakim stanie. Do jakiego stanu go doprowadził. Nie mógł jednak nic zrobić, ponieważ był nieistniejącą materią. Duszą na wietrze. 

Z rozbawieniem patrzył jak jego przyjaciel analizuje jego sytuacje w swoim pokoju. Chłopak odezwał się w jego głowie. 

-,,Przecież jesteś dorosły. To pokaż chociaż, że nim jesteś.'' 

Widać było jak po tym szatyn spiął mięśnie do pracy. 

///

Nie spodziewał się bowiem utworu w radiu. Wiedział co starszy chce zrobić. Blondyn zauważył, że chłopak kłania się w jego stronę zapraszając go to tańca. Jakby wiedział,  że tam jest. Niebieskooki delikatnie ujął swoją dłoń w tą Karola. 

W jeden moment sprawdził , że wszystko  około znikło, oprócz dźwięku muzyki. Hubert obejrzał się za siebie. Pod ich nogami pojawiły się panele podłogowe. Na niej pełno balonów, wstęg i innych strojnych rzeczy. Na sklepieniu pojawiły się serpentyny, wiszące materiały, kolorowe światła a na samym środku kryształowa kula która odbijała wszystkie kolory we wszystkich kolorach. 

Blondyn uruchomił jedno ze swoich najlepszych wspomnień. Studniówka Huberta. 

~*~

Hubert miał studniówkę. Julka go kopnęła w dupę i poszła z innym. Został sam na lodzie. Jego dzień zapowiadał się jedynie na tym, że spędzi ją na kanapie, oglądaniem romansów i zajadaniem smutków lodami.  Spojrzał ze smutkiem na zegar, właśnie zaczęła się dyskoteka. Dzwonił do niego kilka godzin temu Karol, chłopak mu o wszystkim opowiedział. Szatyn współczuł przyjacielowi i życzył  miłego wieczoru, ponieważ miał coś do załatwienia. 

Po kilku godzinach, dokładnie w momencie zaczęcia dyskoteki, młody mężczyzna usłyszał dzwonek do drzwi. Zastanowił się kto może o takiej godzinie przyjść. Mimo wszystko zszedł na dół . Tym samym potykając się parę razy  na schodach. 

Usłyszał ponowne dzwonienie. 

-Już idę! Chwila! - wrzasnął 

Podszedł do drzwi. Poczuł powiew zimna więc naciągnął rękawy swojej bluzy na ręce. Odkluczył drzwi. Z szokiem spojrzał na osobę za nimi.

Ujrzał Karola w czarnym garniturze z niedopiętą muszką.

- No na co czekasz? Parkiet nie będzie na Ciebie czekać - uśmiechnął się tym swoim zadziornym uśmiechem poprawiając skrzywienie okulary na nosie.

Blondyn patrzył na niego z zdziwieniem i rozbawieniem wymalowanym na twarzy.

- Karol, nie. - powiedział śmiejąc się.

Szatyn spojrzał na młodszego niepewnie. Wkroczył żwawo do jego domu łapiąc młodszego za nadgarstek i ciągnąc go schodami na górę. Wchodząc do jego pokoju, od razu w oczy rzucił mu się idealnie przygotowany garnitur. Uśmiechnął się chytrze po czym chwycił wyszykowany strój jak i Huberta prowadząc go do łazienki. 

- Przebieraj się. - powiedział Karol, głosem nie znającym sprzeciwu. 

Blondyn spojrzał na niego zmieszany. Szatyn pokazał mu wzrokiem wnętrze łazienki na znak, że ma ruszyć dupsko i się przebrać. Błękitnooki wiedział że nie wygra z przyjacielem, więc ruszył się przebrać. 

///

Dwójka przyjaciół wkroczyła na teren szkoły, gdzie z daleka było słychać głośną muzykę. Szatyn szedł u boku młodszego uśmiechając się do każdego. Natomiast młodszy uśmiechał się nieśmiale do znajomych ze szkoły rumieniąc się strasznie. 

///

-Karol, nie wyłączyłem zupy! - spróbował kolejny raz Hubert chcąc namówić przyjaciela do powrotu do domu. 

- Nie potrafisz gotować Hubert. - Odpowiedział mu starszy jakby to był oczywiste. Było. 

- Nie wziąłem telefonu! - Spróbował ponownie Hubert. 

- Wystaje Ci z kieszeni. - zgasił go kolejny raz Karol. Młodszy westchnął. - Nie martw się Damian. Będzie fajnie. - Zapewnił go starszy. - Ważne, że razem. - uśmiechnął się do blondyna. 

Hubert zrozumiał, że nie ma się co martwić. Uśmiechnął się zatem do Karola razem z nim wchodząc na salę gdzie pary ustawiały się do polonezu. Hubert chciał iść poszukać wolnych miejsc na krzesłach, lecz starszy mu to uniemożliwił. Chwycił za rękę prowadząc ku korowodowi. 

///

Po zakończonym polonezie. Pary zaczęły ustawiać się do walca. Karol i Hubert wylądowali na samym środku. Błękitnooki chciał ucieknąć od tego. Lecz Karol mu nie pozwolił, chwycił go kurczowo za rękę i pociągnął do siebie. Czerwony na twarzy Hubert wylądował zaraz przy klatce piersiowej Karola. Spojrzał na niego z dużymi źrenicami, w tym samym momencie Karol spojrzał na blondyna. Kolor reflektorów nabrał różowej barwy. Chłopcy zaczęli delikatnie kołysać się w rytm muzyki. 

- K..Karol, ja n..nie potrafię tańczyć - wydukał zawstydzony blondyn. 

- Ja też. - Zaśmiał się szatyn. - To nas przyciąga. - szepnął blondynowi na ucho. 

Ciało młodszego przeszły dreszcze.  Natychmiastowo uśmiechnął  się i przytulił się do ciała szatyna. 

- Może masz rację - zgodził się z nim blondyn.  Tym sposobem przetańczyli resztę wieczoru.  Hubert uznał go za najbardziej udany w swoim życiu. 

    ~*~

Nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się tego co ujrzał. 

Poczuł czyiś dotyk na ręce. Spojrzał w dół, a jego ręka łączyła się w szczelnym uścisku z jakąś inną. Powędrował za nią do właściciela. Napotkał te błękitne tęczówki. 

- H..Hubert? - Zapytał rozpaczliwym głosem. 

Blondyn wpatrywał się w niego intensywnie. Staną na przeciwko niego. 

- Ćśś, Kari. - Młodszy dotknął jego policzka do której starszy chętnie tulił swoje mokre już od łez poliki. - Wszystko jest ok. Dobrze? - upewniał go. - Nie płacz. Bądź mężczyzną. - uśmiechnął się do niego. Podniósł się na palcach i pocałował go w jego wypełnione od włosów czoło, powoli nosząc się na skrzydłach. 

- Nie odchodź. - poprosił Karol 


,,Nigdy nie odszedłem, Karol''


- Nie! - wrzasnął Karol. Podniósł się do siadu. Znajdował się na kanapie. Ponownie nie wiedział co się stało. Lecz czuł czyiś dotyk na rękach. 

~*~

Patrzył, jak się budził. Poszedł do niego i chwycił go za trzęsące się ręce. 

,,Wszystko będzie dobrze Karol'' - obiecał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top