Zaufanie

- Dlaczego ty nigdy nikomu nie ufasz?! - Wykrzyczała można, by powiedziec już jego znajoma, bowiem to był ich drugi wspólny pobyt na tym samym oddziale w ciagu jednego roku.

- Ufać? - Przeniósł wzrok na juz brudne białe skarpetki.

- Tak! Ufać, nie wiem dlaczego nie możesz wreszcie mi zaufać, otworzyć się. - Spojrzała na niego z podirytowanym wyrazem twarzy po czym odeszła zostawiajac go samego z burzą myśli, czy to znowu jego wina. Czy znowu kogoś zawiódł?

Jakie glupie bylo całkowite zaufanie Pedriemu nie wiedząc o nim praktycznie nic.
Doslownie sam byl świadom, że nie powinien ufać "znając" go tak krotko.

Właśnie, nie wiedział o nim praktycznie nic.
Czy to może już odpowiedni czas zapytać?

Może zaczekać, aż sam poruszy ten temat?

- Pedriś? - Zaczął.

- Hmm? - Murknał, po czym odgarnął mu włoski z czoła wpadające do oka.

Leżeli, a raczej Pablo leżał w dość dziwnej pozycji.
Mianowicie, jego głową leżała na jego kolanach.
Skoro Pedriemu nie przeszkadzało, a Gaviemu było wygodnie to było idealnie.

- Wiem, że jakoś... no, nie wiem, czy mi ufasz, bo ja jednak.. i z ciekawosci, znaczy nie, ale po prostu chciałbym wiedzieć, czemu tu trafiłeś, znaczy jesli nie chcesz to nie mó... - Zaczął lekko panikować, ale w połowie słowa przerwał mu drugi.

- Spokojnie, troche ciężkie to dla mnie, ale gdy poukładam to sobie w głowie i gdy tylko bede gotowy opowiem ci, okej? - Spojrzał na niego tak łagodnie przyjemnym wzrokiem, że drugi mógłby się dosłownie rozpłynąć patrząc centralnie w jego tęczówki.

- Zaczekam ile tylko będzie trzeba. - Chłopak przymknął oczy nadal czując, że chłopak zawija jego kosmyki włosów na palec.

Chociaż, czym było zaufanie dla obu.

Niektórzy zaufaniem nazywają na prawdę długie przywiązanie się do drugiej osoby.
A inni? Rzucają tym słowem w osoby, które znają tak krotko.

Oczywiście nie mówimy tu o Gavim.
On czuł, jakby naprawdę znał go pare lat, może nie pod względem tego, jak bardzo się znali, a tego jak bezpiecznie się przy nim czuł.

Czuł, że jakby wyznał mu coś tragicznego, chociażby nielegalnego ten nigdy nie powiedziałby nikomu.

Tak ogromna więź w tak krotki czas.

Chociaż było to tak głupie, bo nawet samemu sobie nigdy nie ufał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top