Rozdział drugi.
Ogólnie to, z okazji walentynek wszystkim tu zebranym życzę odnalezienia w realu odpowiednika któregoś z naszych kraszów z anime [ale oczywiście, też tylko z tych nadających się do zdrowego związku XDD] ~♥️
Niezręczność wynikająca z pozycji.
~🎐~
Kilka dni później, znana już wszystkim [nazwisko] spacerowała wzdłuż uliczek miasta, oddychając pełnymi płucami. Tego dnia udało jej się zakończyć większość formalności z wydawnictwem i nadszedł czas na zasłużony relaks.
W związku z czym, dostrzegając nieopodal siebie niezidentyfikowaną dotąd restaurację o nazwie 'Sia la luce' z wyraźnym znakiem Włoszech, natychmiastowo skierowała się ku jej drzwiom.
Obywatele tej trzy kolorowej flagi od zawsze słynęli z zabawowego trybu życia, dlatego uznała, iż jest to miejsce idealne na spędzenie dzisiejszego wieczora. Oczywiście... jej wrodzoną słabość do spaghetii oraz pizzy także grała tu swoją rolę, jednakże nie dało się ukryć, że te czynniki wówczas znajdowały się na drugim planie.
Zatrzymając sie jeszcze na moment przed wejściem, poprawiła na ramieniu swoją torbę i z uśmiechem, już nie mogąc się doczekać tego tak długo niespożywanego smaku, ostatecznie przekroczyła próg.
Wnętrze obiektu gastronomicznego było utrzymane w ciepłych barwach, z drewnianą podłogą oraz ceglanymi ścianami. Tymczasem stoły były nakryte białymi obrusami z rządem wysokich krzeseł wykonanych ze czarnej skóry, w większości zajętych przez klientów.
Aczkolwiek tym co bardziej zwracało uwagę naszej bohaterki, był bar z odkrytą kuchnią, z zielonowłosym gospodarzem na widoku serwującym swoje potrawy. Wyczuwając w nim coś znajomego, natychmiastowo udała się na pierwsze lepsze wolne miejsce w pobliżu jego osoby i wygodnie się na nim rozsiadła.
– ...Dobry wieczór – przywitała się jak gdyby nic, grzecznie podchodząc do złożenia zamówienia. – Czy mogłabym poprosić o sakke oraz risotto z kurczakiem i warzywami?
Dorosły mężczyzna na dźwięk jej głosu dość szybko odwrócił się ku jej twarzy, od razu rozszerzając źrenice ze zdumienia. Te [kolor] kosmyki oraz [kolor] tęczówki... W rzeczy samej już kiedyś spotkał te ślczną niewiastę, jednakże nadal niezupełnie był pewien gdzie.
– ...K-Kojiro?! – zawołała odruchowo, ostatecznie rozpoznając te brązowe tęczówki. – To naprawdę ty?! Jesteś dwa razy większy niż byłeś...! – Dostrzegając jak zarysowana jest jego jego klatka piersiowa oraz ramiona pod białym strojem szefowskim, minimalnie się zarumieniła. – Mam na m-myśli, ekhem- nabrałeś masy mięśniowej.
Starając się wyglądać profesjonalne, zakryła usta ręką i zakaszlnęła, by nieco ukryć jej reakcje na jego pozytywną zmianę po latach.
– Skoro to zauważyłaś, to zdecydowanie moje starania nie poszły w las, haha! – zaśmiał się dźwięcznie, powoli przypominajac sobie wspomnienia z liceum. – Czy ty jesteś tą dziewczyną, co zaraz po skończeniu szkoły, wyjechała do Europy?
– W rzeczy samej – odparła, delikatnie się przy tym uśmiechając. – [Nazwisko] [imię], bardzo miło znów cię widzieć!
Wypowiadając swoje dane w tenże żartobliwe sposób, pewnie wyciągnęła ku niemu rękę. Jej palce zostały od razu czuło pochwycone przez mężczyznę i przyciągnięte do jego ust. Patrząc jej głęboko w oczy, Nanjo niczym rasowy dżentelmen z lat czterdziestych, ucałował zewnętrzną stronę jej dłoni.
– ...Czy mogę liczyć na to, iż zaczekasz na mnie po tym, jak zamknę lokal?
~🎐~
– ...Kojiro, twoje potrawy naprawdę smakują jak te we Włoszech!
Konkretnie podpita [imię] odchodziła od 'Sia la luce', bedąc w objęciach nikogo innego jak jej wlaściciela. Jej opuszki palców co chwilę przejeżdżały po jego jabłku Adama, kiedy on upewniał się by przypadkiem się nie wywróciła.
– Włochy również znalazły się na twojej liście państw do odwiedzenia? – zagadał, zupełnie nie odrzucony tym jak ciałem przylegała do niego.
– I to jeszcze w pierwszej trójce! – odparła, praktycznie wpatrzona w niego jak w obrazek. – Mam pomysł, może zabrałabyś mnie do siebie, a ja od początku do końca opowiedziałabym ci o tej podróży! – Łapiąc go za kołnierz, z błyszącymi źrenicami mocno popchnęła go w stronę pobliskiej lampy drogowej oraz zmniejszczyła dzielący ich dystans. – Na przemian z moim zbiorem opowiadań, co o tym sądzisz...?!
Podczas gdy zielonowłosy rozważał wszystkie za i przeciw tej propozycji, a jego ręce sunęły wzdłuż jej pleców... pewien osobnik w okularach z odległości przypatrywał się temu zdegustowany, mocno ściskając w palcach teczkę z dokładnym zamówieniem [nazwisko].
Za jakie grzechy z wszystkich ludzi, to on musiał stać świadkiem tej dwuznacznej sytuacji. Czy ten głupi goryl nie mógł choć na ulicy stawiać pozorów przyzwoitości...?! Wkurzony jak osa, pospiesznie ruszył w ich stronę i klepiąc ramię tej kobiety, sprawił iż ta chwilowo wysunęła się z objęć jego najlepszego przyjaciela.
Wówczas natychmiastowo rozpoznając w niej swoje obecną zlecenodawczynie, zdenerwował się jeszcze bardziej.
– Oh, Kaoru, nie sądziłam, że lubujesz się w nocnym życiu! – zawołała, na skutek procentów we krwi posyłając mu szeroki uśmiech. – Może do nas dołączysz...?!
Czując jak automatycznie żyłka zaczyna pulsować mu w mózgu, tak silnie jakby zaraz miała pęknąć, jedynie nieostrożnie wepchnął w jej dłonie paczkę kartek i z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy, odszedł dalej. Nie mając siły dłużej być częścią tego obscenicznego widowska, nawet nie przywitał się z Nanjo.
– ...Hej, no gdzie idziesz!!!
Jej zdezorientowany krzyk rozniósł się przez powietrze, gdy całokształt tego zdarzenia został tak źle zrozumiany przez Sakurayashikiego.
A przynajmniej, było tak w tamtym momencie.
~🎐~
[ok. 800 słów, 14/02/22]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top