5

-Nie denerwuj się aż tak. – Miękki szept Irene rozległ się zaraz za plecami Bory, która niemalże z zaskoczenia upuściła swoją torebkę.

Gdyby nie była na pogrzebie, Irene zachichotałaby na widok podskakującej nieznacznie ze strachu kobiety. Głośno westchnęła, kiedy Bora zaczęła lekko drżeć. Dłonie Bae odziane w czarne, koronkowe rękawiczki sięgające aż do jej łokci, zaczęły przejeżdżać po odsłoniętych ramionach Kim. Pozornie po to, aby ją uspokoić, jednak samym gestem jedynie wzmagała onieśmielenie Bory. Ciepły oddech Irene delikatnie muskał jej odsłoniętą szyję, sprawiając, że wszystkie włosy stawały na jej skórze.

-Spokojnie, nie wyglądaj tak, jak to ty byś go zabiła – wyszeptała Bae, nachylając się jeszcze bliżej.

Bora kątem oka zauważyła Baekhyuna, który uważnie obserwował obie kobiety stojąc w niewielkiej odległości. Jego chłodny wzrok jednak nie był utkwiony w swojej dziewczynie, wręcz przeciwnie. Zdawał się śledzić każdy najmniejszy ruch Irene. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, jego ciało było nieznacznie spięte i był gotowy zainterweniować w każdej chwili. Borę przeszedł dreszcz, kiedy usta Irene nieznacznie musnęły jej szyję.

-Oddychaj głęboko i rozluźnij się. Nie zamierzam ci nic zrobić ani nikt się o niczym nie dowie.

-Skąd mam mieć pewność? – wyszeptała Bora, nerwowo rozglądając się dookoła, ale żaden z żałobników zdawał się ich nie zauważać.

Każdy pochłonięty był w rozpaczy i własnych łzach spływających rzewnie po ich policzkach. Każdy poza Baekhyunem.

-Lubię cię Bora, a ty jesteś bardzo bliska Byunowi, więc nie martw się. Poza tym sprawa zakończy się za kilka dni. – Bae nieznacznie wzruszyła ramionami.

Gdy poczuła, że ciało Bory nieznacznie odpręża się, a jej dłonie nie są już kurczowo zaciśnięte na rąbku kruczoczarnej sukienki, Irene odsunęła się od niej, pozwalając złapać jej oddech.

-Co masz na myśli?

-To, że znalazłam policji podejrzanego. A teraz spróbuj mnie pocieszyć, widzę, że panowie detektywi zaskoczyli nas – rzuciła cierpko Irene, kiedy kątem oka zauważyła nadchodzących śledczych w garniturach.

Bora była pod wrażeniem, że kiedy tylko jej dłonie objęły drobną sylwetkę Irene, oczy Bae zaszkliły się, a na jej policzkach momentalnie pojawiły się powoli spływające fałszywe łzy.

Kim Junmyeon był martwy, a po jego śmierci została jedynie radość Irene maskowana przez pozorny smutek.

...

Irene była niczym kameleon. Sehun odniósł wrażenie, że dostosowywała ton głosu, mimikę twarzy do jego następnych słów czy pytań. Było to niezwykle pozorne i misternie dopracowane, wręcz wyćwiczone. Zupełnie jakby wiedziała, kto przyjdzie zadać jej pytania i przygotowała całą strategię.

Mimo wszystko prezentowała się całkiem naturalnie, bynajmniej nie dla tak przenikliwego oka Sehuna. Ubrana w czerni, z śladami łez na policzku oraz zaczerwionymi i podpuchniętymi oczami wyglądała na wdowę pogrążoną z rozpaczy i w żałobie. Jednak Sehun miał wrażenie, że już kiedyś widział ten wyraz twarzy.

Nawet nie u jednej osoby, ale u dwóch. Podczas pogrzebu Kim Junmyeona, na który zabrał go starszy detektyw prowadzący sprawę w ramach przygotowania do zawodu. Mając wtedy dwadzieścia dwa lata, nie posiadał zbyt wielu kwalifikacji, ale potrafił natomiast rozpoznawać reakcje innych.

Ludzka twarz była dla niego niczym puste płótno. Jej właściciel dobierał odpowiednie odcienie, nanosił kontury, uwypuklał niektóre odczucia, cieniował, to co chciał schować. W oczach Sehuna każdy człowiek był artystą, a pojedyncze spojrzenie czy wyraz twarzy były tylko jedną z wielu misternych masek, jakie przywdziewali i wymieniali kilkakrotnie w ciągu dnia. Uwielbiał powoli je odsłaniać, warstwa po warstwie. Jego przenikliwe oczy znajdowały wypukłości lub miejsca, w których nie zaschła jeszcze farba i powoli zdrapywał poszczególne nałożone odcienie emocji.

Podczas pogrzebu Junmyeona, Kim Bora i Bae Irene momentami miały niemalże identyczny wyraz twarzy. Dla pozostałych żałobników wydawał się on być naturalny – zaczerwienione powieki, zaszklone oczy, sinawe sińce zdobiące bladą, zmęczoną twarz ozdobioną zaschłymi kroplami łez. Nikt nie zdawał się zauważać drobnych rys na tym niemalże idealnie namalowanym obrazie. Pociągnięcia pędzlem Irene były subtelne, wysublimowane i ukrywały przed Sehunem wszelkie niedociągnięcia. Jej pozorna naturalność była zbyt naturalna, aby nie zwrócić na siebie uwagi mężczyzny.

Borę zdradzały jej nieznacznie drżące dłonie, które kurczowo zaciskały się na materiale jej satynowej sukienki, niekiedy nerwowy wzrok, kiedy skanowała tłum w poszukiwaniu jednej osoby. Natomiast Irene wydawała się być jednocześnie zrozpaczona i uszczęśliwiona.

Oh Sehun był wtedy zwyczajnym asystentem i jego uwagi zostały zbyte pobłażliwym uśmiechem i machnięciem dłonią ze strony przełożonego. Starszy detektyw nie zdawał sobie sprawy, jak dokładna była jego intuicja.

Przyglądając się dwójce kobiet, stawał się coraz bardziej zaintrygowany i poprzysiągł sobie, że kiedyś zada im jedno pytanie, które męczyło go od tamtego pogrzebu.

,,Jak tak naprawdę zginął Kim Junmyeon?"

...

Pytania nigdy nie zadał Borze, nawet kiedy zbliżyli się do siebie.

Zobaczył ją ponownie na pogrzebie Baekhyuna zalaną łzami. Miał wrażenie jakby przed jego oczami stała zupełnie inna i obca mu osoba, mimo że śmierć Byuna i Kima dzieliło zaledwie kilka miesięcy. Nie poznawał bladej twarzy przyozdobionej łzami, które spływały z zaszklonych, zaczerwionych oczu. Okalały ją zmierzwione, fioletowawe kosmyki podkreślające sinawe wargi i podkowy pod oczami. Cała drżała z emocji, których nawet nie próbowała ukrywać pod fasadą makijażu czy precyzyjnych ćwiczeń.

Sehun po raz pierwszy ujrzał prawdziwy obraz Bory, który nie fałszował otaczającej go rzeczywistości. Dziewiętnastolatka nikogo ani niczego nie udawała.

Zszokował go również wyraz twarzy Bae Irene, który po raz pierwszy od dłuższego czasu zrzucił taflę nieprzystępności oraz chłodu. Tym razem kobieta przygotowała jedynie częściowo swoje płótno, dobierając jedynie kolory. Jej krwiste wargi zaciśnięte w wąską linię i pozorny brak silnych emocji miał tylko odwrócić uwagę żałobników od jej czekoladowych tęczówek, które zdawały się epatować silnym bólem i cierpieniem po stracie Baekhyuna.

Oglądając te pozornie dwie różne reakcje na śmierć bliskiej osoby, Sehun uświadomił sobie, że obie kobiety darzyły Byuna głębokim uczuciem, a jego morderstwo złamało ich pozorną maskę utrzymaną po zgonie Junmyeona.

Bae Irene i Kim Bora kochały Byuna Baekhyuna, a w ciągu jednej nocy ich uczucie rozpadło się na milion ostrych kawałków, które nieprzyjemnie kłuły ich serca.

Sehun nie rozumiał, dlaczego na pogrzebie Junmyeona widział tylko fałszywe łzy, podczas gdy łzy przeznaczone dla Baekhyuna były prawdziwe. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top