(🐑.)────rozdział dwudziesty pierwszy
───────•••───────
Zimny wiatr poruszał koronami drzew, których nagie gałązki powolnie zaczęły znikać za małymi, zielonymi listeczkami. Szare chmury wisiały na ciemnym niebie, a małe kropelki wody opadały masowo na ziemie wydając przy tym charakterystyczny dla deszczu dźwięk szumu. Na kałużach tworzyły się małe okręgi za każdym razem kiedy jedna z takich kropel opadła na jej powierzchnie wydając przy tym ledwo słyszalny plusk.
Koty chowały się przed ulewą w swoich legowiskach przez co główna polana była kompletnie pusta, a cisza panowała w obozie od samego ponurego poranka. Rudzikowa Gwiazda również przebywał w swoim legowisku razem z Zakrwawionym Pędem, która leżała skulona w kącie małej jaskinki. Jej szara sierść była zmoknięta z racji iż niedawno wróciła z patrolu, który chcąc nie chcąc musiała odbyć razem z wybranymi przez nią wojownikami.
Nie wiedział czemu, ale nagle w jego głowie pojawiła się myśl, że Gronostajowa Gwiazda za każdym razem gdy moknął bardzo wolno schnął. To było dość nietypowe dla kota Klanu Porywistej Rzeki bo ich futro jest idealnie przystosowane do wody. W końcu są tym klanem, do którego rzeka należy i wokół niej kręci się większość ich życia. Stamtąd najczęściej biorą jedzenie, którym są nie tylko ryby, ale i myszy, które zasiedliły się w pobliżu wody.
Czy tęsknił za swoim najlepszym przyjacielem? Nie wiedział. Z jednej strony czuł ulgę kiedy zmarł, ale z drugiej strony znów chciał zobaczyć jego uśmiech. Czasami miał wrażenie, że jego życie bez niego było takie nudne, czarno-białe. W końcu spędził z nim całe swoję życie, był przyzwyczajony do jego istnienia. Najbardziej jednak tęsknił za swoim partnerem, Wietrznym Obłokiem, który wlansie został zabity przez Gronostajową Gwiazdę. W jeden dzień stracił dwa najważniejsze dla niego koty. Wspaniale, czyż nie? Teraz jednak ma córki i teraz to one są dla niego całym światem. Będzie je chronił chociażby to on miałby stracić swoje życie ponieważ są dla niego wszystkim.
— Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że ratujcie Szyszkową Łapę? — ciszę przerwało nagłe, pełne chłodu pytanie dawnej samotniczki.
— Nie wiedziałem jak na to zareagujesz, więc wolałem nie ryzykować. — odpowiedział zgodnie z prawdą, skupiając wzrok błękitnych ślepi na pięknej kocicy. Niby na zewnątrz była piękna, ale w środku była okropna. Pełna zła, pogardy, braku szacunku, chęci zemsty.
— Czyli nie ufasz mi, co?
— Nic takiego nie powiedziałem. Po prostu wolałem nie podejmować ryzykownych działań skoro sama misja była już wyjątkowo niebezpieczna. Jesteś moją następczynią, więc oczywistym jest, że ci ufam. — nie odpowiedziała już na to tylko wydała z siebie ciężkie westchnięcie. Był ciekawy co sie działo w jej umyśle, co nią kierowało przez te wszystkie księżyce.
Ciszę przerwał nagły krzyk oraz dźwięk wielu kroków rozchodzących się po obozie. Zdziwieni spojrzeli w stronę wyjścia, a kiedy usłyszeli dźwięk syków od razu zrozumieli, że ktoś musiał ich zaatakować. Kiedy rudy kocur wyszedł z legowiska do jego nosa dotarł wyraźny zapach klanu Silnego Wiatru, a kiedy się rozejrzał dojrzał wojowników właśnie tego klanu. Czemu atakowali akurat w taką pogodę? Czy naprawdę mają już same pszczoły w mózgu, czy jak? Deszcz naprawdę przeszkadza w walce tym bardziej na ograniczonej przestrzeni.
Zanim zdążył cokolwiek zrobić jego ciało przygniótł czyjś ciężar, który zaraz z niego spadł. Zdezorientowany spojrzał na siebie aby dojrzeć Zakrwawiony Pęd zaciekle walczącą z jakimś wojonikiem wrogiego klanu. Musiał się dostać do żłobka. Tam zapewne najbardziej potrzebowali pomocy z racji iż Mysi Wąs była sama na dużą ilość młodych kociaków. Wątpił aby poradziłaby sobie sama z tym wszystkim na raz.
Jednak kątem oka dostrzegł jak Deszczowa Łapa usilnie męczyła się z o wiele starszym kotem, który zdecydowanie miał nad nią przewagę. Nie mógł sobie znaleźć kogoś o większym doświadczeniu do walki, że atakuję bezbronną uczennicę, czy jak? Rozbiegł się po czym skoczył prosto na ciemnoliliowego kocura zrzucając go z biało-szarej kotki. Wojownik zdezorientowany zaczął się miotać pod nim, a Rudzikowa Gwiazda tylko wbijał mu pazury w jego cienką skórę starając mu zadać się jak najwięcej bólu. Tak więc powoli zaczął ciągnąć pauzry w dół, pozostawiając po sobie tylko rozerwana skórę, z której natychmiastowo zaczęła sączyć się krew.
Ciemnoliliowy wojownik zasyczał głośno z bólu po czym tylnimi łapami kopnął przywódcę w brzuch, odpychając go tym samym od siebie. Zamiast jednak uciekać, powstał na łapy gotowy na dalszą walkę. Cóż, Klan Silnego Wiatru był naprawdę silny, więc prawdopodobnie walki mieli opanowane do perfekcji. Jednak nadal klan Porywistej Rzeki miał przewagę liczebną, a poza tym również nie byli najgorsi w bitwach. W końcu jakimś cudem zostali tym najsilniejszym klanem, czyż nie?
Błękitnooki podniósł się po czym ponownie skoczył na przeciwnika z wyciągniętymi pazurami. Tamten kocur jednak zrobił zreczną kiwkę i korzystając z sytuacji zarył bok przywódcy, który tylko zacisnął mocno szczękę z bólu starając się nie wydać żadnego dźwięku. Nie może przegrać walki z tak słabym przeciwnikiem. Byłby żałosnym przywódcą gdyby tak się stało. Zamachnął zdenerwowany ogonem i ponownie przystapił do ataku. Wpatrywał się prostu w oczy kocura i skoczył wprost na niego, ale w ostatniej chwili odskoczył na bok, wybił sie od zmiemi i wdrapał się na grzbiet kocura, przygniatając go własnym ciężarem.
Wiśniowy Płatek — bo tak bodajże nazywał się owy wojownik — pisnął z bólu, czując jak jedna z jego łap wygięła się pod nienaturalnym kątem przy okazji łamiąc się. Położył uszy po sobie i resztkami sił wydrapał się spod przywódcy, odchodząc gdzieś na bok. Błękitnooki nie taracąc więcej czasu skierował się natychmiastwow w stronę żłobka mając nadzieję, że nie spotka po drodze więcej kotów chętnych do walki.
───────•••───────
[892 słowa]
znów przepraszam, że tak krótki rozdział! następne powinny być dłuższe :>
CIEKAWOSTKA:
spis klanów z pierwszego tomu początkowo był spisem innego fanfica z wojowników, który miałbyc backstory mojej starej oc. to właśnie tam klan silnego wiatru miałbyć tym "głównym" klanem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top