7

Po przekroczeniu progu mężczyzna odniósł wrażenie, że coś nie pasuje do tego pozornie idealnego miejsca. Nie miał na myśli tego, że In&Out zaledwie kilka dni po morderstwie Parka Chanyeola oraz po zebraniu wszelkich śladów zbrodni, będzie tak sterylne i starannie wypucowane. Może ciężki zapach perfum Irene zdawał się przywodzić na myśl metaliczną woń krwi? Albo może po prostu Oh Sehun był już zmęczony?

Jego uwaga skupiła się na stojącej za ladą Bae Irene, która gestem dłoni przywołała barmana, aby pospiesznie wyniósł kryształowe kieliszki.

Sehun nie potrafił ocenić, czy obraz jaki malowała twarz właścicielki In&Out był szczery czy fałszywy. Podejrzewał, że przez jej taflę przebija gdzieniegdzie odrobina jej prawdziwego odbicia, ale nie miał dzisiaj zbyt wiele czasu, aby wyciągnąć je z niej.

Kątem oka zauważył Baekhyuna, który wyraźnie czaił się na niebotycznie drogie i luksusowe alkohole Irene. Jego dłonie sunęły po butelkach, oczy wyraźnie mieniły się napotykając swoje niegdyś ulubione trunki, a sam mężczyzna nieznacznie wzdychał z uwielbienia. Czekał, aż Sehun odwróci uwagę Bae na tyle skutecznie i na tak długo, że będzie w stanie spróbować wytrawnego wina. Byun nie zdawał sobie jednak sprawy, że jego obecny przejściowy stan nie umożliwiał mu korzystania z żadnej ludzkiej przyjemności.

-W czym mogę pomóc detektywie? – zaczerwienione oczy Irene spojrzały na niego wzrokiem wypranym z jakichkolwiek emocji.

-Same standardowe pytania – zaczął Sehun, zajmując miejsce przy marmurowej ladzie. – Może zaczniemy od-

Nie zdążył zadać pierwszego pytania, kiedy chłodny głos Irene przerwał mu.

-Pan już ze mną rozmawiał kilka godzin po odkryciu zwłok.

-Tak, ale mam kilka dodatkowych pytań – zgodził się z nią Sehun, obserwując jak Irene głośno wzdycha.

-Znowu chodzi o moje alibi? Myślałam, że zostało ono potwierdzone.

-Zostało, ale akurat nie o to chodzi.

Irene zmarszczyłaby brwi, gdyby rozmawiała z kimś innym. Jej alibi wydawało się być solidne. Kilka kobiet mogło potwierdzić, że w czasie zgonu była w łazience, poprawiając swój wygląd. Jednak Sehun nie spoglądał na nie obiektywnie, głownie z racji tego, że były to same bliskie przyjaciółki Bae.

-Chciałem się zapytać o pani relacje z mężem – zaczął Sehun, kątem oka zauważając, jak jej jedna dłoń zacisnęła się na rąbku sukni.

Równie szybko puściła ją, jak i odpowiedziała na pytanie.

-Jak każdego przeciętnego małżeństwa. Mieliśmy wzloty i upadki jak każda para, ale bardzo się kochaliśmy – skłamała bezbłędnie Irene, a Sehun miał ochotę pogratulować jej idealnie wyuczonej kwestii.

Włożyła w swój ton tyle uczucia, a jej spojrzenie na chwilę przybrało błogi i delikatnie rozmarzony wzrok zupełnie tak, jakby wspominała dobre czasy u boku Chanyeola. Po chwili jej oczy straciły ten chwilowy blask i ponownie zagościł w nich pozorny smutek. Irene była niesamowitą malarką, która ciągnęła tylko i wyłącznie precyzyjne pociągnięcia pędzlem po swoim płótnie.

Ale Sehun wiedział, że tylko pozornie.

Trzy pogrzeby i kilka Purpurowych Nocy spędzonych z Borą, podczas których kobiety rzadko kiedy odzywały się do siebie, uświadomiły Sehunowi, że nie tylko coś je łączy. Dzięki nim zaczął powoli rozpoznawać technikę malowania Irene.

-Kucharka i niektóre pokojówki wspominały, że często słyszały krzyki dochodzące z waszej sypialni – zaczął detektyw, nie spuszczając wzroku z Irene.

-Kłóciliśmy się jak każde inne małżeństwo – wzruszyła ramionami kobieta.

-Każdej nocy? – Sehun uniósł brew, obserwując, jak Bae nieznacznie spięła się.

-Chanyeol nie zawsze był w domu.

-A jeśli już był, to zakładam, że nie był mile widziany? – głos mężczyzny nieznacznie podniósł się, prowokując kobietę.

Chciał popchnąć ją bardziej i zobaczyć jak spod misternej farby pełnej sztucznych odcieni przebija się jej prawdziwy kolor. Irene nawet jeśli panikowała, jej twarz wyrażała niemalże spokój. Zdradzały ją jedynie oczy pełne nienawiści oraz jadu, które zdawały się przeszywać Sehuna.

Irene otworzyła usta, aby skomentować słowa detektywa, ale przerwał jej głośny huk szklanej butelki z wytrawnym, białym winem upadającej na marmurową posadzkę. Odwrócili się momentalnie w stronę rozrzuconych po podłodze kawałków szkła, wokół których powiększała się plama alkoholu.

Baekhyun próbował zmaterializować tylko swoją dłoń, aby wreszcie dosięgnąć butelki, jednak znacznie przecenił swoje umiejętności oraz możliwości tkwiąc w stanie przejściowym. Zawiedziony oraz rozczarowany z ubolewaniem wpatrywał się w utracony alkohol, starając się ignorować wściekłe spojrzenie Sehuna.

Sprawiał wrażenie, że to był zwykły przypadek, że akurat w tym momencie zrzucił butelkę. Częściowo liczył, że może jednak udałoby mu się zdobyć upragniony alkohol, jednak z drugiej strony Sehun nie zauważył zadowolonego uśmiechu, kiedy Irene miała chwilę, aby uspokoić się i ponownie przybrać swoją maskę.

Baekhyun nie zamierzał pozwolić Sehunowi tak łatwo odkryć jej prawdziwy kolor. Nawet po jego śmierci Irene uczyniła mu przysługę.

Bae wezwała jednego z pracowników, aby posprzątał stłuczone szkło. Przez parę minut wpatrywali się w siebie bez najmniejszego słowa, podczas gdy Byun zastanawiał się czy może pomóc Irene.

-Wypraszam sobie takie insynuacje. Chanyeol i ja naprawdę kochaliśmy się – odparła cierpko, udając urażoną słowami detektywa.

-Czy pani mąż nie przysporzył In&Out problemów finansowych? – zapytał Sehun, a Irene pokręciła przecząco głową.

-Naprawdę żadnych? Jednak rachunki sprzed siedmiu lat i ostatnimi czasy pokazują spadek – zaczął detektyw, licząc na jakąkolwiek reakcję na wzmiankę o czasach morderstwa Byuna.

Jednak nie doczekał się jej. Irene nadal wyglądała jak piękna statua, która była pozornie wyprana z emocji, a ukazywała jedynie te, które chciała, aby zobaczył.

-Siedmiu lat? Czyżby Kim Minseok próbował coś insynuować? – Jej ton głosu był nonszalancki, a Sehun wiedział, że już złapała się na zastawiony przez niego haczyk.

Nigdy nie wspomniał o Minseoku – bliskim pracowniku Byuna. Jongdae zadbał o to, aby informacja o jego zatrzymaniu jako podejrzanego nie rozeszła się w mediach ani pośród jego znajomych. Na usta detektywa wpłynął zadowolony uśmiech, podczas gdy stojący za nim Baekhyun miał ochotę rozbić swoją głowę o pobliski filar podtrzymujący sufit.

-Akurat nie.

Odpowiedzi detektywa zaczynały niepokoić Irene, która wyczuła, że coś ewidentnie mu nie pasuje, a jej pozycja niegdyś dominująca w rozmowie pomału zaciera się. Skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej i znużona obserwowała siedzącego przed nią Sehuna.

-Myśli pan, że byłabym w stanie udusić tak wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyznę, jakim był Chanyeol? – prychnęła.

-Tak.

Zwięzła i natychmiastowa odpowiedź detektywa niemalże wyprowadziła Irene z równowagi. Przez ułamek sekundy na jej twarzy odbiły się przebłyski złości, które zniknęły równie szybko, tak jak się pojawiły.

-Ale to nie ma znaczenia – dodał detektyw – Czy jest pani leworęczna?

-Nie.

-W takim razie to wszystko, dziękuję – powiedział głosem wypranym z emocji, choć na jego ustach zagościł uśmiech.

Skinął głową, po czym ruszył w stronę wyjścia, a za nim podreptał Baekhyun, którego wzrok zatrzymał się dłużej na sylwetce Irene.

Bae spoglądając na wychodzącego detektywa, który wydawał się odprężony, nie mogła odeprzeć wrażenia, że mężczyzna dobrze wiedział, co się stało. Jego wizyta miała mu to tylko wszystko potwierdzić.

Oh Sehun był pewien, że to Bae Irene zabiła Park Chanyeola.

Ale to i tak nie miało najmniejszego znaczenia.

Wiedział, że będzie musiał pozwolić jej kontynuować zataczający się krąg zbrodni.

Wobec przepływającego stosu banknotów, znajomości na najwyższych stopniach oraz pozornej naturalności, jeden detektyw nie miał żadnych, najmniejszych szans.

Stojąc na progu, odwrócił się po raz ostatni w swoim życiu w stronę Irene.

-Gratuluję. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top