Ziemia pod ziemią
- Panie Feridzie! - Mała dziewczynka z rozpędu wskoczyła białowłosemu mężczyźnie na ręce i wesoło pomachała nogami. - Jest noc czy dzień? - Spojrzała w górę jakby mając nadzieję że jej oczy będą mogły prześwietlić sufit jaskini i zobaczyć niebo.
Szlachcic uśmiechną się do dziecka i wolną ręką poczochrał jej hebanowe włosy.
- Jest wieczór słońce. - Dziewczynka zgrabnie usiadła na jego ramieniu i położyła policzek na czubku jego głowy.
- W takim razie, dobry wieczór! - Bathory złapał ją dwiema rękami i postawił z powrotem na ziemi a jasnowłosa wyraziła swoje niezadowolenie gniewnym pomrukiem.
- Mam dziwne wrażenie ż czegoś ode mnie chcesz Aya. - Znieruchomiała ale po chwili szybko odzyskała rezon.
- Właściwie... skoro już o tym wspominasz panie Feridzie, to skończyłam książkę którą mi dałeś.
- Och? I jak ci się podobała. - Białowłosy był realnie zdziwiony jak szybko to dziecko pochłaniało literaturę, choć nie o same książki chodziło tylko o to że jej ulubionymi lekturami były książki lekarskie i inne naukowe dzieła.
- Oczywiście! - Fioletowo oka zarumieniła się. - Dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy! Ale... - Przegryzła wargę. - Brakuje mi praktyki. - Ferid stał przez chwile zamyślony. - Wiesz... mamy tutaj szpital, mogła byś być pielęgniarką. - Stwierdził a następnie uśmiechną się rozbawiony. - Musimy dbać o nasze owieczki żeby ich krew była jak najlepszej jakości! - Dziecko pisnęło i ponownie rzuciło się hrabiego z okrzykami uwielbienia i podziękowań, zupełnie nie przejmując się tym że jej rasa właśnie została obrażona.
***
Ayano z zachwytem wpatrywała się w białą tunikę w komplecie z białymi miękkimi kozakami do kolan. Od dawna nie miała na sobie nic innego poza standardowym dziecięcym uniformem, obowiązkowym wampirzym mieście, ale praca w szpitalu do czegoś z obowiązywała i szaro-czarne ubrania były stanowczo nie wskazane. Co prawda, nadal musiała nosić opaskę na szyję, ale to była oznaka jej człowieczeństwa. Jej przynależności do kogoś i jej niższości rasowej.
- O, już jesteś. - Do jej uszu doszedł szorstki kobiecy głos który jednocześnie był tak ostry że aż jeżyły się wszystkie włoski na ciele.
- Dzień dobry. - Aya ukłoniła się uprzejmie ale kobieta tylko obrzuciła ją zniesmaczonym spojrzeniem, mimo iż za każdym razem Ferid i Hrabia Ceowley Eusford przy każdym ich spotkaniu upierali się że naprawdę ładnie pachnie.
- Doprawdy, nie pisałam się na niańczenie jakiegoś żałosnego dziecka. - Mamrotała cicho brunetka i mechanicznym ruchem poprawiła okulary choć Aya była pewna że są tylko na pokaz, wampiry raczej nie miewały wady wzroku. - Nazywam się Kira Otsuka i jestem twoją przełożoną. Pokaże ci co i jak a potem radzisz sobie sama. Masz tu być od 7.00 do 19.00 a potem możesz iść do domu albo zostać i spać na zapleczu, mam to gdzieś. - Wzruszyła ramionami a następnie z kieszeni wyjęła stary, zniszczony zegarek kieszonkowy i rzuciła go do dziewczynki. - Rzebyś się nie spóźniała. - Spojrzała na zegar wiszący na ścianie i westchnęła. - Masz pięć minut na przebranie się w ubrania robocze, czekam za drzwiami.
Kobieta wyszła z zaplecza a czarnowłosa w ekspresowym tępie zaczęła zdejmować z siebie stare ciuchy i zakładać nowe.
Ze zdziwieniem stwierdziła że ubrania były wykonane z dziwnego śliskiego materiału, zapewne żeby łatwiej było zmywać z nich krew.
Do jednej kieszonki w tuniko-sukience, wsadziła zegarek a do drugiej lateksowe rękawiczki i wyszła za drzwi gdzie czekała na nią Kira.
- Zacznijmy od tego że to szpital jak każdy inny a przynajmniej ta część która cię interesuje. Pokój w którym jesteśmy to mój gabinet, możesz z tond brać wszystko, ale nie dotykaj się szafek w biurku. Idziemy dalej. - Brunetka wyszła z pokoju a Aya potulnie szła za nią. była naprawdę zafascynowana wszystkim do okoła. Chciała wszystkiego dotknąć i wszystko wypróbować, czuła się jak narkoman prubójący walczyć z nałogiem.
- Ayano! - Z zamyślenia wyrwał ją zdenerwowany głos Kiry.
Szpital był naprawdę dobrze zaopatrzony i jak Aya się orientowała to Otsuka była naprawdę bardzo popularna i szanowana, dzięki czemu mogła obejrzeć prawie każdą salę. Dostała swoją przepustkę i już oficjalnie była pracownikiem szpitala.
- Proszę pani. - Aya przyspieszyła żeby dotrzymać kobiecie kroku.
- Hm? - Czerwonooka wydała z siebie bliżej nie zidentyfikowany dźwięk ale Ayano uznała to za zachęcenie do dalszej rozmowy.
- Czy prowadzicie tu eksperymenty? - Kobieta nagle się zatrzymała i dziewczynka prawie na nią wpadła.
- O jakiś konkretne ci chodzi? - Wampirzyca zadała ostrożne pytanie.
Aya wzruszyła ramionami.
- Na przykład eksperymenty na ludziach. - Oczy Kiry błysnęły czerwienią gdy lekko wykrzywiła wargi w uśmiechu.
- To informacje ściśle tajne. - Ayano uśmiechnęła się od ucha do ucha i w podskokach pomaszerowała za swoją szefową.
W końcu odpowiedź na jej pytanie była twierdząca, prawda?
***
- Ayano? - Otsuka z niedowierzaniem spojrzała na swoją podopieczną.
Aya leżała w kupce dokumentów i książek i najprawdopodobniej spała.
Brunetka podeszła do niej i podniosła jedną kartkę.
- Spis pacjentów z ostatniego tygodnia... - Wymruczała pod nosem i odłożyła kartkę z powrotem na podłogę. - Czy ona wogle wraca do domu? - Odpowiedź na jej pytanie była jak najbardziej przecząca. Aya pracowała w szpitalu od miesiąca i od miesiąca z niego nie wyszła. Nie miała ani powodów ani chęci żeby opuszczać swoje ukochane miejsce pracy. Pozwolono jej ty „mieszkać" więc jak najbardziej postanowiła z tego skorzystać. To był szpital i z pobieraniem krwi w jej gabinecie nie było problemu a Aya również nie nadużywała swojej większej swobody więc Kira nie widziała najmniejszego powodu by wyganiać z tond to czarnowłose dziecko.
Z zamyślenia wyrwało ją ciche pukanie do gabinetu.
- Proszę. - Mruknęła a do gabinetu weszła dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka.
Brunetka westchnęła podeszła do swojej podopiecznej łapiąc za rękę i wyciągając ze sterty dokumentów.
Fioletowo oka przyzwyczajona do takiej pobudki mruknęła coś ale dzielnie stanęła na nogach i zachwiała się tylko odrobinę.
- Zajmij się nimi, ja mam coś do załatwienia. - Rzuciła krótko i wyszła na zaplecze trzaskając drzwiami.
Aya spojrzała nieprzytomnie na dwójkę przestraszonych dzieci.
- Ona nic wam nie zrobi. Poszła sobie. - Przeciągnęła się i podeszła do nich uśmiechając się wesoło. - Co się stało?
Chłopiec popchną delikatnie młodszą siostrę (Aya zakładała że są rodzeństwem bo wyglądali prawie identycznie.) a ta wysunęła w jej stronę spuchniętą dłoń.
- Hmm... nie wygląda a to najlepiej. - Złapała malutką blondyneczkę za ramie i posadziła ją na stołku. - Możesz ruszać ręką? - Dziewczynka zgięła palce ale przy próbie poruszenia nadgarstkiem pisnęła a z jej oczu poleciało jeszcze więcej łez. - Pelce są tylko zbite a nadgarstek prawdopodobnie złamany albo pęknięty. Muszę zrobić prześwietlenie. - Wstała i podeszła do biurka.
- Gdzie te głupie karty! - Nadeła policzki ale po chwili jej twarz znowu się rozpromieniła.
Odwróciła się na pięcie i wskazała palcem na chłopca.
- Ty. - Przestraszony aż podskoczył.
- Umiesz pisać? - Brunet pokręcił przecząco głową.
- T-tylko czytać. - Aya zmarszczyła brwi.
No tak, przecież on może mieć z... 6 lat? 5?
- W takim razie odpowiadaj na moje pytania. - Usiadła przy biurku i złapała za długopis.
- Jej imię.
- Saiko... n-nie znam nazwiska.
- W porządku. - Ayano zadała mu jeszcze kilka pytań i kazała mu poczekać w recepcji a razem z blondynką poszła na prześwietlenie.
Kira uśmiechnęła się i domknęła drzwi od zaplecza. Głupie to dziewczę, ale jakie przydatne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top