Maska.

3 lata temu...

- A ty co znowu? Na wf w bluzie? Ojejku tak ci zimno? - Kolejne śmiechy.
Czy słyszał kiedyś coś miłego z ich ust? Przecież nawet sięgając w odległą przeszłość nie mógł dotrzeć do przyjemnych wspomnień z nimi.

- Taka słaba panienka z niego. - Dodał kolejny. Cała ich trójka śmiała mu sie prosto w twarz.

- Ojejku, malutkiemu dzieciaczkowi zimo w rączki. - Mówił udając słodki głos.

Chłopak jedynie mógł spuścić głowę w dol, przyjmując ich obelgi na siebie.
Przecież co mial zrobić innego, no nie?

A on? Dlaczego nosił bluze na wf?
Odpowiedz była jakże prosta.

Gdyby tylko zobaczyli jego przedramiona to nazwali, by go produktem na półce z kodem kreskowym.
Oni tylko czekali, by znaleść coś nowego by go wyśmiać czy rozpowiedzieć innym.

A temat samookaleczenia był dla nich bardzo zabawny.
Przecież dla nich było to bardzo śmieszne.

A dla niego?
Oczywiście, że nie.
Niezliczona ilość razy próbował przestać, co tylko pogarszało sprawę wywołując ataki agresji, czy paniki.

Było to dla niego jak jedzienie.
Przecież da sie przetrwać bez niego sporo, lecz kosztem gorszego samopoczucia i głodu.

Tylko jego "głód" był uczuciem jeszcze gorszym.
Nieprzyjemnym myśleniem o tym bez przerwy.
Chęć zrobienia tego tu i teraz nie patrząc na otoczenie, w którym się znajduje.
Po prostu czuł się tym tak bardzo przygnębiony.
Czuł się okropnie.

Chociaż czasem i głód mozna zmiejszyc, czy częściowo się go pozbyć bez jedzenia, chociazby pijąc duzo wody zapełniając pusty zakładek.

Dla niego tym drugim sposobem było drapanie się do krwi.
Przydatne gdy nie mial ostrego kawałku metalu przy sobie.

Rozdrapywanie starych czy i tych nowych blizn może nie było tym samym lecz na chwile pomagało. Dokładnie tak jak ta woda.

Można by pomyśleć, jakże to było głupie.
Przecież, kto normalny ciąłby swoja skore ostrym narzędziem.

Właśnie sęk w tym, że on nie był normalny.

Przecież nikt normalny byłby uzależniony od samoagresji, co nie?

A co na to inni?
Rodzina, czy kto kolwiek będący mu bliski?

Przecież oni nawet się nim nie przejmowali.
Mieli gdzieś co się z nim działo.
Ważniejszym był ich pracoholizm i to, by mieli jak najwiecej pięniędzy.

Przecież jak mieli by zauważyć gorszy stan chłopaka, gdy ten cale dnie przesiadywał u siebie w pokoju.

Nigdy nikomu o tym nie mówił.
Nie mial takiej osoby której mógłby zaufać na tyle, by zobaczyła jego stan jaki był na prawdę skryty pod maską.

Maską, którą nakładał po przekroczeniu progu szkoły.
Maską, która tuszowała wszystkie zle emocje sprawiając je obojętnymi.

A przecież żadna maska nie jest wygodna.
Tak i było w jego przypadku,
Udawanie normalnego chłopca bez problemów było bardzo trudne.
Utrzymanie ciężkiej maski na ciekim sznurku było wyzwaniem.

Ale czego się nie robi, by nie wyróżniać się z tłumu, co nie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top