Informacje

***

 Tu znajdziecie moje opinie odnośnie tego, co robi Blizz (komiksy/historia/filmy/eventy/itp.) . Nie jestem z nich dumna, szczególnie z moich przesadnych wybuchów radości, jednak zostawiam to dla przyszłych pokoleń. 

 Jeżeli macie do mnie jakieś uwagi odnośnie tej książki, jesteście świeżo po jej przeczytaniu, napiszcie mi, co o niej sądzicie.

 Luv.

Nie wiem, jak powinnam to zacząć, pewnie większość z Was już widziała, ale przychodzę do Was kolejny raz z McHanzo i o mój Boże jestem tak podekscytowana i przerażona, że ledwo mogę się skupić na tym, co piszę i nie piszczeć.

 Przesiaduję dużo na Tumblr i stamtąd dowiedziałam się o tym, co zapowiedział nasz ukochany Blizzard.

 NIEKTÓRZY BOHATEROWIE BĘDĄ HOMOSEKSUALNI. NO KURNA. ALE OCZYWIŚCIE NIE MÓWIĄ, KTÓRZY (przynajmniej na razie).

Żródło : http://spacemccree.tumblr.com/

 Boże, Blizzard, jak to schrzanicie to was zabiję. Proszę tylko o McHanzo. Nie o McGenji ani McReyes. Tylko McHanzo.

 Dziękuję za uwagę.

 (08.10.2016r.)

 Hejka, słonka, rozdział pojawi się najpóźniej w poniedziałek. Przepraszam za to, że tak długo nic nie pisałam, ale było to spowodowane chorobą, szkołą i cudownym ,,Meet me under wisteria". Ostrzegam  osoby wrażliwe, nie czytajcie tego, bo łamie serce. Bardzo.

 W ramach przeprosin mam dla was halloweenowy komiks Overwatch (spoiler):

http://rhv.tumblr.com/

 McCree ma cudowny kostium.

(11.10.16r.)

Nie mam już życia. Oni mają wspólne teksty, są razem na wydarzeniu sezonu. Bastion i Łaska mają śliczne skórki, ale McHanzo jest prawdziwe, mogę umierać w spokoju. Jezus. Blizzard dziękuję. Aż się chyba na polski dubbing przestawię, żeby wszystko rozumieć. (gadanie nerda, wybaczcie, jestem tak cholernie szczęśliwa, najlepiej mnie zignorujcie)

(20.12.16) - Opinia jest już nieaktualna, ale postanowiłam ją zachować, niżej znajdziecie moje ,,nowe" zdanie odnośnie całej sprawy.

 SPOILERY DO NOWEGO KOMIKSU Z OVERWATCH!!!

*

*

*

*

 Właśnie zobaczyłam nowy komiks i czuję... niedosyt? Rozczarowanie? Na komiksy zazwyczaj czekamy dość długo i za każdym razem, gdy pojawia się nowy rośnie mi poziom ekscytacji, ale to, co właśnie zobaczyłam nieco mnie ostudziło.

 Po pierwsze : mamy lesbijkę Smugę. Jest mi z tym okej, chociaż spodziewałam się, że McChanzo będą pierwsi. Myślę, że to może być taki mały test Blizzarda, czy homoseksualiści się przyjmą, czy ludzie zmieszają ich z błotem. Cieszę się, iż nie poszli w stronę Smugi i Wdowy, bo to był (moim zdaniem!) dość nieudolny ship.

 Po drugie : McHanzo. Pewnie znacie moją miłość do McCree i Hanzo, więc zrozumiecie, iż to oni przyciągnęli całą moją uwagę. I tu wkraczamy na teren rozczarowania. Wiem, że wielu osobom spodobał się wizerunek Hanzo jako normalnego człowieka, kolczyki w ciele, ogląda ciasta. Okej. Moim zdaniem ujmuje to tej całej mitycznej otoczce, jaką otaczali go fani. Hanzo był wyjątkowy w swoim stroju, z łukiem, szanujący tradycje, miałam go bardziej za konserwatystę niż liberała. To, co zobaczyłam nieco mnie zabolało. Blizzard nadał mu niesamowity potencjał, tylko po to, aby po czasie zamienić go w hipstera. '

 Pijany McCree i Sombra. Mam nadzieję, że to nie będzie nowy, oficjalny parring, bo chyba się zapłaczę. Mocno wierzyłam w teorię, iż Gabe go przed nią chroni, dlatego nie było go w jej bazie danych. Siedzą stosunkowo daleko od siebie, ale to nie wyklucza ich znajomości. Myślę, że można było tu wcisnąć Hanzo, żeby nadać większy sens ich halloweenowej obietnicy. I czemu to Jesse musi być pijakiem? Wydaje mi się, że to miejsce powinno należeć do kogoś, kto miał wszystko i to stracił.

 Trzecia sprawa : pozostali herosi. Mam wrażenie, że nagle Blizzard próbuje ich odmienić, całkowicie na siłę. Zostajemy poinformowani, że Wdowa już nic nie czuje. Tymczasem wraca na grób swojego męża. Podoba mi się motyw Any i Jacka, a pod nimi Reapera, chroniącego się przed deszczem i oglądającego, co stracił. Nie byłam przygotowana na randkującą Farę i Reinhardta w gromadzie dzieci.

 To chyba wszystko, co mam do powiedzenia. Nie wiem, czy Wy też macie podobne odczucia, mam tylko nadzieję, iż jesteście bardziej zadowoleni niż ja.

UPDATE (25.12.2016r.)

 Postanowiłam, że jeszcze raz napiszę to, co sądzę o nowym komiksie, bo moja pierwsza opinia była pisana pod wpływem emocji i wiele moich poglądów się zmieniło. Nie podoba mi się to, co jest zawarte w mojej poprzedniej ,,recenzji", więc chciałabym to naprostować.

 Po pierwsze: Smuga jest lesbijką. Najpierw potraktowałam to jak ,,okej, dobra, Blizzard wywiązał się z obietnicy, fajnie". Teraz widzę, ile musiało ich to kosztować, a to dopiero początek, skoro ma być więcej osób homoseksualnych. Spodziewałam się hejtu ze strony fanów, ale tłumaczenie, że Lena i Emily się wcale nie całują, bo ich usta są daleko od siebie albo Emily to siostra Smugi jest... dziwne i nieco mnie śmieszy. Widziałam dużo negatywnych komentarzy, w tym jakiegoś użytkownika youtuba, że on już Smugi nienawidzi. Boli mnie to, że ludzie są bardzo krótkowzroczni i nie dopuszczają do siebie, iż każdy zasługuje na szczęście, nieważne, czy miłość miałaby polegać na związku kobiety i mężczyzny, dwóch kobiet bądź dwóch mężczyzn. Życie jest za krótkie na nienawiść.

 Po drugie: McHanzo. Zacznę od Hanzo, bo moje zdanie na razie się nie zmieniło. Po cholerę mu te kolczyki, Blizz dlaczego ;__; Powoli zaczęłam to akceptować, więc mamy progres, jednak dalej jakoś nowy Hanzo mnie do siebie zraża. Czekam na dalszy ruch Blizzarda odnośnie tej postaci i zobaczymy, co się z tego rozwinie. Odnośnie McCree: przyczepiłam się, że miejsce pijaka powinno przypaść osobie, która już wszystko straciła. I dopiero podczas pisania świątecznego dodatku dotarło do mnie, że to on jest tą osobą. Zwracam honor, panie Blizzard, błagam o wybaczenie.

 Po trzecie: bohaterowie. Cieszę się, że większość z nich dobrze się bawi w święta, chociaż nie zabrakło również momentów nostalgii. Nadal moją ulubioną sceną jest Jack i Ana, a pod nimi Reaper. Fara spotyka się z ojcem, Torbjorn ma żonę, Złomiarz i Wieprzu niszczą park rozrywki. Cudowne.

 Jedyna rzecz, która nieco mnie przeraża to przyszłość. Boję się, że na Blizzardzie (tato, nie bij) odbiją się ich decyzje i nienawiść może przerodzić się w coś więcej. Mam nadzieję, że się mylę i nic takiego nie będzie miało miejsca.

 Wesołych Świąt.

(21.03.2017r.)

  Witajcie Wattpadowicze w krótkiej notce informacyjnej, którą nie wiem dlaczego, ale pisze mi się wyjątkowo trudno. Jak pewnie zauważyliście, przy dobrych wiatrach, rozdziały pojawiają się raz na miesiąc bądź co dwa miesiące. Nie ukrywam, że obecnie nie mam wiele czasu na pisanie i ostatnio wolę grać w Overwatch bądź oglądać yt niż zając się kontynuowaniem tej historii.

 I to może być błąd. To, co chcę Wam przekazać jest bardzo, bardzo potężną opowieścią. Jesteśmy teraz na piątym rozdziale i to mnie przeraża oraz nieco zniechęca. W takim tempie zakończę SwP dopiero w 2019 :D Dlatego postaram się to zmienić.

 Opowiadanie ciągle ulega zmianie i ostatnio zrezygnowałam z nazw rozdziałów, które powrócą nieco później. Będę pracować również nad drobnymi poprawkami mojego pisania. Treść się nie zmieni, więc bez obaw.

 Boję się, że za bardzo zmieniam/zmienię bohaterów. Blizzard nadal im charakter, który staram się zachować. Wiem, że nie mogę zrobić tego w stu procentach, ponieważ muszę dokonywać zmian na potrzeby tej historii, ale boję się, że odbiegnę za daleko od pierwowzorów, co nigdy nie było moim zamiarem.

 Podsumowując, postaram się pisać częściej. Chcę zacząć historię o Reaperze76, ale nie zrobię tego, póki to opowiadanie nadal trwa.

 Dziękuję za uwagę <3

 (13.04.2017r.)

 Witajcie w moim oficjalnym podsumowaniu Insurekcji. Na końcu będę miała dla Was małą niespodziankę, nie wiem, czy będziecie z niej zadowoleni i czy dojdzie ona do skutku, ale nie uprzedzajmy faktów i na razie skupmy się na głównym temacie.

 Pozwolę sobie zacząć od komiksu, choć możliwe, że będę przeplatać go równocześnie z wydarzeniem w grze. Nie wiem, jak powinnam zacząć to omawiać. Ostatnio próbowałam omówić każdą postać po kolei, ale chyba średnio się to sprawdziło.

 Zacznijmy od tego, że jestem tolera... Nieważne. Komiks rozpoczyna się w Londynie,  ale głównym miejscem akcji jest Szwajcaria. Nie dostaliśmy dużo informacji o McCree, dlatego pozwolę sobie tylko o nim wspomnieć. Jest w Anglii, chociaż nie powinno go tam być. Nie ma żadnej wzmianki o innych agentach Blackwatch (Genji przykładowo został w bazie), dlatego zaryzykuję stwierdzenie, iż Gabriel musiał bardzo ufać naszemu kowbojowi i wierzyć w jego umiejętności, skoro zdecydował się go posłać w samo serce konfliktu. Należy również zauważyć, że Jesse nie ma swojej metalowej ręki. Skoro wydarzenia miały miejsce siedem lat wstecz, musi mieć on 30 lat. Mamy rok 2069. I jeżeli wierzyć osi czasu stworzonej przez fanów, w tym samym roku McCree opuści Blackwatch, a w 2070 nastąpi eksplozja, w której Reyes i Morrison zostaną uznani za zmarłych. W krótkiej scenie z komiksu widzimy, iż Jesse dobrze dogaduje się z Wielką Trójką. Więc dlaczego postanowi zrezygnować? Dlaczego odejdzie przed wielkim wybuchem w Szwajcarii? Swoje spekulacje pozostawię dla siebie, bo Blizzard pewnie zniszczyłby wszystkie moje teorie.

 Skupmy się na Wielkiej Trójce. Zauważyliście z jakim dystansem Ana podchodzi do Gabriela? Ja za pierwszym razem nie. Nasz ukochany Jeff Kaplan powiedział, że akcja Insurekcji dzieje się w ,,Złotym Wieku" Overwatch. Ale w komiksie wyraźnie widzimy kryzys organizacji, dlatego wydaje mi się, że to jest właśnie schyłek tych pięknych czasów. Mam wrażenie, że Ana wie, w jakim kierunku zmierza Reyes. Nie ufa mu, w przeciwieństwie do Jacka, który w stosunku do niego używa słowa ,,Gabe". Może jest to fałszywy trop, ale Morrison ufa mu bardziej niż robi to Amari. Ona jest wobec niego chłodna, a Jack wręcz przeciwnie. Ma się jednak wrażenie, że Gabriel ma gdzieś ich oboje. ,,To nie mnie postawili pomnik".

  Jeżeli chodzi o Smugę to więcej jej historii jesteśmy w stanie poznać poprzez grę, ale co ciekawe Torbjorn mówi, że Jacka chyba wzięło na wspominki skoro wziął na misję tylko ich trójkę. W grze misja we czwórkę jest trudna, co dopiero, kiedy byli wysyłani w trzy osoby (a McCree jest sam). W każdym razie umknęło mi, że to Torb wymyślił Smudze jej dewizę o kawalerii.

 Przechodząc do gry i tematów mniej związanych z fabułą. Nowy event strasznie mi się podoba, szczególnie tryb Insurekcji. Cieszę się, że możemy poznać, jak funkcjonowały misje. Agenci mogli liczyć na podpowiedzi od Wielkiej Trójki, a każdy z nich dowodził inną częścią misji. Nie ukrywam, iż ta wiedza przyda mi się w pisaniu, ale z perspektywy gracza i zwykłego fana dobrze jest zobaczyć fragment codzienności agentów.

 Skórki nieco mnie rozczarowały, bo żadna z nich mi się nie podoba. Genji nieco mnie przeraża, szczególnie ta rurka w jego ręce, ale to dobrze, że Blizz nie darował nam takich szczegółów. Ciekawe, że za czasów Blackwatch nasz Wróbel nie wstydził się odsłonić swojego ciała, ale po kontakcie z Zenyattą zamknął się w zbroi.

 McCree ma tatuaż związany z Deadlockiem. Pewnie nikt mi w to nie uwierzy, ale tak podejrzewałam. Że miał go na ręce, którą stracił, choć spodziewałam się go nieco niżej. Wydaje mi się, że w ten sposób członkowie gangu mogli się rozpoznawać, ale dunno.

 Wiemy, kto jest ojcem Fary. Moje przypuszczenia ponownie się potwierdziły i cieszę się, iż nie był to Jack Morrison, bo różnica wieku między nimi jest dość znacząca.

 Na koniec niespodzianka. Jeżeli się nie rozmyślę niedługo możecie spodziewać się drugiej książki na moim koncie, również związanej z McHanzo, więc będzie dość ciekawie, jeżeli wszystko wypali.

 Do następnego razu, trzymajcie się <3

 (24.05.2017r.)

 Hejka, słonka.

 Jak wiecie mamy dziś pierwszą rocznicę naszej ukochanej gry, a co za tym idzie, dostaliśmy nowy event. Zanim jednak przejdę do swojej opinii, chcę życzyć Wam dużo skrzynek, wysokiej rangi i dalszego rozwoju Overwatch. Wszystkiego najlepszego, bohaterowie <3

 Nowy event w porównaniu do poprzednich wydaje mi się dość minimalistyczny. Nie pojawił się żaden film czy komiks, a po aktualizacji w grze przywitali nas bohaterowie na białym tle. Skrzynki są nieco przerobione i pokolorowane na czarno, ale mimo wszystko to ma swój urok. Spodziewałam się czegoś naprawdę hucznego, fajerwerków, konfetti.

 Dostaliśmy graffiti o dziwo tylko jednego rodzaju (tzn. karty), które są naprawdę estetyczne, a w przypadku postaci takich jak Winston, fajnie, że te lustrzane odbicia się różnią (w jednym jest normalny, w drugim jest w swoim szale). I widziałam już znaczenie kart McCree i Hanzo, że ponoć są jakoś ze sobą połączone, więc Blizz o nas nie zapomniał :D

  Tańczące emotki są mega. Każdy jest inny i wyjątkowy, genialna sprawa :D

 Skórki o dziwo również mi się podobają. Może poza Gengu Power Ranger i Zarią. Tylko czemu wszystkie są legendarne i takie drogie?

 Złote portrety mogłyby być nagrodą za rankedy, chociaż popieram stanowisko Jeffa, że nie należy faworyzować jednego trybu gry.

  Mapy również są śliczne, chociaż nie przepadam za 1v1 i 3v3, unikam tego jak ognia, więc nie mogę się za dużo o nich wypowiedzieć :/

 Podsumowując, event jest całkiem udany, ładny i niestety drogi. Mam też wrażenie, że OW team skupił się na skórkach/emotkach/mapach, przez co reszta jest potraktowana nieco po macoszemu.

 Do ludzi czekających na rozdział: będzie na końcu maja/początku czerwca, jeszcze w trakcie rocznicowego wydarzenia.

 Trzymajcie się

 (23.08.2017r.)

 Heja wszystkim! Nie wiem, czy tęskniliście za moją opinią, ale odkąd zobaczyłam najnowszy filmik Blizzarda, wiedziałam, że z przyjemnością przedstawię tutaj swoje zdanie. Równocześnie myślę, iż warto byłoby tu podsumować Letnie Igrzyska.

 Zaczynając od filmu. Miałam cichą nadzieję, że będzie on o McHanzo (jak zawsze), ale wiele razy spotykałam się z teoriami, iż może być on o Junkracie/Hogu, D.Vie, Łasce, Lucioszku. Mei była dla mnie (i chyba większości community) sporym zaskoczeniem. Blizzard dość sprytnie rozegrał sprawę, puszczając team Overwatch dopiero na końcu.

  Kiedy usłyszałam, że ma być o naukowcach moją reakcją było: tylko nie Winston, Torb. Mei początkowo również mnie nie zachwyciła, ale ostatni film ukazał się prawie rok temu, więc stwierdziłam, że koniec z narzekaniem, zobaczmy, czy było warto czekać.

 Moim zdaniem było warto.

 ,,Rise and Shine" przybliża postać Mei oraz jej ukochanego Snowballa. Widzimy ją w zupełnie innym świetle jako zdeterminowaną, kreatywną oraz inteligentną kobietę. W grze do tej pory nie dało się tego zbytnie zauważyć, oczywiście, lore tak ją przedstawiało, ale teraz mamy naoczny dowód tejże informacji. Nie da się ukryć, że Mei przeżyła ogromną tragedię, najpierw kiedy odkryła, że Overwatch zostało zakazane, później, gdy zobaczyła swoich nieżywych przyjaciół. Na dodatek fakt, iż nie miał jej kto uratować. Podziwiam w niej to, że się nie poddała, że próbowała, nawet gdy wydawało się, iż nie ma szans na ucieczkę z tamtego miejsca. I to poświęcenie jej robocika. Mei jest twarda i naprawdę pomysłowa. Film z jej udziałem uważam za jeden z najlepszych uniwersum Overwatch i zdecydowanie wkradł się do trójki moich ulubionych animacji Pana Blizzarda. Chyba mogę postawić ją na podium razem ze ,,Smokami".

 Jeżeli chodzi o Letnie Igrzyska. Nie przepadam za tym eventem i nic się nie zmieniło od ubiegłego roku. Mega doceniam pomysł powrotu poprzednich skórek w obniżonych cenach - całuję po rączkach, bo wreszcie mogę mieć mojego Amerykańskiego McCree. Chcę jednak skupić się na nowej zawartości i chyba nie byłabym sobą, gdybym nie narzekała w przynajmniej jednej swojej opinii.Więc zapnijcie pasy.

 Nowych skinów jest garstka i większość z nich jest paskudnie brzydka (Złomiarz, Żniwiarz). Nowej treści jest również mniej, bo o ile się nie mylę doszło chyba około 40 przedmiotów, gdzie do tej pory było ich co najmniej 80. I ja wiem, to stary event, większość rzeczy już było gotowe, trzeba mieć pomysły na kolejne Igrzyska. Tylko po co kolejny raz mamy grać w Lucioball? Oczywiście, ono mogłoby wrócić, ale obok mogłoby się pojawić drugie wydarzenie. Koszykówka, siatkówka, cokolwiek. To wydarzenie jakoś przeszło bokiem, nie czułam takiej ekscytacji, jak przy poprzednich. Mam nadzieję, iż Blizzard zajmie się przyszłymi eventami, żeby nie wypadały aż tak blado jak w tym wypadku i skupi się na nowej treści nieco dokładniej.

 Tymczasem z mojej strony to wszystko. Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam <3

 (16.10.2017r.)

 Dzień dobry wszystkim. Nie wiem, czy ktoś czekał, ale właśnie nadeszła ta chwila, w której pragnę omówić (nie)najnowszy event, który zawitał w Overwatch. Jeżeli w najbliższym czasie pojawi się nowy komiks/film, dopiszę go do tej notki. Kek.

 Halloween. Nie wiem jak wy, ale ja czekałam na to wydarzenie ze szczególnym utęsknieniem. Do tej pory żaden nie podbił mojego serduszka aż tak. W zeszłym roku otrzymaliśmy coś naprawdę wyjątkowego. Klimatyczne skiny, intrygujący event, zmienione mapy. Jak więc wypadło to w  tym roku?

 Myślę, że znacie mnie na tyle dobrze, aby wiedzieć, że zawsze narzekam. Tak jest i tak być będzie. (zostaliście ostrzeżeni)

 Skórki. To zawsze kwestia bardzo indywidualna, wiadomo. Każdy ma swój gust, jak to mówią. Moim zdaniem większość naprawdę się udała i chciałabym zdobyć nowego McCree, Sym czy Mei. Nieco mniej zachwycająca jest Zaria (biedna) czy Żniwiarz po chemii. Może to kwestia sentymentu, jednak w ubiegłym roku skórki podobały mi się o wiele bardziej. W każdym razie, widzę problem, o którym niedawno wspominałam. Wszystkie nowe skórki są złote. Od trzech eventów musisz mieć albo duże szczęście, by mieć nową skórkę albo masę pieniędzy. Dla mnie jest to spory kłopot, ponieważ nie gram codziennie i zazwyczaj, gdy już gram zdobywam jedną skrzynkę.

 Emotki i zagrania są nawet ładne, ale nie ma ich wiele. Mam wrażenie, że kiedy dostajemy już nieco skinów, te dwie kwestie nie mają znaczenia. Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, ale mam wrażenie, że z każdym kolejnym eventem Blizz coś nam rzuca i macie i cieszcie się. Nie ma już takiego wrażenia, że wszystko jest dopracowane na ostatni guzik.

 W tym roku odnowiono Eichenwalde i moim zdaniem wygląda bardzo zacnie. Lepiej niż Hollywood.

 Wróciło też wydarzenie specjalne, jednak nawet wprowadzenie do niego Symmetry i dodanie nieskończonej fali, nie uratowało Blizza przed monotonią. Zabrakło czegoś świeżego, jednak to nie jest takie istotne. Wydarzenie jest ciekawe i podoba mi się ten tryb opowieści. Fajna sprawa. Żałuję tylko, że nie pojawiło się nic znaczącego w interakcjach McHanzo i mam wrażenie, że potraktowano ich nieco po macoszemu. Alb po prostu nie mam szczęścia i nie udaje mi się trafić na ich nowe kwestie.

 To tyle z mojej strony, ludziki. Trzymajcie się <3

 (16.04.2019 r.)

 Howdy, howdy. Witam po dość długiej przerwie i zapraszam do moich narzekań na nowy event. Jeżeli podobają wam się ,,Ciemne chmury", radzę ominąć poniższe marudzenie albo podejść do niego z przymrużeniem oka. Pamiętajcie, że jest to jedynie moja opinia, która jest w tym momencie bardzo emocjonalna.

 ,,Ciemne chmury", czyli jak zmarnować potencjał najlepszego eventu w swojej grze i potraktować graczy jak debili. Przepraszam, jeżeli ktoś poczuł się jakkolwiek urażony, ale kiedy włączyłam dziś Overwatcha, liczyłam na to, że misja w Hawanie okaże się równie przełomowa oraz intrygująca, jak pozostałe. Niedoczekanie.

 Zacznijmy od mniejszego zła, czyli nowości w grze. To jest kwestia jak najbardziej subiektywna, więc może daruję sobie obrażanie skinów, które mi się nie podobają. Mogę jedynie powiedzieć, że mi do gustu najbardziej przypadli Bastion i Ashe. Ponadto zagranie Hammonda jest absolutnie urocze i doceniam to puszczenie oczka w stronę gracza. Pozwolę sobie skrytykować zagranie Hanzo, które jest moim zdaniem bardzo słabe i nie powinno w ogóle zaistnieć.

 Przechodząc do meritum, nowy event jest niczym innym, jak odgrzewaniem kotleta, który miał dorównać Odwetowi. Nie jestem w stanie wyrazić swojej złości na Blizzard w tym momencie, dlatego może postaram się przeanalizować wszystko po kolei, żeby moja wypowiedź miała sens i żebyście mogli zobaczyć, o co mi chodzi.

 To, co mi się spodobało, to Hawana oraz muzyka. Mapa jest piękna i nie mogę temu zaprzeczyć. Jestem przekonana, że na 90% podzieli los Rialto i niedługo zobaczymy ją na co dzień. 

 Wracając jednak do moich bolączek, nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że ,,Czarne chmury" jest oparte na Odwecie i odrobince Insurekcji. I moim zdaniem, to połączenie zupełnie im nie wyszło. Misja jest prosta i nieangażująca, a czwórka postaci, którymi mamy okazję zagrać, nie miała wystarczającej charyzmy, aby to nadrobić. 

 Na czym polegał sukces Odwetu? Głównie na jego angażującej fabule, świetnymi dialogami pomiędzy bohaterami oraz nowym mechanikom. I to właśnie te mechaniki próbowano tu upchnąć w zatrważającej ilości. Do cholery, oni nawet nie zmienili im wyglądu. Wszyscy przeciwnicy zostali wyciągnięci z Odwetu i wepchnięci tutaj, często w ogromnej ilości, żeby zatuszować brak pomysłu na ciekawą rozgrywkę. Gra głównie polega na przechodzeniu z miejsca na miejsce i oczywiście, nie ma w tym niczego złego. To mieliśmy za każdym razem. Sęk w tym, że nie ma tu żadnego napięcia. Walczymy ze starymi przeciwnikami, na każdym rogu wypatrując czegoś nowego i zaskakującego. Na próżno. 

 Z przykrością muszę również stwierdzić, że nasza waleczna czwórka nie poradziła sobie z odratowaniem tego starego kotleta. Moim zdaniem do odratowania tej sytuacji, a przynajmniej próby podtrzymania uwagi gracza, Blizz powinien wybrać postaci bardziej charakternych i wyszczekanych, ale... Wtedy znów mielibyśmy Odwet. Więc znów zastosowano cudowną technikę łączenia wcześniejszych misji i dodaniem jednej nowej, żeby nikt za bardzo się nie przyczepił. Tak to odbieram. UWAGA czepialstwo: dlaczego nie mogli dać im nowych, lekko zmienionych czy poprzednich skinów? To również wpłynęło na odbiór całej misji, szczególnie, że gracz ma wrażenie, że gra po prostu kolejny mecz, a nie misję sprzed sześciu lat. 

 Kolejny mój osobisty problem ma związek z końcówką misji, więc ostrzegam przed spojlerami. 

 <SPOJLER> Kiedy docieramy do Maximiliena miałam nadzieję, że będzie trzeba pokonać jeszcze jakiegoś ostatecznego bossa. Że nie wpadnie nam w ręce tak łatwo. I po walce z postaciami z Odwetu, miałam nadzieję, iż zobaczę wreszcie coś nowego. Oczywiście tak się nie stało. Wspaniała czwórka bez problemu zgarnęła omnika, ten zaoferował im umowę i przenosimy się do Egiptu. Wiem, że scenka z Doomem miała być swego rodzaju wynagrodzeniem za nasze trudy, ale... Jest po prostu nudna. Wsiąknęłam w świat Overwatcha głównie dzięki dobrze wykreowanym bohaterom, ale od bardzo dawna nowi po prostu mnie nie interesują. Blizzard gdzieś się pogubił, a dawanie ludziom konkretnej fabuły raz w roku jest po prostu nieuczciwe. Nowe komiksy również nie są porywające, głównie przez swoją chaotyczność. Wiadomo, że niektóre postaci (McCree, Lucio czy choćby Gabe) są o wiele bardziej lubiane niż Torb, Zaria czy Bastion. Dlaczego do cholery nikt tego nie wykorzysta? Na dodatek nowe postacie również są mało porywające, bo albo dowiemy się o nich czegoś więcej, albo szybciutko zostaną zapomniane. Nie śledzę już nowych historii bohaterów, głównie przez to, jak słabo są oni wykreowani. <KONIEC SPOJLERA>

 Podsumowując, poczułam się, jakby ludzie z Blizzarda potraktowali mnie bardzo infantylnie. Dali mi coś starego w nowym opakowaniu i powiedzieli: ,,Ciesz się i doceń swój ukochany evencik". Nie ma tu kompletnie niczego niezwykłego i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jest to obecnie najgorsza dostępna misja wśród pozostałych z archiwum.  

 Cheers.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top